W Iraku szerzy się plaga nowotworów, na świat przychodzą zdeformowane dzieci Władze w Faludży ostrzegają młode kobiety, aby nie zachodziły w ciążę. W tym irackim mieście, które w 2004 r. było terenem zaciekłych walk, przychodzą na świat straszliwie zdeformowane dzieci. Rodzą się bez kończyn albo z sześcioma palcami u rąk i nóg, z uszkodzeniami serca, nerek i rdzenia kręgowego. Wiele wskazuje, że to skutek promieniowania z zastosowanej przez Amerykanów amunicji ze zubożonego uranu. Pracująca w Wielkiej Brytanii iracka specjalistka Malik Hamdan powiedziała w programie BBC, że lekarze w Faludży mają do czynienia z masową i bezprecedensową liczbą wad serca i innych poważnych problemów zdrowotnych noworodków i małych dzieci. „Widziałam zdjęcia niemowląt z tylko jednym okiem pośrodku czoła lub z wyrastającym z czoła nosem”, relacjonowała Malik Hamdan. Na podstawie danych zgromadzonych od stycznia br. badaczka doszła do wniosku, że w Faludży na tysiąc dzieci 95 przychodzi na świat z bardzo poważnymi wadami serca. To 13 razy więcej niż w Europie. Arabski publicysta Dżalal Ghazi, powołując się na informacje zebrane przez telewizję Al Dżazira, twierdzi, że w Faludży zniekształcenia lub wady zdrowotne ma co czwarty noworodek. Dr Ajman Qasis, dyrektor zbudowanego z pomocą Amerykanów głównego szpitala w Faludży, powiedział dziennikarzowi brytyjskiego dziennika „The Guardian”, że w 2008 r. w placówce tej rodziło się jedno zniekształcone dziecko na dwa tygodnie, rok później – jedno lub dwa dziennie. „Mamy do czynienia przeważnie ze zniekształceniami głowy i rdzenia kręgowego, ale także kończyn dolnych. Obserwujemy również znaczny wzrost liczby dzieci poniżej drugiego roku życia z guzami mózgu, niekiedy wielokrotnymi”, stwierdził Qasis. Dr Samira Abdul Ghani, pediatra z wymienionego szpitala, na prośbę dziennikarzy „Guardiana” przez trzy tygodnie prowadziła dokładne notatki. Okazało się, że w tym czasie tylko w tej jednej placówce urodziło się 37 dzieci z różnymi anomaliami, najczęściej rdzenia kręgowego. Pogłoski o klątwie wiszącej nad dziećmi z Faludży krążyły od kilku lat. „The Guardian” opublikował artykuł w listopadzie 2009 r. Śladami tej publikacji poszedł dziennikarz BBC John Simpson, który odwiedził Faludżę, położoną 64 km na zachód od Bagdadu, zwaną Miastem Meczetów z powodu wznoszących się w niej 200 muzułmańskich świątyń. Swój wstrząsający raport Simpson przedstawił w marcu br. Dziennikarzowi pokazano zdjęcie przedstawiające noworodka z trzema głowami. Simpson odwiedził klinikę dla niepełnosprawnych malców. „Kiedy tam byliśmy, przychodzili ludzie z dziećmi cierpiącymi na różne bardzo poważne dolegliwości – mała dziewczynka z jedną ręką, kilkoro sparaliżowanych dzieci i inna dziewczynka z taką deformacją kręgosłupa, że poprosiłem kamerzystę, aby jej nie filmował”. Najwięcej dzieci z anomaliami można spotkać w położonej nad Eufratem dzielnicy Al-Dżulan. W tym rejonie w 2004 r. rebelianci stawiali nacierającym oddziałom piechoty morskiej Stanów Zjednoczonych najbardziej zacięty opór. Amerykanie poddali Al-Dżulan intensywnym bombardowaniom i ostrzałowi. Podczas odbudowy zniszczeń buldożery zepchnęły stosy gruzów do rzeki. Simpson odwiedził małżeństwo mieszkające w tej dzielnicy, mające sześcioro dzieci. Dwóch chłopców jest częściowo sparaliżowanych od urodzenia, córka cierpi na poważne uszkodzenie mózgu. Pewien mężczyzna pokazał reporterowi czteroletnią córeczkę mającą po sześć palców u rąk i nóg. Lekarze w mieście oficjalnie wypowiadają się na temat przyczyn tych nieszczęść bardzo ostrożnie. Wskazują, że powodów może być wiele – wady genetyczne, spaliny, chemikalia, niewłaściwa dieta, zanieczyszczenie środowiska. Władze irackie zapewniają, że problemu nie ma – według danych rządowych w Faludży nie rodzi się więcej zdeformowanych dzieci niż w pozostałej części kraju. Mieszkańcy oskarżają jednak władze o to, że ukrywają rozmiary plagi chorób wśród dzieci, aby nie wprawiać amerykańskich protektorów w zakłopotanie. Wojskowi Stanów Zjednoczonych twierdzą, że nie otrzymali od rządu irackiego żadnych raportów czy informacji na ten temat – i mówią prawdę. Rodzice kalekich maluchów są jednak pewni, że ich nieszczęście jest rezultatem zanieczyszczenia miasta amerykańską bronią chemiczną i amunicją uranową. Faludża jest miastem sunnickim, wielu mieszkańców związanych było z partią Baas Saddama Husajna. Nastroje wobec amerykańskich „wyzwolicieli” były wrogie, tym bardziej że w kwietniu 2003 r. żołnierze USA otworzyli ogień do gniewnego tłumu, zabijając 17 cywilów. Miasto stało się bastionem rebeliantów, którzy w marcu 2004 r.
Tagi:
Krzysztof Kęciek