Dlaczego przewodniczący Episkopatu użył wobec krakowskiego tygodnika słowa hańba To nowa sytuacja w polskim Kościele. Wewnętrzny spór o kształt wiary, który się toczył w wąskim gronie teologów zaniepokojonych przychodzącymi do nas nowymi wyzwaniami, w murach zakonów i siedzib biskupich, a zatem w zamkniętym środowisku duchownych, staje się dziś publiczny. – Koniec z zamiataniem problemów pod dywan – skomentował z zadowoleniem jeden z biskupów. – Gdyby Kościół nie zreformował się w latach 60,, dziś byłby skansenem – powiedział bp Tadeusz Pieronek w swej najnowszej książce-wywiadzie „Kościół bez znieczulenia”. I choć ksiądz biskup kolejno utracił wszystkie stanowiska kościelne – nie jest już sekretarzem generalnym Episkopatu ani biskupem pomocniczym w Sosnowcu, ani też rektorem Papieskiej Akademii Teologicznej – optymistycznie patrzy na przyszłość twórczej dyskusji w polskim Kościele. Trzy postawy To niemal paradoks, ale sprzyja temu polaryzacja wspólnoty katolickiej za sprawą Radia Maryja. Na działalność o. Rydzyka, który dysponuje medium stokroć potężniejszym niż wszystkie radia diecezjalne, duchowieństwo reaguje rozmaicie. Część Kościoła odpowiada głośną krytyką, a nawet potępieniem. Odrzuca „język nienawiści”, którym przemawia toruńska rozgłośnia i przeciwko któremu protestował w swym liście otwartym do mediów, a następnie w liście do biskupów i wiernych Kościoła katolickiego w Polsce Lech Wałęsa. Listy Wałęsy wywołały bardzo zróżnicowaną reakcję w Episkopacie. Podczas gdy abp Tadeusz Gocłowski oświadczył, że podziela niepokój Wałęsy o Radio Maryja, a przyłączył się do niego m.in. bp Alojzy Orszulik, abp Sławoj Leszek Głódź tak skomentował list do biskupów i wiernych: – Z pewnością ziemia nie zadrży, a słońce się nie zaćmi od listu pana Wałęsy. Reakcja Głodzia jest o tyle istotna, że stoi on od paru lat na czele powołanej przez Episkopat komisji do uregulowania sprawy RM. Bp Pieronek już po pierwszym liście Wałęsy poparł byłego prezydenta, mówiąc: – Karygodny jest sposób (…) manipulowania przez Radio Maryja ludźmi, sztandarami, hasłami, ba – Matką Bożą! W Episkopacie do stronnictwa na ogół starszych wiekiem biskupów, w których ma oparcie o. Rydzyk, zaliczani są abp Stanisław Nowak z Częstochowy, bp Kazimierz Ryczan z Kielc, bp Stanisław Stefanek z Łomży, abp Władysław Ziółek z Łodzi czy bp Wacław Świerzawski z Sandomierza. Sporo entuzjastów działalności Rydzyka, w tym jeden z jej ideologów, były rektor KUL, dominikanin Mieczysław Krąpiec – dziś już dystansujący się od ojca dyrektora – przeszło na kościelną emeryturę. Emerytowany niedawno bp Kazimierz Romaniuk, ordynariusz warszawski, skłonny był przypisywać tej rozgłośni głównie zasługi dla Kościoła, chociaż i jego zraził język, jakim się posługuje. Trzecia postawa to udawanie, że problemu właściwie nie ma. Powołani z urzędu biskupi, których obowiązkiem byłoby wydanie orzeczenia, czy RM treścią swych nader upolitycznionych programów przynosi pożytek, czy szkodę Kościołowi i społeczeństwu, zachowywali dotąd milczenie, odwlekając zajęcie stanowiska. Mimo że istnieje już dokument stwierdzający, iż rozgłośnia łamie prawo. Hańba Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, ordynariusz przemyski, abp Józef Michalik, zastosował ostatnio metodę „cięcia po skrzydłach”. Upomniał jednym tchem i przybierające pozę jedynego obrońcy czystości wiary i tradycji Radio Maryja, i kościelną forpocztę odnowy – „Tygodnik Powszechny”. Zapytany przez Katolicką Agencję Informacyjną, kiedy należy oczekiwać wyników pracy powołanego dwa lata temu Zespołu Episkopatu ds. Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja, odpowiedział: – Nie tylko Radio Maryja jest problemem Kościoła w Polsce. N i e m n i e j s z y m [podkreślenie MI] jest sprawa „Tygodnika Powszechnego”. W innej wypowiedzi zaś dodaje, że również „Naszego Dziennika”. Stawia zatem w jednym szeregu krakowski tygodnik i populistyczne media o integrystycznym zabarwieniu. Jednak podczas gdy Radiu Maryja i „Naszemu Dziennikowi” niespecjalnie się dostało, pod adresem „Tygodnika Powszechnego” padło z ust metropolity przemyskiego słowo hańba. I oskarżenie o polowanie na tanią sensację. – To hańba dla „TP” i wyraz cynizmu myślowego – wołał 2 lutego z ambony katedry przemyskiej przewodniczący Konferencji Episkopatu. Wierni usłyszeli też pytanie, jakby z innej epoki: – Komu i czemu mają służyć takie artykuły w piśmie, które w podtytule nosi słowo katolickie? Jakie to teksty wywołały gniew abp. Michalika? Przed wszystkim cykl trzech artykułów Katarzyny Wiśniewskiej
Tagi:
Mirosław Ikonowicz