Znajduję w bałaganie swoich starych tekstów reportaż z Moskwy, sprzed wielu lat. Cytuję fragmencik, w którym, jak mi się zdaje, oddaję ducha tego kraju: „Napięcie jest dzisiaj we wszystkich wielkich metropoliach, ale w Moskwie jest ono podszyte głębinowym zagrożeniem płynącym ze strasznej przeszłości i z niepewnej przyszłości, gdy teraźniejszość przemyka się jak spłoszony zając wśród dotykalnego niechlujstwa i braku wyraźnych reguł gry. Niepokoi ponurość ludzi na ulicach. Przypomnijmy sprawiedliwie, że przybywających z Zachodu do Polski od wieków poruszał smutek ludzkich twarzy. W Warszawie do dzisiaj jest mniej uśmiechów niż choćby w miastach ponurej skandynawskiej Północy. A jednak nawet przybysza z Polski uderzy zasępienie moskiewskich twarzy, ich zmęczenie, stała troska. Nawet ja, niemal alkoholowy abstynent, poczułem, że wódka w tym miejscu jest niezbędna, by przeżyć”. Nieprawdopodobne są dzisiaj kłamstwa rosyjskiej propagandy, nie do wiary, ale nawet ta podła pisowska wydaje się przy niej poczciwa. Nienawiść do Ukraińców, nienawiść do całego Zachodu. Grają na pamięci wojny ojczyźnianej, ale ani słowa o własnym ludobójstwie. Zachód to IV Rzesza, Ukraińcy to faszyści. Za to Rosja jest centrum cywilizacji europejskiej i chrześcijaństwa. Coraz częściej w mediach pojawia się teza, że życie ludzkie jest „przeceniane”, więc warto oddawać życie za ojczyznę. Rosja została napadnięta, nie tylko przez Ukrainę, ale i przez NATO, a w Ukrainie walczą regularne oddziały Wojska Polskiego. Do wojny szykują się również Niemcy. Gdy mowa o Polsce, to nasz kraj chce zająć zachodnią Ukrainę. I te nawoływania do użycia broni jądrowej. No tak, nawet po tej wojnie będziemy żyć obok potwora, społeczeństwa zatrutego kłamstwem i nienawiścią. Za to w samej Polsce, jeśli wygramy wybory, żyć będziemy po sąsiedzku z pisowczykami, w mniejszej skali, ale też zatrutymi kłamstwem, zbolałymi i pełnymi ślepego gniewu. Nie znam nikogo, kto byłby optymistą, gdy chodzi o przyszłość. Paradoksalnie ja, od dziecka widzący ciemno, nagle staję się tylko umiarkowanym pesymistą w kontraście z katastroficznym widzeniem znajomych. Oni nie wierzą, że wygramy wybory, a ja wierzę. Widać już jednak, że Hołownia najpewniej pójdzie do wyborów samodzielnie. Od dawna tego się bałem. I wygląda na to, że mniej będzie walczył o nowy elektorat, a bardziej podbierał wyborców innym partiom. Szczególnie tych radykalnych. Irytował mnie, zanim wszedł do polityki, potem go zaakceptowałem, teraz mnie znowu irytuje. To prosta droga do przegrania przez opozycję wyborów. Jest czym się martwić. Jeśli przegramy, będzie to katastrofa. Jeżeli opozycja wygra, w co wierzę, to zapewne nieznacznie. PiS będzie wtedy podkupywało posłów, ma czym, już zbiera na to fundusze. Rządy będą chwiejne, czeka nas zapewne piekło polityczne, karmione na dodatek przez kryzys ekonomiczny. Nauczycielka w klasie mojego 12-latka na spotkaniu z rodzicami skarży się, że ma wiele dowodów na to, że dzieci oglądają filmy erotyczne. Widzi to po tym, co mówią, jak się zachowują, co rysują. Ależ to oczywiste, że oglądają takie filmy, ciekawość tych spraw w tym wieku jest olbrzymia, oglądają też z braku rzetelnej informacji, więc internet choćby ze swoimi setkami filmów pornograficznych staje się dla dzieci głównym źródłem informacji o seksie. W szkole właściwie nie ma edukacji seksualnej, gdyż wedle PiS i Kościoła takie lekcje to deprawacja dzieci. No to same się edukują. Dzieci są teraz czasami bardziej wyedukowane w tej kwestii niż ich rodzice. Na prośbę znajomego mam zostawić dla kogoś książkę w redakcji „Twórczości”. Przed laty niezwykle ważny miesięcznik literacki, ogromnie prestiżowy. Dzisiaj o malutkim nakładzie, karłowaty i marginalny. Ale nawet tu PiS wstawiło swojego najemnika. Podobno nie za bardzo jadowity. Jestem po raz pierwszy w tej redakcji i nie czuję się dobrze, bo pachnie tu PiS. Ale widzę także ducha Jarosława Iwaszkiewicza, wieloletniego szefa pisma, wspaniałego pisarza i człowieka i okropnego konformisty. Mówię o depresji, kto by się spodziewał, że stanę się specjalistą od tej choroby. Nad stroną techniczną nagrania czuwa chłopak, który mieszka w Amsterdamie, a rozmawia ze mną dziennikarka, która mieszka w Norwegii. Za jakiś czas ktoś z Marsa i z bazy na Księżycu będzie rozmawiał z kimś na Ziemi. Jestem pewien, że depresja będzie już wtedy w pełni uleczalna, więc nie o depresji będzie rozmowa. Jeśli świat jeszcze przetrwa sto lat, co nie jest pewne. Tak myśli umiarkowany pesymista. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint