A to ci dopiero historia. Scenariusz jak z filmu o włoskiej rodzinie. Tyle że zamiast romansu i sycylijskich piorunów pojawili się przaśni drwale z toporami. Przez prawicę obsadzeni w roli krytyków literackich. Bo te pacholęta tak bardzo kochają poezję, że w lekturze wierszy przeszkadza im nawet szelest kartki. Można więc sobie wyobrazić, jak ich musiało zirytować przyznanie Nagrody im. Wisławy Szymborskiej właśnie jemu. Człowiekowi, który skalał honor rodziny. Bratu Agaty Dudy-Kornhauser, żony wiadomo kogo. Czyli, aż strach to powiedzieć, szwagrowi rzekomego strażnika konstytucji. Laureat, czyli Jakub Kornhauser, to taki poetycki kamikadze. Może nawet nie zauważył, że zaczął się czas dobrej zmiany. I że za krytykowanie prezydenta można dostać po głowie. Trocinami. Od drwali. Subtelnych i delikatnych heroldów PiS. Jak choćby nieoceniony Rafał Ziemkiewicz. Nieoceniony, ale też i niedoceniony. Tyle zasług! A dają mu tylko programy w reżimowych mediach. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint