Minister Gowin chce doprowadzić do takich zmian systemowych, które wzmocnią prywatne uczelnie Aleksander Temkin – koordynator Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej Według projektu rozporządzenia przygotowanego przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zmienią się zasady podziału dotacji z budżetu państwa dla uczelni publicznych i niepublicznych. Uniwersytety w mniejszych miastach stracą część pieniędzy. Czego mamy się spodziewać po wejściu w życie projektu? – Minister Gowin kontynuuje i zaostrza politykę, którą prowadziła PO. Zakładała ona wyniszczenie ośrodków uniwersyteckich, które znajdują się poza największymi miastami. Służy temu zmiana algorytmu określającego zasady finansowania uczelni. Oficjalnie otrzymujemy lukrowaną opowieść o planowanych zmianach, ale pod tym lukrem znajdziemy zgniłe orzechy, którymi polski system szkolnictwa wyższego ciężko się zatruje. Co tak naprawdę chce zrobić Jarosław Gowin? – Przede wszystkim doprowadzić do wypchnięcia studentów do szkół prywatnych, które z powodu niżu demograficznego dostały zadyszki. Na rozpoczęciu roku w Akademii Leona Koźmińskiego minister mówił, że jego zamiarem będzie doprowadzenie do takich zmian systemowych, które wzmocnią prywatne uczelnie. Konsekwencją tego będzie poddanie szkolnictwa wyższego procesom prywatyzacyjnym, tak jak poprzednia ekipa rządząca sprywatyzowała szpitale. Podmioty prywatne będą mogły się ubiegać o państwową dotację w konkursie. Otwieramy zatem furtkę do uwłaszczenia się na środkach publicznych, a to doprowadzi do całkowitej zmiany krajobrazu instytucjonalnego w nauce. Realnym scenariuszem jest wygaszanie i zamykanie lokalnych uniwersytetów? – Nie mamy jeszcze do czynienia z wygaszaniem. Zgodnie z planem proces zaczyna się od cięć dotacji, które doprowadzą na mniejszych uniwersytetach do przerzucenia większości pracowników na umowy śmieciowe. Efektem będzie zredukowanie potencjału kadrowego, a w konsekwencji samoistne wygaszanie uczelni. Do wyborów samorządowych duża część uniwersytetów straci dotacje. Jaki jest sens ratowania i finansowania uniwersytetów w mniejszych miastach? – W Polsce mamy nie tylko Warszawę i Kraków. Nasz kraj jest jednym z najbardziej scentralizowanych na poziomie komunikacyjnym, kulturowym, politycznym i medialnym. W związku z tym sieć uniwersytetów, często niedofinansowanych, ale w jakimś stopniu zaspokajających regionalne potrzeby, jest ostatnim filarem, który trzyma miasta i regiony przy życiu. Jeżeli dojdzie do likwidacji uniwersytetów w Szczecinie albo Opolu, będzie to katastrofą dla regionalnych ambicji i dla klasy średniej w tych miastach. Znacznie obniży się potencjał społeczny i kulturowy. Co to oznacza dla lokalnych społeczności? – Nastąpią jeszcze większe migracje studentów, zabraknie specjalistów, którzy pracują na uniwersytetach. Wreszcie zaniknie całe zaplecze społeczne i kulturowe, zanikną środowiska inteligenckie. Nie można zostawić większości miast wojewódzkich samym sobie, dlatego że są obciążeniem dla Warszawy, Poznania czy Krakowa. To skrajnie niesprawiedliwe. Konserwatywny rząd chce wprowadzić politykę, która nie ma nic wspólnego z troską o sprawność i działanie instytucji. Ten model spowoduje zgubienie całych obszarów Polski. Młodzi mieszkańcy Szczecina czy Zielonej Góry wybiorą Berlin, co będzie ogromną stratą. Jeżeli nie zatrzymamy tego procesu, dojdzie do katastrofy społecznej. Mam nadzieję, że wyborcy wystawią rachunek politykom odpowiedzialnym za taki sposób myślenia. Jak takie zmiany mogą się odbić na młodym człowieku, który mieszka np. w Radomiu i stanie przed wyborem: dojeżdżać cztery godziny dziennie na uczelnię czy dać sobie spokój ze studiami? – Wiem, że na nowych zasadach finansowania bardzo straci wiele politechnik. Nie ma prywatnych uczelni tego typu, co oznacza, że szansa na wykształcenie inżyniera w regionie zmaleje. Kilkanaście tysięcy ludzi zostanie odciętych od takich możliwości. Znacznie zmniejszy się liczba studiujących na politechnikach, a to jest sprzeczne z założeniami planu Morawieckiego. Poza tym zawsze uważałem, że istnienie wydziału filozofii w Szczecinie jest znacznie ważniejsze niż Warszawie. W stolicy jest wiele środowisk, które zaspokajają bardzo różne potrzeby kulturalne, natomiast w Szczecinie czy Białymstoku takie możliwości są mocno ograniczone. Nawet gdy w tych miastach odbywają się jakieś spotkania organizowane przez stowarzyszenia i środowiska kawiarniane, to najczęściej są one podczepione pod uniwersytety. Ludzie z uniwersytetów chcą robić więcej, wychodzić na zewnątrz. Jarosław Gowin chce napisać nową ustawę o szkolnictwie wyższym. Ma ona być gotowa we wrześniu. Pierwszy projekt przygotował jeden z zespołów wyłonionych w ministerialnym konkursie. Jaka filozofia wyłania się z prac tego zespołu?