Mamy z Rosją potyczkę na słowa w ramach polityki historycznej. Potyczkę, która jest już przegrana, przynajmniej w perspektywie najbliższych tygodni. Jej zwieńczeniem będą uroczystości wyzwolenia obozu Auschwitz. Wielkie! Niestety, główne uroczystości nie odbędą się, jak do tej pory, na terenie byłego obozu. Tym razem odbędą się w Izraelu, z udziałem prezydenta Putina, premiera Netanjahu i innych ważnych gości. Co tam będzie mówione, możemy tylko się domyślać. A uroczystości w Auschwitz, te polskie, będą tylko lokalnym dodatkiem. PiS przez lata opowiadało, że polityka historyczna będzie jego specjalnością, że kładzie na nią szczególny akcent. Właśnie widzimy, jak ją robi. Przy okazji słów prezydenta Putina o ambasadorze Lipskim odezwał się wiceminister Marcin Przydacz, który barwnie opowiadał dziennikarzom, jak do Ministerstwa Spraw Zagranicznych został wezwany ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew. Wiceminister mówił, że spotkanie w MSZ „przebiegało w normalnej procedurze dyplomatycznej”. I że „zgodnie z praktyką dyplomatyczną ambasador przedstawił swoje stanowisko, jednocześnie zobowiązał się do przedstawienia polskiego stanowiska do swojego ministerstwa spraw zagranicznych w Moskwie”. Wiceminister Przydacz podzielił się też z dziennikarzami własną refleksją: „Dobrą praktyką dyplomatyczną jest, ażeby strona przyjmująca nasz apel czy nasze stanowisko, w krótkiej perspektywie czasu odpowiedziała swoimi twierdzeniami. Niestety, doświadczenie akurat z Federacją Rosyjską pokazuje, że nie zawsze do tej dobrej praktyki świata cywilizowanego, zachodniego, tutaj udaje się doprowadzić”. Uff… Humorystycznie brzmi, gdy na „praktykę dyplomatyczną”, „doświadczenie dyplomatyczne” i tym podobne rzeczy powołuje się człowiek 34-letni, który w MSZ pracuje od sześciu miesięcy. I tyle ma kontaktów z dyplomacją. Ponadto wiceminister ze szczegółami opowiadał o wizycie ambasadora Andriejewa w gmachu przy al. Szucha, tymczasem okazało się, że z ambasadorem rozmawiał szef Departamentu Wschodniego Jan Hofmokl, a wiceminister w nich nie uczestniczył. Trochę szkoda, bo mógłby zobaczyć, jak wygląda zagraniczny dyplomata. Przydacz nie wykorzystał okazji, więc podpowiadamy mu, co stracił. Siergiej Andriejew jest ambasadorem w Polsce od sierpnia 2014 r., czyli pełni tę funkcję dziesięć razy dłużej, niż Przydacz pracuje w MSZ. Ambasador ma 61 lat, jest absolwentem MGIMO, a w dyplomatycznej karierze był m.in. radcą-ministrem w Portugalii, ambasadorem w Angoli i Norwegii, dwukrotnie dyrektorem Sekretariatu Generalnego w rosyjskim MSZ i członkiem Kolegium MSZ Rosji. Każdy, kto choć trochę interesuje się dyplomacją, musiał niejeden raz usłyszeć, jak niezwykle skuteczna i profesjonalna jest dyplomacja rosyjska i jak Polska jest na tym tle nieporadna. Spójrzmy więc na ludzi, ich kariery, doświadczenie, wiedzę, a odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje, mamy jak na dłoni. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint