Turek wciąż jest symbolem narodowego wroga Austriaków Beata Dżon Korespondencja z Wiednia Minęła właśnie nieokrągła, 329. rocznica bitwy pod Wiedniem, historycznego zwycięstwa sprzymierzonych sił chrześcijańskich pod wodzą polskiego króla Jana III Sobieskiego nad imperium osmańskim. W Austrii wciąż w zbiorowej świadomości pozostaje ślad zagrożenia ze strony tureckiego najeźdźcy, wielowiekowa trauma. Turek jest wciąż symbolem narodowego wroga Austriaków. Podgrzewanie antytureckich, a co za tym idzie, antyislamskich lęków wciąż sprawdza się politycznie, przy czym Turkiem bywali dla Austriaków i inni. Arsenał demograficzny W Austrii przeprowadzono interesujący trzyletni projekt naukowy, który dotyczył tzw. tureckich zabytków i ich odbioru, znaczenia w zależności od sytuacji politycznej i społecznej. Projekt, finansowany przez Austriacki Fundusz Nauki (FWF), a wspierany przez Instytut Antropologii Społecznej oraz Instytut Kulturoznawstwa i Historii Teatru Austriackiej Akademii Nauk w Wiedniu, zakończył się w ubiegłym roku konferencją, współorganizowaną m.in. przez wiedeńską placówkę Polskiej Akademii Nauk. Konferencja odbyła się w Krakowie, miejscu ostatniego spoczynku „Zbawiciela Wiednia”, króla Jana III Sobieskiego. Okazuje się, że Turek wróg wciąż jest obecny. Straszy. A Sobieski jest niemal nieobecny. Zachodnia katolicka Austria czuje się od wieków zagrożona przez Wschód, islam. Obecnie dominują lęki związane z napływem i wielodzietnością imigrantów spod znaku półksiężyca oraz problemy związane z integracją. Mówi się o trzecim oblężeniu tureckim, już nie tylko Wiednia, ale Austrii w ogóle. Arsenał demograficzny ma być największą bronią Turków. Statystyki mówią, że na austriacką Turczynkę przypada niespełna 2,5 dziecka, dwa razy więcej, niż rodzi średnio Austriaczka, ale zapamiętuje się scenki z matką w chustce na głowie, w otoczeniu licznych czarnowłosych dzieciaków. Fakt, według danych z 2010 r. Turczynki wydały na świat 14,9% wszystkich dzieci urodzonych w Austrii, czyli najwięcej spośród wszystkich grup narodowościowych. Były też najmłodszymi mamami, miały średnio o ponad cztery lata mniej (23,9) od rodowitych Austriaczek. „Trzecie tureckie oblężenie” jest jedną ze stałych i najbardziej rozpoznawalnych figur retorycznych prawicowych polityków partii wolnościowej FPÖ. Sandra Bittmann, specjalistka od komunikacji społecznej, doszukała się w broszurach wyborczych FPÖ z 2010 r. satyry nawiązującej do tureckiego oblężenia Wiednia, z jak najbardziej współczesnymi odniesieniami. Partia niedawno starała się o głosy wyborców także nieprzyjaznym plakatem z Marokańczykiem. Austria, turecka kolonia? Nie ma w Austrii grupy narodowościowej wzbudzającej bardziej negatywne uczucia. Politycy i socjolodzy społeczni ostrzegają przed wrzucaniem wszystkich Turków do jednego worka. Jednak Turcy są bez wątpienia najliczniejszymi reprezentantami islamu w Austrii, ponad połowa potwierdza, że prawo islamskie jest dla nich nadrzędne wobec prawa austriackiego. To napawa niechęcią i lękiem. Z drugiej strony osoby pochodzenia tureckiego czują się traktowane najgorzej spośród wszystkich grup imigranckich. Im młodsze, tym wrażliwsze są na dyskryminację i krytykę. Europejskie badania zwracają uwagę, że muzułmanie w wieku 16-24 lata mają większe poczucie wykluczenia niż starsi. Poczucie to wzrasta wraz ze znajomością języka niemieckiego i dostępem do niemieckojęzycznych mediów. Tureccy imigranci w Unii Europejskiej są jedną z pięciu grup imigranckich, które uważają, że policja zatrzymuje ich ze względu na pochodzenie etniczne albo kolor skóry. Aż jedna czwarta tureckich imigrantów żyjących w Unii uważa, że właśnie ich pochodzenie lub wygląd spowodowały w przeszłości interwencję policji. Dwa lata temu ambasador Turcji w Wiedniu opowiedział się publicznie przeciw integracji Turków. Spowodowało to lawinę krytyki, jak również wezwania do jasnego sygnału politycznego wobec Turcji. Najgłośniej nawoływali wolnościowcy, szef prawicowej FPÖ, Heinz-Christian Strache, grzmiał: „Nie może być tak, by Turcy na takich warunkach osiedlali się w Austrii. Dlatego nasze świadczenia społeczne powinny być powiązane ze ścisłymi kryteriami. Niedopuszczalne jest, by Europa zamieszkiwana przez Turków z jednej strony była prowadzona na smyczy tureckiej władzy religijnej, a z drugiej wypełniała torby naszymi świadczeniami społecznymi”. Strache powiedział też, że Austria nie jest „turecką kolonią”. Chcąc nie chcąc, Turek utrwala stereotyp wroga. Turcy, bolszewicy, komuniści… W 100. rocznicę bitwy Józef II Habsburg zagrał iście PR-owsko i zrehabilitował tchórzliwego cesarza Leopolda I, który przecież uciekł z Wiednia, kiedy wojska tureckie
Tagi:
Beata Dżon