Nigdzie na świecie nie ma krzemienia o takich wzorach, barwie, połysku i o tak wyrazistej zebrze jak w Śródborzu Antoni Dymiński, właściciel pierwszej w kraju kopalni „polskiego diamentu” w Śródborzu koło Ożarowa w województwie świętokrzyskim, trzyma w ręku dorodną bryłę krzemienia pasiastego. Nigdzie na świecie nie ma krzemienia o takich wzorach, barwie, połysku i o tak wyrazistej zebrze. Tu są najlepsze złoża. Nikt nie wie, ile jest krzemienia. Jubilerstwo potrzebuje właśnie takich oryginalnych kamieni. Czarne, smutne, nikomu nie są potrzebne. Przyprowadził go tutaj kamień Z wydobyciem ruszył na początku maja. Sam tylko wie, ile musiał przejść, nim mu się to udało. O otwarcie kopalni starał się przez siedem lat. Do Śródborza przyjechał w 2004 r. Wziął stąd bryłę kamienia i pojechał do Państwowego Instytutu Geologicznego w Warszawie, gdzie naukowcy zapewnili go, że znajduje się tu wysokiej jakości wapień. Miejscami towarzyszy mu krzemień pasiasty. Opinia naukowców zadecydowała, że Dymiński postanowił kupić w tym rejonie działkę. Teren należał do kilku właścicieli, z każdym musiał więc się porozumieć. I tu zaczęły się już schody. Właściciele kłócili się między sobą. Udało mu się jednak zebrać wszystkich u notariusza i kupić od nich 4 ha. Za każdy zapłacił 35 tys. zł. Wiele widział, wiele jeździł po Polsce i świecie. – Jednak właśnie tutaj postanowiłem osiąść – przyznaje Dymiński. – Wapień mnie tutaj przyprowadził, rodzaj kamienia. Naukowcy powiedzieli mi, że warto tu inwestować. Po wstępnym zapewnieniu od geologa wojewódzkiego, że dostanie koncesję na kopalnię, rozpoczął żmudne dokumentowanie złoża. Wykonał sześć odwiertów na głębokości 40 m. Wydał na to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Czas mijał, a on nie mógł otrzymać dokumentów niezbędnych do otworzenia kopalni. Nie przypuszczał, że rozkręcenie biznesu w kraju zajmie mu tak dużo czasu. Zwłaszcza że zjeździł kawał świata i nigdzie nie napotykał takich trudności. W Kanadzie o godzinie 9 rano złożył pismo, o 15 otrzymał zgodę na prowadzenie działalności. – Nie musiałem pisać, co będę robił, gdzie, kiedy – mówi. – Tam liczyła się przede wszystkim inicjatywa, pomysł. Jedyne takie okazy na świecie Po paru latach starań kopalnia ruszyła wreszcie w pierwszych dniach maja. – Było ciężko, ale dopiąłem swego – przyznaje Dymiński. – Zawsze staram się dostrzec jakieś światełko przed sobą. Może teraz wreszcie jaśniej zaświeci. Na olbrzymiej polanie pośrodku lasu widać maszyny niezbędne do produkcji: koparkę, kruszarkę, przesiewacz i ładowarkę. Obok maszyn leży pierwszy urobek z kopalni. To ok. 600 ton kamienia wapiennego, a w nim 800-1000 kg krzemienia pasiastego, czyli nieco ponad 0,1% całego urobku. Bryły krzemienia ważą średnio po 20 kg. – Są wśród nich naprawdę piękne okazy o wyrazistym rysunku – zachwyca się nimi dyrektor Ośrodka Kultury w Ożarowie, Marian Sus. – Wyglądają niczym roszady na polach świętokrzyskich. W innych rejonach, koło Iłży, pod Zamościem, na Ukrainie, we Francji, krzemień jest już gorszej jakości. Takich okazów jak w Śródborzu nie ma nigdzie. Decydując się na otwarcie w Śródborzu kopalni, Dymiński myślał przede wszystkim o zagospodarowaniu wapienia, który w tych rejonach jest wysokiej jakości. Ma 98,5% czystości. Odbiorcą będzie Cukrownia Częstocice w Ostrowcu Świętokrzyskim, która po zaprzestaniu pierwotnej produkcji od kilku lat prowadzi wypał wapna i potrzebuje około 30 tys. ton rocznie. Ok. 10 t rocznie trafi do firmy Piotrowice-2 w Tarnobrzegu, gdzie produkowana jest mączka wapienna dodawana m.in. do farb. – Mam właściwie zagospodarowane to, co mogę wydobywać rocznie – mówi Antoni Dymiński. Na wyrobisku wyrośnie las Dymiński doskonale wiedział, że w wapieniu jest także krzemień. Nie ma jednak na niego koncesji, bo nikt nie wie, ile go tu występuje. Może się znajdować jeszcze 200 m, może 500, a dalej już nie będzie. Nawet geolodzy nie potrafią ocenić, ile jest tu krzemienia. W jednej części występuje, w drugiej nie. Marian Sus snuje przypuszczenia, że może w niektórych miejscach było więcej żyjątek, ciepłej wody i tworzył się krzemień, a gdzie indziej był cień. Tu trzeba mieć wyobraźnię, to niemal poezja. Kawałki są w kształcie muszli. Krzemień obudowany jest w wapieniu jak w białej korze.
Tagi:
Andrzej Arczewski