Opublikowane przez nas w poprzednim numerze zdjęcia ilustrujące tekst „Tsunami śmierci”, pokazujące tragedię w Azji, spotkały się w niektórych środowiskach z krytyką. Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich wystąpił nawet do Rady Etyki Mediów o zajęcie się naszą publikacją. Poniżej prezentujemy typowe komentarze odnoszące się do owej publikacji, zarejestrowane na portalu Onet. Paweł Dybicz Prawie dotknęłam śmierci Widziałam te zdjęcia i jednocześnie krzyczałam w myślach: nie, nie, nie. To obrzydliwe. Jak „Przegląd” mógł zamieścić coś takiego? Ale z drugiej strony, po raz pierwszy mnie to tak mocno uderzyło, zwaliło mnie to z nóg, paradoksalnie pokazało mi najstraszniejszą rzecz tych wydarzeń – śmierć. Prawie jej dotknęłam. To zabolało i odrzuciło, zbulwersowało i ukazało prawdziwe oblicze. Nie wiem, kto ma tu rację. Może jednak nie trzeba tłuc ludzi w głowę czymś takim, współczucie można wzbudzić inaczej, bez strzelania z najcięższego kalibru. Aneta * Też je widziałam… Gapiłam się przez 15 minut i nawet nie dlatego, że byłam w takim szoku, bo ta tragedia jeszcze nie może do mnie w pełni dotrzeć, ale dlatego, że uświadomiłam sobie, co śmierć robi z ciałem i że może właściwie przyjść w każdej chwili… Boże… Jakie to straszne. I też uważam, że jednak TAKICH zdjęć nie powinno się pokazywać, bo mam wrażenie, że naruszają pewną sferę człowieka – i oglądającego, i nieżyjącego. Zwłaszcza tego drugiego. Niby jest mu już wszystko jedno, ale powinno się uszanować jego godność i nie wystawiać na widok publiczny. el-nino * No tak, mówimy, że współczujemy ofiarom, „pomagamy” (wysyłamy SMS-y i inne takie), zapalamy świeczki, a jak gdzieś pokazali tylko ułamek tego, co spotkało tam, właściwie trzeba by powiedzieć szczęśliwców – bo przeżyli, to od razu się obrażamy i chce nam się rzygać. Tam między tymi ciałami chodziły też małe dzieci, a tu dorośli (mam nadzieję) robią tragedię o jedno prawdziwe zdjęcie. ak44 * Z tym się właśnie wiąże śmierć. Kobieto, czasami jest ona normalna, a czasami tragiczna jak w tym wypadku. Nikt cię nie zmuszał do ich oglądania. Nie wiem, nie znam cię i nie mogę tego powiedzieć na pewno, ale mogę się tylko domyślać, że jeśli uczestniczyłabyś w tragicznym wypadku, to pewnie byś nawet nie pomogła poszkodowanym, pewnie na widok krwi mdlejesz. I chcę tylko ci powiedzieć: na pewno nie biegnę do wypadku, żeby sobie pooglądać. Jeśli już biegnę, to tylko udzielić pomocy. A osobiście to nie mam nic przeciwko temu, żeby takie zdjęcia publikowano. Wiadomo, że to jest tragedia, ale może co niektórym zmiękną serca i wspomogą ludzi bez dachu nad głową? pawelnj A inne media to mogą? Telewizje też pokazują tak drastyczne zdjęcia z Tajlandii. Więc dlaczego gazeta nie może? Malwina * Dlaczego tyle razy i nieraz w dziennikach TVP widziałem zdjęcia czaszek Ofiar Katyńskich rozłupanych przez kule pistoletowe? Dlaczego oni nie są brani na wokandę? A co ze zdjęciami w podręcznikach do historii – z obozów koncentracyjnych przedstawiających na wpół skremowane zwłoki ofiar Trzeciej Rzeszy? mizes * „Fakt” też miał te fotki w którymś numerze i tam nikogo nie raziło. Przecież „Przegląd” to tygodnik lewicowy, a tu taka masa ludzi go czyta. lew * Ja nie widzę nic gorszącego w tych zdjęciach. Pokazują rzeczywistość, a że przykrą, to inna sprawa. Wobec tego nie należy oglądać kronik o obozach koncentracyjnych, bo to obraża uczucia? Ludzie, stuknijcie się w głowę!!! Od kiedy to wszyscy tacy delikatni? zsa Obłuda To typowa dziennikarska obłuda. Jak ja nie pokazałem tego, to innym nie wolno. Do tego religijne zakłamanie, bo widać narządy, organy, a może to kogoś podnieci. To przecież grzech. To straszne, że nawet w obliczu takiej tragedii dla niektórych najważniejsza jest obłudna poprawność, a nie pokazanie prawdy o tej tragedii. alfbi * Tak, tak, gazeta zrobiła błąd! Trzeba było domalować ofiarom uśmiech i zrobić makijaż, aby ludzie myśleli, że tak się wypoczywa w Tajlandii. Co za debilizm! Gazeta jest po to, aby ukazywać prawdę, a nie obłudę! Popieram reporterów. Powinno się pokazywać takie tragedie, ba – powinno się nawet pokazywać ofiary wypadków drogowych, może to dotrze do tępych umysłów społeczeństwa, że brawurowa jazda kończy się tragicznie. Gdy byłem chłopcem, ojciec zabierał mnie na Rynek Główny w Krakowie, gdzie w sali tanecznej Pana Koniecznego pokazywano kroniki filmowe z wypadków drogowych. Byłem wtedy