Moda na nostalgiczne restauracje przypominające realia czasów minionych nie odnosi się tylko do okresu PRL, ale coraz częściej zagłębia się w lata II Rzeczypospolitej. Nowy lokal gastronomiczny w Warszawie (pl. Piłsudskiego 9) nosi nazwę U Wieniawy i na pierwszy rzut oka większość miejsca w wystroju zajmują tu butelki z trunkami. Są też liczne obrazy i rysunki satyryczne z czasów sanacji, są archiwalne zdjęcia, jak bawiła się kadra oficerska. Koniec II Rzeczypospolitej był co prawda jeszcze smutniejszy niż końcówka PRL, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by w miłej atmosferze skorzystać z uroków, które nawiązują do czasów w tradycyjny sposób – przez żołądek do serca. Lokal zapowiada polską kuchnię oficerską, nie może więc zabraknąć żołnierskiej grochówki czy znanego miłośnikom jazdy konnej tatara, ale są też dania bardziej wykwintne, np. świetnie przyrządzona kaczka z pieca, a nawet wegetariańskie gołąbki z kaszą. Jednak to, czym może się szczycić restauracja, składająca hołd generałowi Bolesławowi Wieniawie-Długoszowskiemu – jednej z najbarwniejszych postaci II Rzeczypospolitej, znanej z umiłowania kobiet, koni i hucznej zabawy – to wystrój wnętrza i oprawa muzyczna. Jest tu wiele elementów żołnierskich, np. chleb podaje się w typowych blaszanych menażkach, na ścianach wiszą liczne szable, są też archaiczne karabiny będące na wyposażeniu sanacyjnej armii. Muzyka sącząca się w sposób mało agresywny z taśmy to retrospektywa melodyjnych utworów nie tylko przedwojennych, ale także piosenek sięgających czasów współczesnych, choć ciągle w konwencji nostalgicznej. Prócz Hanki Ordonówny czy Eugeniusza Bodo i Mieczysława Fogga, słyszymy tutaj Irenę Santor, Violettę Villas i Annę German. Ucho wychwyci nawet motywy Nino Roty z filmu „Ojciec chrzestny”. Można się więc skupić na konsumpcji, chłonąc zarazem uroki kulturalnie i stylowo zaaranżowanego miejsca.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy