Udusić Desdemonę!

W 18. dniu kwietnia Elektorat dostał IGRZYSKA!!! Zaroiło się od flag, napięcie patriotyczne sięgnęło zenitu. Kolorowo ubrani, ładni ludzie skandowali hasła jedności z Ukrainą. Inaczej wyciągali ręce w pozdrowieniu! Nareszcie coś jednoczącego, nie przeciw komuś. Przecieramy oczy ze zdziwienia, czy to możliwe? Zamiast purpuratów biało-czerwoni kibice w szalach przypominających stułę. W szale z orłem przystrojeni dostojnicy. W telewizji mówi się o przyszłości. Lustracja oddaliła się na chwilę w cień, choć nie miejmy złudzeń, wyjdzie z niego oślizgła i paranoiczna. 18 kwietnia to Dzień Wolności od ludzi balonów z IPN, wypełnionych syczącym, rewolucyjnym gazem. W gazetach protestują kolejne wykształciuchy. Wciąż te same. Dziekan, który był dziekanem w czasach „Solidarności” i w stanie wojennym, jest znów dziekanem i znów żadnej lojalki nie chce podpisać. Dziennikarz deptany wówczas, dziś także musi się tłumaczyć. Chyba mają coś do ukrycia, sugeruje premier, nadaje jak Jago na Desdemonę. Naiwny lud w postaci Otella może mu uwierzy, choć wykształciuchów szanuje. Może ich udusi? Szczypią ich różne miernoty. Przecież gdyby byli czyści, toby podpisali! Jarosław premier najpierw spotkał się z garstką posłusznych, a dopiero potem z senatem uniwersyteckim, rektorami, profesorami. W sukurs władzy przychodzą jej uniżeni słudzy. Już my tym niepokornym damy popalić, już my ich z góry do dołu oplujemy, mówią. Niekiedy są to ci sami, co wówczas opluwali, ale nie tylko oni. Wyrosło pokolenie młodych wilków, no, powiedzmy, może raczej skunksów. Czekają na zwolnione miejsca, których i tak nie zajmą, bo daleko im do formatu pokazujących wała małym władcom. Po otrąbieniu zwycięstwa w sprawie igrzysk, pokazano uśmiechniętego premiera, a nawet pana prezydenta, nie wiem, który był którym, gdyż oczy zaszły mi łzami, a wzruszenie ścisnęło za gardło i trzyma do dziś. Z radości, że mamy haust świeżego powietrza. Euroigrzyska są jak otwarte okna. Wietrzą nasz kraj z fetoru pomówień, oskarżeń, insynuacji. Żaden przeciek tego dnia nie przeciekł, żaden ekshibicjonista nie rozchylił przed nami swego płaszcza, pod którym ma tylko nogawki na gumkach, by ukazać nam w całej okazałości swoją zwiędłą małość. Zapanowała radość z istnienia przyszłości. Czy lubi się piłkę nożną, czy wie o niej tyle, że „piłka jest okrągła, a bramki są dwie”, przecież mistrzostwa Europy to nie w kij dmuchał. Będą nowe drogi, stadiony, może nawet nowe mosty przez Wisłę, żeby kibice oraz kibole ze wszystkich stron mogli dojechać na swoje mecze. Furda Marek Jurek, nie straszny nam rozłam w PiS! A niech się wreszcie rozłamie, bo rozsycha się i trzeszczy jak stara szafa, spadek po najgorszym stryju z naszej rodziny. To także pierwszy od dawna Świecki Dzień w telewizji. Nie oglądamy księżych gromów spadających na głowy ludu, głównie płci żeńskiej, bo niektórym księżom się wydaje, że ludzie, którzy nie chcą zmiany w konstytucji, zwłaszcza feministki, będą polowali na kobiety w ciąży i za włosy ciągnęli je do gabinetów w celu dokonania aborcji. Nie oglądaliśmy biskupów pozbawianych zaszczytów, ku radości jednych, a wściekłości innych. Nie było modłów w Sejmie o deszcz czy próby powierzenia berła Chrystusowi Królowi, który wcale, jak się okazało, rządzić nami nie chce, bo gdy spojrzy na zaciśnięte pięści, odwraca się i odchodzi. Już oni by mu pokazali, jak Żydów powinno się traktować! Masonów także, co wykazała w donosie do papieża nie-Polaka rzeczniczka praw dziecka, stojąca na straży czci abp. Wielgusa, bo on to przecie też boże dziecię. Euroigrzyska spadły nieudolnie rządzącemu PiS jak manna z nieba. Po prawdzie to nam także, bo ile można patrzeć na fałszywe gęby. Zobaczyliśmy prawdziwą radość kibiców, biznesmenów, działaczy samorządowych i zwykłych ludzi, którzy wciąż chcą chwycić się czegoś, co nie jest brzytwą. Liczy się też kasa, jaka wpłynie. Drogi, autostrady, stadiony, hotele, jednym słowem, będziemy krajem w wielkiej budowie. Niezauważone przeszło rozdanie Srebrnych Ust. PiS znów jest dyskryminowane przez media, bo pierwsze miejsce zajął Piotr Gadzinowski, poseł SLD, z wypowiedzią z trybuny poselskiej na temat „Hąkągu”, a dopiero drugie premier Jarosław Kaczyński, który wypowiedział słynne, prorocze słowa: „Żadne krzyki, płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne”. Złotousty premier powinien otrzymać za tę szczerą wypowiedź odlew swoich ust ze szczerego złota. Oczywiście nie chciał

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17-18/2007, 2007

Kategorie: Felietony