Jak doszło do uznania polskiej granicy zachodniej przez RFN w 1970 r., czyli… Data 7 grudnia 1970 r. zapisała się na kartach historii stosunków polsko-niemieckich po drugiej wojnie światowej złotymi zgłoskami. Przypomnijmy, że w tym dniu pierwszy po 1949 r. socjaldemokratyczny kanclerz Republiki Federalnej Niemiec, Willy Brandt, podpisał w Warszawie Układ o podstawach normalizacji wzajemnych stosunków między Polską a RFN. Pod pozornie ogólną nazwą tego dokumentu kryła się jednak ważna treść, bowiem w art. 1 strona zachodnioniemiecka uznawała linię Odry i Nysy Łużyckiej, ustaloną w Poczdamie, za zachodnią państwową granicę Polski. Uczynił więc to, do czego nie były zdolne poprzednie rządy chadeckie, z Adenauerem, Erhardem, Kiesingerem na czele. (…) Na historycznym tle polskich rozbiorów, aż do zaplanowanego i rozpoczętego przez III Rzeszę zniszczenia narodu polskiego, było jasne, że kwestia granic musiała być dla Polski kwestią zasadniczą. Tym samym była też kwestią zasadniczą stosunków polsko-niemieckich. Kto chciał porozumienia polsko-niemieckiego, nie mógł jej unikać. (…) Zachodnioniemiecki Bundestag w dniu 13 czerwca 1950 r. przyjął jednogłośnie (z wyjątkiem posłów komunistycznych) Oświadczenie stwierdzające, iż tereny na wschód od linii Odra-Nysa pozostają nadal częścią Niemiec. (…) W roku 1965 w RFN Kościół ewangelicki ogłosił memorandum o położeniu wysiedlonych, w którym postawił pytanie, czy nie nastąpiła chwila do pogodzenia się z rzeczywistością, jaką jest posiadanie przez Polskę b. niemieckich prowincji wschodnich. Mieszka tam przecież już druga generacja ludzi, dla których te tereny są ich ojczyzną. Ożywiona dyskusja przetoczyła się przez niemieckie media, zaczęły ukazywać się filmy telewizyjne, które przybliżały widzom ten problem. Memorandum złamało tabu, jakie dotychczas stanowiła sprawa uznania nowej granicy polsko-niemieckiej. W miesiąc później doszło do wymiany listów między polskim a niemieckim Episkopatem. Zdanie “wybaczamy i prosimy o przebaczenie” szczególnie w Polsce stało się przedmiotem polemicznych dyskusji. Ale lody zaczęły pękać i nic już nie było w stanie powstrzymać tej czystej fali. I tym razem – tak jak w roku 1956 – siłą polityczną w RFN, która zaczęła szukać zbliżenia z Polską, była partia socjaldemokratyczna. Willy Brandt, który w 1966 r. został wicekanclerzem i ministrem spraw zagranicznych, a jednocześnie był przewodniczącym Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, rozumiał, iż RFN nie może nadal trwać w iluzji co do możliwości zmiany granicy polsko-niemieckiej. W 1968 r. na zjeździe partii w Norymberdze wysunął propozycję uznania granicy do czasu zawarcia traktatu pokojowego, który by ją ostatecznie zatwierdził. Teraz ta propozycja nie wywołała już sprzeciwu, ale dopiero gdy Brandt został w roku 1969 kanclerzem, mógł podjąć aktywne działanie na tym polu. RFN ze swoim “nie” w sprawie granicy znajdowała się w izolacji politycznej wśród sojuszników zachodnich. W 1967 r. w czasie swojej wizyty w Polsce prezydent Francji, gen. de Gaulle, podkreślał ostateczność tej granicy. Dlatego zasługą Brandta jest właśnie to, iż jako pierwszy znaczący polityk w RFN, z własnej woli, podjął inicjatywę uregulowania tego bolesnego dla Niemców problemu. Już w roku 1965 Willy Brandt, jako przewodniczący SPD, w swojej książce pt. “Pokojowa polityka w Europie” napisał: “Pojednanie z Polską jest dla nas moralnym i politycznym obowiązkiem. Do tego pojednania należy nie tylko zrezygnowanie w naszych dążeniach z wszelkiej myśli o sile, ale także świadomość tego, że nie wolno pozostawiać żadnego zalążka przyszłych sporów”. W 1969 r., kiedy można było się spodziewać, iż w nadchodzących wyborach do Bundestagu partia chadecka nie będzie miała większości, Gomułka przedstawił 17 maja propozycję zawarcia z RFN Układu o uznaniu granicy na Odrze-Nysie. Ta propozycja była skierowana do przewidywanego przyszłego kanclerza – Brandta. Został nim i gdy w dniu 21 października wygłaszał swoje exposé jako pierwszy socjaldemokratyczny kanclerz RFN i pierwszy po 39 latach socjaldemokrata jako szef rządu, w swoim planie działań zapowiedział rozpoczęcie rozmów z Polską na bazie propozycji Gomułki. Polska propozycja była samodzielnym krokiem Warszawy, choć mieściła się w ustaleniach przyjętych w kwietniu 1969 r. na konferencji państw Układu Warszawskiego w Budapeszcie, i zgodna była z duchem przyjętego tam Apelu. Polska jednak nie chciała być podłączona pod rokowania radziecko-zachodnioniemieckie, które toczyły się już od pewnego czasu i dlatego wystąpiła z tą propozycją. Jak się
Tagi:
Mieczysław Tomala