Krzaklewski wycofa się z szefowania AWS, ale tak, żeby nim dalej kierować Marian Krzaklewski prezentował na zjeździe “Solidarności” w Spale znakomity humor i pewność siebie. Wchodząc do sali obrad, oblegających go dziennikarzy przywitał dość ostro: – Tu nie Sejm, ale “Solidarność”! Tu jesteście tylko gośćmi, a my gospodarzami. Tutaj my jesteśmy na swoim! – wołał. Po czym potknął się i przewrócił na ziemię. Jednak już podczas obrad zjazdu pozycja Krzaklewskiego była niezachwiana. I choć niektórzy związkowcy zarzucali swojemu szefowi popełnienie błędów, to jednak winnych słabych notowań AWS-u szukano gdzie indziej. Wypijmy za błędy Podbudowany poparciem Krzaklewski mógł przejść do ofensywy. I już na początku obrad zapowiedział, że zrezygnuje ze stanowiska przewodniczącego AWS i poświęci się jedynie pracy związkowej. – Marian cofnął się o krok do przodu – pochwalił decyzję Krzaklewskiego poseł Jacek Rybicki, jego wierny zwolennik. Zresztą przeciwnicy szefa “Solidarności” – na przykład marszałek Sejmu, Maciej Płażyński – na zjazd nie zostali zaproszeni. W kuluarach hali sportowej w Spale, gdzie przyjechało ponad 400 związkowców, atmosfera była spokojna i swobodna, do czego przyczyniło się zapewne serwowane obficie piwo. Zastanawiano się, co prawda, dlaczego akcje Akcji spadają, ale bez paniki i nerwów. Deklaracja Krzaklewskiego o “wycofaniu się z polityki” ostudziła emocje. Wśród zebranych wytworzyło się przekonanie, że wystarczy ogłosić oddzielenie funkcji związkowych od politycznych, a “S” odzyska popularność. Jak zwykle optymizmem tryskał poseł Kazimierz Janiak: – “Solidarność” jest niezmienna, niezachwiana, niepodzielna i niepokonana! – przekonywał. Ale już Karol Guzikiewicz ze Stoczni Gdańskiej nie krył zatroskania: – Dzisiejsza sytuacja “Solidarności” jest zła, bo wszystkie błędy, które popełnili politycy prawicy i rząd, są utożsamiane ze związkiem. Teraz działacze terenowi, prości członkowie “Solidarności”, wypisują się ze związku. I nie tylko w reakcji na postępowanie Mariana, lecz także Płażyńskiego, Rokity, Halla i wszystkich tych polityków prawicy, którzy wywodzą się z “Solidarności” – uważa Guzikiewicz. Czy dymisja Krzaklewskiego z szefowania AWS-u poprawi wizerunek związku? – Te zapowiedzi Mariana to dopiero deklaratywność. W końcu Krzaklewki wiele rzeczy mówi, a potem się z nich wycofuje… A decyzja powinna być jasna: albo związek, albo polityka. I to nie dotyczy tylko Mariana, lecz innych liderów “S”, którzy są jednocześnie szefami AWS-u w terenie – podkreśla nasz rozmówca. Delegaci wierzą w siłę “Solidarności” w przyciąganiu elektoratu. Pomimo spadających notowań AWS-u są przekonani, że sam związek byłby w stanie wprowadzić dużą reprezentację do parlamentu. – Polityk, który stanie na czele AWS-u, musi zatroszczyć się o swój elektorat. A to “Solidarność” jest elektoratem. Jeśli nowy przewodniczący Akcji dobrze zadba o nasze interesy, to my zadbamy o to, by AWS osiągnął dobry wynik wyborczy, a jej szef był jak najdłużej liderem – twierdzi Kazimierz Grajcarek z Regionu Podbeskidzie. Szef Regionu Mazowsze, Jacek Gąsiorowski, w otoczeniu kolegów spokojnie popija piwo: – “Solidarność” dobrze wyszła na tym, że tworzyła ten rząd, ale odbiór społeczny jest wobec nas nie do końca obiektywny. W programie “Solidarności” reformy są dobrze zdefiniowane – uważa. Przyznaje jednak, że “realne skutki powstałe w wyniku wprowadzenia reform nie całkiem ludzi satysfakcjonują”. Podobnie jak delegat ze Stoczni Gdańskiej remedium na “solidarnościowe” problemy widzi w rozdzieleniu związku od polityki. Ale, jak stanowczo zaznacza, może się to stać “tylko wtedy, gdy interesy “S” będą całkowicie zabezpieczone przez formację polityczną”. – Bo tylko “S” może udźwignąć ciężar przyszłych wyborów do Sejmu. Same partie bez nas niewiele znaczą – podkreśla. Gąsiorowski nie szczędzi ostrych ocen, tym, którzy we własnym mniemaniu wzięli się za naprawę AWS-u: Maciejowi Płażyńskiemu, Aleksandrowi Hallowi, Janowi Rokicie: – Ich propozycje są bezsensowne. Zmierzają jedynie do rozbicia i destrukcji na prawicy. Jego kolega, Bogdan Olszewski, wątpi w konsekwencję “buntowników”: – To związek ich stworzył. Nie byliby w Sejmie, gdyby nie “Solidarność”. I jeszcze do nas wrócą. Pewnie nawet na kolanach, bo bez nas są nikim – mówi. Najbardziej związkowców oburza “dwulicowość” SKL-u. – 85% struktur terenowych Stronnictwa włączyło się w kampanię wyborczą Olechowskiego. Jakim prawem więc Rokita krytykował wynik Mariana? Ale i Olechowski się na tych panach poznał i wypiął się na ich
Tagi:
Małgorzata Tańska