Trójkąt trzeszczy, ale wytrzyma

Trójkąt trzeszczy, ale wytrzyma

W polityce zamiany ról wywołują niepokój. We Wrocławiu, na spotkaniu prezydentów Polski i Francji oraz kanclerza Niemiec, takie zjawisko było widoczne. I Jacques Chirac, i Gerhard Schröder starali się pokazać kamienny spokój, ale widać było, że Polska w nowej pozycji – jako bliski sojusznik USA i kraj dowodzący jedną ze stref w Iraku – wywołuje u nich smugę politycznego dyskomfortu. Kłopoty z przystosowaniem się do nowej sytuacji goście Trójkąta Weimarskiego (gdzie w 1991 r. rozpoczęły się regularne spotkania przywódców trzech krajów) okazywali już przed spotkaniem. Weterani „Weimaru” mówią, że kiedyś był to Trójkąt z dwoma dużymi bokami i jednym maleńkim, a dziś wszystkie trzy boki mocno się wyrównały. Z nutą zazdrości Francja i Niemcy widzą, że w operacji irackiej dokonały złego wyboru, na czym stracą i prestiżowo, i finansowo, i politycznie. Niemiecki „Tagesspiegel” napisał: „Unia i Polska muszą się dopiero (z nowym) oswoić. Piętnastka musi pojąć, że nowe kraje (Polska – przyp. MG) nie są biernymi partnerami, którzy z wdzięczności będą powtarzać »tak i amen«. Polska musi nauczyć się, że wzrost znaczenia oznacza większą odpowiedzialność za załatanie pęknięć w transatlantyckich stosunkach”. Tym ważniejsza była we Wrocławiu postawa polskiego prezydenta, który mocno akcentował: mamy wiele wspólnych rzeczy do zrobienia. Trójkąt może temu dobrze się przysłużyć – jako forum debaty dwóch państw, trzymających cugle w dotychczasowej UE, z Polską, liderem wśród nowych członków Unii. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2003, 2003

Kategorie: Kraj