Sekrety Kościoła katolickiego w Baltimore Od kilku lat przeżywamy serialową klęskę urodzaju, ale już nie tylko produkcje fabularne przykuwają uwagę. Od pewnego czasu głównym tematem rozmów są także seriale dokumentalne – szczególnie true crime, czyli opisujące wciąż niewyjaśnione zbrodnie. A że dziś seriale wpływają na rzeczywistość bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, często stają się ostatnim narzędziem walki o sprawiedliwość społeczną. Wystarczy wspomnieć emisję „Making a Murderer” (polscy widzowie mogą go oglądać na platformie Netflix), która przełożyła się na konkretne działania prawne dotyczące bohaterów serialu. Wielu widzów podpisało petycję w obronie Steve’a Avery’ego (niesłusznie skazanego na karę więzienia) i dotarła ona do ówczesnego prezydenta Baracka Obamy. Również serial poświęcony O.J. Simpsonowi na nowo wzbudził dyskusję o warunkowym zwolnieniu z więzienia byłego sportowca. Simpson ostatecznie wyszedł na wolność w październiku tego roku, a relację z obrad komisji rozpatrującej jego wniosek o wcześniejsze zwolnienie można było śledzić w internecie. Serial o patologiach Nie dziwi więc, że osoby od lat badające afery pedofilskie w Kościele katolickim uznały, że serial będzie odpowiednim medium do opowiedzenia o patologiach w archidiecezji w Baltimore. „The Keepers” pojawił się na platformie Netflix w maju i wzbudził wielkie zainteresowanie nie tylko amerykańskich widzów. Prasa w Baltimore pisała o popełnianych przez księży gwałtach i molestowaniu już w latach 50. XX w. Serial wyreżyserował pochodzący z Baltimore Ryan White. Jego matka i ciotka uczyły się w liceum Keough, które jest ściśle powiązane z wątkiem przewodnim. Już teraz śmiało można porównać „The Keepers” do „Spotlight” Toma McCarthy’ego, w którym dziennikarze z „The Boston Globe” demaskują aferę pedofilską wśród księży. Serial relacjonuje losy uczennic, które w latach 60. i 70. uczęszczały do liceum dla dziewcząt zarządzanego przez archidiecezję w Baltimore, gdzie zajęcia prowadzili księża i zakonnice. 7 listopada 1969 r. zaginęła nauczycielka, siostra Cathy Cesnik, i to jej zniknięcie staje się początkiem szeregu zdarzeń sugerujących próbę tuszowania pedofili w szkole. Ciało zakonnicy odnaleziono 3 stycznia 1970 r., ale i tak nigdy nie przeprowadzono należytego śledztwa, dlatego od kilku lat sprawą zajmują się dawne uczennice Cathy. W toku żmudnych działań zdobyły więcej dowodów i znalazły więcej świadków niż policja w Baltimore przez poprzednie 45 lat. Gemma Hoskins i Abbie Schaub, dwie byłe uczennice, założyły na Facebooku stronę „Sprawiedliwość dla Catherine Cesnik i Joyce Malecki”, gdzie udostępniają informacje o postępach śledztwa. Joyce Malecki to druga młoda kobieta zamordowana w podobnym czasie, jej morderca także nie został schwytany. Istnieją poszlaki, że obie kobiety zabił ten sam sprawca. Dlaczego sprawa zabójstwa zakonnicy z końca lat 60. wciąż wzbudza tyle emocji? Przede wszystkim kobiety uczęszczające do Keough i znające Cathy Cesnik, wysoko oceniające jej wiedzę i talent pedagogiczny, ale także prawość i odwagę, chcą poznać prawdę. Poza tym śmierć ich mentorki może mieć związek z chęcią ujawnienia molestowania i gwałtów, jakich dopuszczali się księża pracujący z nią w liceum. Z relacji uczennic wiemy, że gdy siostra Cathy dowiedziała się o nadużyciach w szkole, zamierzała je nagłośnić i pociągnąć winnych do odpowiedzialności. Sprawcom (w tym ojcu Josephowi Maskellowi) i oficjelom w Baltimore, którzy także wykorzystywali uczennice za przyzwoleniem księży, było to nie na rękę, stąd podejrzenie, że ktoś zdecydował, iż młodą zakonnicę należy „uciszyć”. Ofiary mówią Jedna z absolwentek Keough, Jean Wehner opowiadająca w serialu o swoich szkolnych doświadczeniach, po raz pierwszy już w latach 90. próbowała nagłośnić sprawę, ale bez powodzenia. Sama wielokrotnie padała ofiarą gwałtów dokonywanych przez Maskella i jego znajomych. Dlaczego wiele ofiar milczało tyle czasu? W Baltimore lat 60. społeczność katolicka, składająca się głównie z irlandzkich imigrantów, była bardzo liczna, ich życie skupiało się wokół Kościoła. Wielodzietne rodziny Irlandczyków wychowywały potomstwo w duchu bezwzględnego posłuszeństwa Kościołowi. Jean Wehner pochodziła z takiej rodziny. Pewnego dnia wyznała na spowiedzi jednemu z księży, że czuje się winna, bo wujek dotykał ją w nieodpowiedni sposób. „Nie wiem, czy Bóg może wybaczyć coś takiego. Będę musiał się za ciebie pomodlić”, odpowiedział spowiednik ojciec Neil Magnus. Karą