Istnienie partii nie zależy od biologii, ale od mądrości ludzi – i młodych, i starych Lewica a liberalizm Liberalizm wywodzi się z antyfeudalnego i oświeceniowego protestu przeciw wzajemnemu zniewalaniu się ludzi. Choć ma więc już ponad 300 lat, ciągle jest przedmiotem zaciekłych sporów – obrony i oskarżeń. Jedni legitymują się nim z dumą, drudzy wystrzegają się go jak ognia. Pierwsi przedstawiają się jako apostołowie i obrońcy wolności człowieka, drudzy zarzucają liberałom, że uwalniając człowieka od wszelkich społecznych ograniczeń, pozbawiają go jednocześnie koniecznej obrony ze strony instytucji społecznych. Jakub Maritain, klasyk katolickiego personalizmu, pisał w 1925 r.: „Patrzcie, z jaką uroczystą nabożnością współczesny świat ogłosił święte prawa jednostki i jaką ceną to opłacił. A jednak nigdy nie panował bardziej bezwzględnie nad jednostką, nigdy łatwiej jej nie urabiały wielkie bezimienne potęgi Państwa, Pieniądza i Opinii […]. I mówi do każdego spośród biednych synów ludzkich, pogrążonych w tym wirze: „Jesteś wolną jednostką, broń się, zbaw się sam”. Jest to cywilizacja zabójcza”. Obrońcy liberalizmu zaś powiadają, że człowiek ma nienaruszalne prawa do wolności (wolności słowa, wyznania, wyboru miejsca pobytu, zgromadzeń, wyboru politycznego, sposobu gospodarowania itd.), a jednym z najważniejszych wniosków z tej ideologii jest zakaz jakiegokolwiek mieszania się państwa w gospodarkę. Rozwijający się, a wolny od feudalnych ograniczeń kapitalizm zbudował apoteozę wolnego rynku, którego „niewidzialna ręka” (miast poszczególni ludzie) ma harmonijnie regulować ekonomiczne, a za nimi wszelkie inne społeczne relacje ludzi ku ich pożytkowi i szczęściu. Dawid Hume (1711-1776) i Adam Smith (1723-1790), nie tylko oni zresztą, uważali, że rynek wolnego przemysłu i handlu wymusi na jego uczestnikach zachowania ekwiwalentne, nauczy ludzi zasady nie tylko sprawiedliwej ekonomicznej wymiany, lecz także uczciwości i moralnej wzajemności w ogóle. Że złagodzi obyczaje. Feudalne prawa i obyczaje w Europie istotnie upadły, lecz „obyczaje” kapitalistyczne utopii szczęśliwości nie zrealizowały. Kapitalistyczny proletariat zaczął się burzyć, organizować w związki i partie i czynnie działać przeciw ekonomicznemu wyzyskowi i społecznej niesprawiedliwości. Podstawowym pozytywnym, i właściwie jedynym, hasłem tego antykapitalistycznego ruchu był „sprawiedliwy”, równiejszy podział dochodu społecznego między posiadaczami środków produkcji a proletariatem. Wyższe płace, ograniczony czas obowiązkowej pracy i zapewniony odpowiedni czas wypoczynku, warunki mieszkaniowe, świadczenia socjalne (opieka zdrowotna, nauka, kultura itd.). Jednym słowem żądania wobec tych, którzy posiadali (i posiadają), i wobec tych, którzy rządzili (i rządzą). Nowożytna lewica wyrosła z tego ruchu i przyswoiła sobie ideologię owych żądań. Najdalej idącym rezultatem walki lewicy o ową sprawiedliwość społeczną (ekonomiczną i wszelką inną) było wprowadzenie w Rosji, a po II wojnie światowej w kilku krajach Europy i niektórych poza nią, ustroju socjalistycznego („komunizmu”, „socjalizmu realnego”), w którym zlikwidowano wolny rynek i jego „niewidzialną rękę”. Przeciwnicy liberalizmu zwyciężyli, lecz zwycięstwo to także utopii szczęśliwości nie przyniosło – i po 60 latach ustrój w Europie padł. Wróciliśmy do kapitalizmu z jego liberalnym czy neoliberalnym rynkiem. Jednakże lewica przestała już być stroną wyłącznie żądającą. Sama doświadczyła też rządzenia – historycznie, niestety, nieudanego (choć wzbogacającego o nowe doświadczenia i nową wiedzę), w formie owego „komunizmu” czy też „realnego socjalizmu”, lecz także rządzenia w ustroju kapitalistycznym, w którym wolnego rynku lekceważyć nie może. Ale czy powinna? Otóż doświadczenia XX stulecia pokazały, że kapitalizm z wolnym rynkiem, mimo swoich moralnych negatywów, niekiedy i okrucieństwa, zdecydowanie zwycięża ekonomicznie, technicznie i naukowo w konkurencji ze wszystkimi podejmowanymi dotąd próbami gospodarki bez rynku wolnego. Jak się okazuje, nie wymyślono dotąd sprawniejszego systemu ekonomicznego, zaleca się więc słusznie, jako najlepsze wyjście w tej sytuacji, mądre ograniczanie jego wolności – tej najwyższej wartości, której hołduje liberalizm – i wprowadzanie programu neoliberalizmu, który deklaruje, obok wolności, respektowanie praw i potrzeb ludzi pracy nieposiadających środków produkcji. Pojęcie neoliberalizmu jest, zapewne, dla niektórych zgrabnym kamuflażem liberalizmu nieograniczonego, lecz w istocie różni się od owego liberalizmu pierwotnego wyższym stopniem moralnej łagodności i wrażliwości w dziedzinie sprawiedliwości społecznej. To efekt m.in. wieloletnich walk proletariatu i lewicy społecznej z niehamowanym kapitalistycznym wyzyskiem, a także wszystkich ludzi wrażliwych na społeczną krzywdę bez względu na przynależność klasową. Wykorzystajmy więc jego
Tagi:
Dionizy Tanalski