Przyjeżdżają do Polski, bo tu najbliżej i łatwo się porozumieć. Pracują ciężko, żeby poprawić byt swojej rodziny. Nawet za cenę upokorzeń Ukraińcy stanowią najliczniejszą grupę przybyszów w Polsce, a liczba tych, którzy na terenie naszego kraju przebywają legalnie, systematycznie rośnie. Coraz więcej również jest tych, którzy decydują się zostać na stałe. Z badania Instytutu Spraw Publicznych wykonanego w 2013 r. wynika, że w celach zarobkowych przyjeżdżają głównie Ukraińcy z wyższym wykształceniem oraz osoby w wieku 35-59 lat. Najczęściej oficjalnie deklarowanym celem wyjazdu na terytorium Polski była turystyka, ale co czwarty badany przyznał, że chce u nas zarobić, aby poprawić byt swój i rodziny. Okazało się również, że przybysze często podejmują pracę poniżej kwalifikacji, np. na budowach albo jako pomoc domowa. Znacznie rzadziej zajmują bardziej prestiżowe stanowiska, np. pracując naukowo. Ze wspomnianych badań wynika również, że obecność Ukraińców cieszy się społeczną akceptacją. 51% ankietowanych uważa, że ich praca przynosi tyle samo korzyści co strat, 33% zaś stwierdziło, że przynosi ona więcej korzyści niż strat. Tylko 9% badanych było przeciwnego zdania. Dlaczego Polska? Ukraińcy przyjeżdżający do pracy liczą na to, że znajdą ją łatwiej i zarobią więcej niż w swoim kraju. Z badań „Strategie przetrwania – integracja imigrantów z Ukrainy na polskim rynku pracy”, które przeprowadziła dr Joanna Konieczna-Sałamatin, wynika, że tym, co skłoniło ich do wyjazdu z kraju, były zarówno problemy zdrowotne w rodzinie i potrzeba zdobycia środków na leczenie, jak i rozpad rodziny, gdy kobieta zostawała z dziećmi i bez pracy. Wśród wymienianych przyczyn znalazła się również chęć zmiany standardu życiowego połączona z poczuciem, że na Ukrainie praca jest niedoceniana i bardzo źle opłacana, przez co człowiek „marnuje życie” na wysiłek, który do niczego nie prowadzi. Jeszcze innych zmotywowały utrata pracy, upadek przedsiębiorstwa lub likwidacja ich miejsca pracy. O wyborze Polski zdecydowała przede wszystkim bliskość kultury i języka. Możliwość stosunkowo łatwego porozumienia się z Polakami daje poczucie bezpieczeństwa. Niemałą rolę odegrała również bliskość geograficzna, łatwość zdobycia wizy oraz perspektywa względnie częstych odwiedzin bliskich, czemu sprzyjają dość niskie koszty podróży. Niektórzy badani przyznawali, że wybrali Polskę ze względu na obecność tu znajomych, sąsiadów czy krewnych. Ten argument był najczęściej wskazywany jako powód przyjazdu do Warszawy. Bo tu już są inni Ukraińcy – odpowiadano. Rzeczywiście, w stolicy odnotowuje się największą liczbę przyjezdnych zza wschodniej granicy. Pan zaczepia, Ukrainka traci pracę Wielu Polaków kojarzy przybyszów z Ukrainy z paniami pomagającymi w domu. Imigrantki zatrudniane w takim charakterze pracują przede wszystkim w szarej strefie. Z badań Stowarzyszenia Interwencji Prawnej nad prawami pracowników migracyjnych zatrudnionych w Polsce wynika, że pomoc domowa nierzadko jest kolejnym – wyższym od poprzednich – szczeblem w karierze zawodowej Ukrainek. Istnieje bowiem swego rodzaju czterostopniowa ścieżka awansu: od prac rolniczych przez inne prace usługowe, np. w barze, i handel aż do pomocy domowej, sprzątającej, gotującej, prowadzącej dom, opiekującej się dziećmi lub osobami starszymi. Zdarza się, że relacje między pracującą kobietą a rodziną, która ją zatrudnia, stają się bliskie, wręcz rodzinne. Część Ukrainek pracujących jako gosposie mieszka u pracodawców. Nie oznacza to, że zawsze panują tam relacje rodzinne czy partnerskie. Pracodawca potrafi dokładać obowiązków oraz wymagać 24-godzinnej czujności w sytuacji, gdy np. jest małe dziecko i trzeba się nim zająć w środku nocy. Ukrainki pracujące w charakterze pomocy domowej stają się czasami obiektem zainteresowania mężczyzn, którzy je zatrudnili. Przypadki zaczepiania najczęściej mają miejsce, gdy zatrudniającym jest samotny mężczyzna, ale nie tylko. Obecność sprzątaczek bądź opiekunek powodowała różnego rodzaju nieporozumienia i napięcia w małżeństwach. W ich rezultacie Ukrainki traciły pracę lub same z niej rezygnowały, kiedy atmosfera stawała się nie do zniesienia. – Mogło się tak zdarzyć, gdy pani domu odbierała zachowanie partnera jako przejaw zbyt dużego zainteresowania czy zauroczenia ukraińską pomocą domową. Przy tym niekoniecznie takie sytuacje dotyczą migrantek. Prawdopodobnie Polki pracujące jako sprzątaczki czy opiekunki w prywatnych domach również mogły się znaleźć w takiej sytuacji – mówi Monika Szulecka z Centrum Badań
Tagi:
Kacper Leśniewicz