Mam wysłać człowieka na bruk, bo ktoś napisał, że się źle kojarzy? Ryszard Pacławski, wiceprezes TVP SA – Dlaczego tak długo trwał wybór dyrektora Programu 1? – Nie trwał długo. Konkurs został ogłoszony praktycznie w ostatnich dniach kwietnia i już po kilku tygodniach mieliśmy kandydatów. Owszem, mogliśmy go rozstrzygnąć tydzień, dwa tygodnie wcześniej. Ale przecież nikt celowo go nie przeciągał. – Dlaczego finałowa trójka nie została zaakceptowana? Dlaczego w finale odpadli Maciej Mrozowski i Jacek Bochenek? – Bochenka nie było w finale, bo go nie zgłosiłem. Zasadą jest, że kandydata na dyrektora zgłasza członek zarządu nadzorujący Program 1. – Czyli pan. – Czyli ja. Otóż po przeczytaniu ofert zgłoszonych przez kandydatów, po ich analizie, uznałem, że z tej trójki najlepszy jest prof. Maciej Mrozowski. On gwarantował realizację misji telewizji publicznej, jej niezależność i utrzymanie standardów. Ciekawa była też oferta Witolda Beresia, którego zaproszę do współpracy, lecz koncepcję prezentowaną przez prof. Mrozowskiego oceniłem najwyżej. – Ale prezesa Dworaka pan nie przekonał. – No tak… W sytuacji oporu ze strony prezesa powstał pat. – I wtedy pojawiła się kolejna kandydatura – Macieja Grzywaczewskiego, którego rekomendował prezes Dworak. I przeszła. – Przemawiały za tym względy praktyczne. Proces uzgadniania trwał już za długo, nie można było go dodatkowo przeciągać. Brzmi to nieco patetycznie, ale dla dobra TVP należało szybko zdecydować, podjąć konkretne rozstrzygnięcia. Żeby przeciąć pewien klimat. Niektóre media stworzyły mało komfortową sytuację, nazywając nasze codzienne rozmowy w zarządzie poważnej, publicznej instytucji medialnej wojną, konfliktem. To nie było właściwe. – A jest ta wojna? – Wojny nie ma. W wielu sprawach się zgadzamy. Pamiętajmy, że zarząd liczy pięć osób, które mają różne doświadczenia, pewnie też różne widzenie telewizji. Owszem, toczymy na przykład spory z pionem reklamy i marketingu, ale to naturalny, genetycznie wpisany w istotę telewizji publicznej spór między misją a komercją. Reklama odpowiada za to, żeby zdobyć środki, jest zainteresowana tym, żeby układ pasm był jak najbardziej komercyjny, a biuro programowe z kolei będzie zawsze stało na straży misji telewizji. Oczywiście, można połączyć jedno z drugim, ale to trudne. Nasze dyskusje zmierzają więc w kierunku szukania złotego środka. To dotyczy także kwestii personalnych. Staramy się szukać porozumienia w takich ramach, w jakich jesteśmy w stanie to porozumienie zaakceptować. – Przecież wiele was dzieli. Gaweł to pampers, Dworak – Platforma, pan – czerwony… – Nazywają mnie też harcerzykiem, co ma brzmieć pejoratywnie. Natomiast ja uważam, że harcerstwo nauczyło mnie czystości gry, stosowania pewnych zasad. Jeżeli ogłosiliśmy konkurs, zdecydowaliśmy się na jakieś rozstrzygnięcia, to powinniśmy je konsekwentnie realizować. Stąd moja determinacja, by przeprowadzić konkurs do końca. I tu nie chodzi tylko o prof. Mrozowskiego, chociaż jest bardzo ciekawą postacią, z dużym doświadczeniem medialnym, od lat współpracującą z Akademią Telewizyjną, znającą telewizję nie tylko z zewnątrz, ale i od środka. – Jak pan ocenia nowych dyrektorów Jedynki – Macieja Grzywaczewskiego i jego zastępców, Piotra Dejmka i Dorotę Warakomską? – To osoby z dużym doświadczeniem telewizyjnym, są autorytetami w swoim środowisku. Mają szansę przeprowadzić te zmiany, które są niezbędne, aby Jedynka uzyskała nowy napęd. Prawda jest taka, że od wielu miesięcy w tej antenie trwa stan niepewności. Kończyły się kontrakty dyrektorów i wicedyrektorów. Mam duży szacunek dla dyrektora Zielińskiego i jego zastępców, którzy wiedząc, że ich czas pracy na tych stanowiskach być może się skończył, wcale nie zwalniali tempa. – Czyta pan gazety, a w nich kolejne kadrowe podpowiedzi: tego odstrzelić, tamtego… Co pan na to? – To postrzeganie telewizji przez pryzmat jednego czy drugiego nazwiska. Oczywiście, w TVP są potrzebne nowe twarze, pewnie będą przesunięcia. Natomiast jeśli ktoś mówi o Kamilu Durczoku, że to twarz telewizji Kwiatkowskiego, to trzeba pamiętać, że w rankingu najpopularniejszych postaci telewizyjnych plasuje się on na trzecim miejscu. Durczok jest znakomicie odbierany przez widzów i szanowany za rzetelność. Łączy się z wizerunkiem telewizji publicznej. Niektórzy sądzą, że kierowanie telewizją polega na tym, że wiceprezes ustala grafik reporterów wiadomości, wydawców itd. Otóż tak nie jest. W tej instytucji działają określone mechanizmy. Jeżeli mam podjąć jakąkolwiek
Tagi:
Robert Walenciak