Trzeci wiek na topie

Trzeci wiek na topie

W Morągu to seniorzy zaszczepili modę na nordic walking, uruchomili galerię sztuki i zrobili teren na pikniki nad jeziorem – Nas nawet na ulicy widać – mówią. – Jeśli spotkasz w Morągu roześmianą, dziarską, zadbaną starszą panią, to znaczy, że jest słuchaczką uniwersytetu trzeciego wieku. W naszym 15-tysięcznym miasteczku 4 tys. to emeryci, młodych ubywa. Zresztą to my jesteśmy aktywniejsi niż oni, np. moda na chodzenie z kijkami wyszła z uniwersytetu, a teraz za wzór wzięli nas wszyscy – i młodzi, i ci w średnim wieku. A kto wpadł na pomysł uporządkowania nadbrzeża naszego jeziora Skiertąg? My! Po prostu nie mogliśmy znieść, że w środku miasta niszczeje taki piękny teren, teraz wszyscy tam piknikują z całymi rodzinami. Od lipca prowadzimy też galerię w ratuszu. Do szewskiej pasji nas doprowadzało, że wciąż była zamknięta. Wszystkie wycieczki autokarowe w zeszłym roku do niej zajrzały, indywidualni turyści też, odwiedziło nas 700 osób z kraju i zagranicy: z Niemiec, Litwy, Kanady. Drzwi się nie zamykają W biurze Stowarzyszenia Uniwersytetu Trzeciego Wieku, które mieści się w morąskim ratuszu, od rana drzwi się nie zamykają. Zaczyna się nowy semestr i słuchacze przychodzą wpłacać składki – 25 zł za pięć miesięcy. Wszyscy są tu po imieniu, padają pytania o zdrowie, o bliskich. Kobiety zaśmiewają się, wspominając styczniowy wyjazd do teatru na „Klimakterium”. Na biurku kawa, herbata i domowa drożdżówka. Nina Bielska ubrana na sportowo, z plecakiem przerzuconym przez ramię, wpada nieco spóźniona i od razu odpala laptopa. Musi zacząć organizować kolejny wyjazd do teatru – na „Skrzypka na dachu” do Elbląga, w internecie szuka taniego autokaru. Pod oknem nad fakturami ślęczy Wanda Gołębiewska, emerytowana księgowa odpowiedzialna w stowarzyszeniu za finanse. Co chwila unosi głowę znad rachunków, by wtrącić się do dyskusji. – Ludzie nie chcą nam wierzyć, że pracujemy tu za darmo, w wolontariacie. Myślą, że zupełnie zwariowałyśmy – mówi. Irena Kost, drobna brunetka, obecna prezeska stowarzyszenia, emerytowana nauczycielka religii i rosyjskiego, śmieje się z uwagi koleżanki. O niej też czasem tak myślą. Jako radna ubiegłej kadencji pierwsza rozpoczęła działalność na rzecz osób starszych w Morągu. Turystyką na uniwersytecie zajmuje się wiceprezes Jerzy Konopko, sam zwariowany turysta. Słynne są organizowane przez niego rajdy piesze i rowerowe. „I choć padało i było ślisko, to się przywlekło to świniorzysko”, nucą żartobliwie ludową piosenkę jego rajdowe koleżanki. A pan Jurek uśmiecha się od ucha do ucha, gdyż kolejna wyprawa już za pasem. Pan Jurek na uniwersytecie jest rodzynkiem, 90% słuchaczy to kobiety. – I wcale nad tym nie ubolewamy – podkreślają zaczepnie, lecz za chwilę jakby przywołany wkracza do biura pan Stanisław. Przyszedł jak inni opłacić składki, w programie uniwersytetu interesuje go głównie turystyka, planowany rejs promem do Szwecji czy wypad do Mielna na początku czerwca. Pani Ela i pani Krystyna Sawicz kochają zaś ruch i taniec. Ta pierwsza trochę też szlifuje języki, bo dzieci i wnuki ma za granicą. Izę Pytel, szefową rady programowej, do aktywności namówiły córki. Dojeżdża więc codziennie autobusem z Wenecji (tej podmorąskiej). Czasem umawia się z dziewczynami u siebie w domu na kulinarne albo nalewkowe degustacje. Przez uniwersytet od jego powstania w październiku 2007 r. przewinęło się prawie 300 osób. Obecnie ma on 170 słuchaczy, 20-30% dojeżdża z odległych wiosek: z Miłakowa, zza Małdyt, ale to ciągle zbyt mało. Kobieca specjalność Na pomysł stworzenia placówki pięć lat temu wpadła grupa zapaleńców z Krystyną Pilarczyk na czele. – Przez prawie 20 lat umawiałyśmy się z koleżankami na wspólne spacery, grzybobrania, skrzykiwałyśmy się na wyprawy rowerowe. Postanowiłyśmy to jakoś sprzedać, zarazić naszymi pomysłami innych. Ja wtedy byłam słuchaczką Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Olsztynie, więc miałam trochę doświadczenia. Pomyślałam: dlaczego nie stworzyć podobnego stowarzyszenia w Morągu? Irena Kost akurat została radną i poparła nasze pomysły, włączył się Jurek Konopko i w ten sposób narodził się uniwersytet. Obecnie pani Krystyna jest honorową prezeską stowarzyszenia i razem z Haliną Wyszomirską zajmuje się galerią sztuki. Urządziły w niej wszystko według własnego pomysłu – pośrodku głównego pomieszczenia ustawiły wytworną sofę, by nadać sali klimat i styl. Wystawy zmieniają

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2012, 2012

Kategorie: Reportaż
Tagi: Helena Leman