Urok Tuska, gasnący SLD i Palikot, który zaczyna… – rozmowa z prof. Karolem Modzelewskim

Urok Tuska, gasnący SLD i Palikot, który zaczyna… – rozmowa z prof. Karolem Modzelewskim

Wciąż istnieje możliwość powrotu Jarosława Kaczyńskiego do władzy. Otworzyć ją może, i on na to słusznie liczy, kryzys. Z prof. Karolem Modzelewskim rozmawia Robert Walenciak Zaskoczył pana rok 2011? – Chodzi panu o kryzys? O kryzys, o wybory… – Wybory nie bardzo mnie zaskoczyły. Irytowało mnie to, że Platforma, czyli partia, na którą z rozsądku głosowałem… Przepraszam, głosował pan na Platformę Obywatelską? – Tak. Nie głosowałem według upodobań ideowych, tylko według rozsądku politycznego. A wybór był między Platformą a jakąś koalicją, w której pierwsze skrzypce grałoby Prawo i Sprawiedliwość. Więc wolałem głosować bezpieczniej. Tylko taki był wybór? – Po tym, jak Grzegorz Napieralski w kampanii prezydenckiej odmówił wskazania swoim wyborcom, na kogo powinni oddać głos w drugiej turze (już nie mówię o słowach, które wcześniej wypowiadał), było jasne, że zachowuje się jak polityczny gracz, dla którego nie liczy się nic poza kalkulacjami: w jaki układ, w jaką koalicję wejść. Czyli istniała możliwość, że zdecyduje się – jeśli dostanie odpowiednio dużo stanowisk – na koalicję z Prawem i Sprawiedliwością, niepomny tego, jak na takiej koalicji wyszedł Andrzej Lepper i jak z tej koalicji zdążył uciec na czas, bo był mądrzejszy, Roman Giertych. Niepomny też tego, co chce jego wyborca, jego elektorat. – Akurat to, zdaje się, w ogóle go nie obchodziło. I dlatego właśnie nie mogłem głosować na Sojusz Lewicy Demokratycznej. Bo to by był głos ryzykowny. Ja nie mówię, że SLD byłby moim wyborem ideowym, boby nie był. A przede wszystkim głos na SLD byłby nierozważny. A ja jestem stary, więc głosuję według rozsądku, nie według emocji. Platforma nieideologiczna i nieostrożna Więc wypadło na Platformę. – Która zresztą zasłużyła się w moich oczach paroma pragmatycznymi posunięciami, zupełnie nieideologicznymi, na które nikt się przed nią nie zdobył, np. na częściową rewizję fatalnego rozstrzygnięcia, jakim było utworzenie otwartych funduszy emerytalnych. Był z tego powodu straszny jazgot ze strony lobbystów i liberalnych doktrynerów. Każdy dźwięk tego jazgotu zwiększał moją determinację, żeby głosować na Platformę, i sympatię do Tuska. No, jest to sympatia wyrozumowana. Przecież bliżej było panu do PSL. – To prawda. PSL budzi moją sympatię, choć nie jest bez wad. Zresztą na ludowców głosowała moja żona. Naprawdę bał się pan, że wygra PiS? – Tak! Naprawdę! Dlatego że Platforma Obywatelska, nie wiem z jakiej kalkulacji to wynikało, całkowicie porzuciła rozliczanie IV RP, w której nietrudno było dostrzec zarysy państwa policyjnego w budowie. A pamięć wyborców pomału się zaciera. To zresztą było widać w czasie wyborów prezydenckich w 2010 r., których Jarosław Kaczyński o mało nie wygrał. Wtedy był ucharakteryzowany przez genialnie prowadzącą tamtą kampanię Joannę Kluzik-Rostkowską, która w ten sposób o mało co nie popełniła najcięższego grzechu wobec Polski. Kupiono nowy obraz Jarosława Kaczyńskiego, zapomniawszy o tym prawdziwym. – Zaniedbano pamięć o śmierci Blidy, o szwindlerskiej prowokacji wobec Leppera… Lepper jaki był, taki był, to nie o to chodzi. Ale u nas istnieje przekonanie, że jak ktoś jest źle przez nas odbierany, to wolno wobec niego wszystko. A to nieprawda! Bo jeżeli wobec niego wolno wszystko, to wobec każdego z nas też wolno wszystko. Wspominam tylko te najgłośniejsze sprawy. A były jeszcze podsłuchy w gabinetach lekarskich, były fałszywe zarzuty karne wobec wybitnych lekarzy, były areszty wydobywcze, był kult tajniaka i propaganda jego rzekomych sukcesów. Nadużywanie władzy politycznej, sprzężonej z odpowiednim aparatem propagandowym, kojarzy mi się osobiście z Polską Ludową. I to z jej najgorszymi stronami. Więc ja na to reaguję być może urazowo. Ale jeżeli się puści te wydarzenia w niepamięć, to jest to nieostrożne. Uważam, że Platforma, rezygnując z rozliczania IV RP, postępowała nieostrożnie. Ziobro przed Trybunał, prokuratorzy pod sąd Uważa pan, że Ziobro powinien stanąć przed Trybunałem? – Na podstawie tego, co publicznie wiadomo – raczej tak. Choć, moim zdaniem, ważniejsze jest nie to, żeby szarpać Ziobrę czy Kaczyńskiego, tylko żeby zabrać się za tę komórkę aparatu państwowego wolnej Polski, w której rozwinęła się gangrena, czyli za prokuraturę. Jej niepokojący stan widać w różnych sprawach – jak choćby wydanie Łukaszence białoruskiego opozycjonisty. Widać to także w osobliwym uzasadnieniu umorzenia śledztwa dotyczącego zacierania śladów po śmierci Blidy. Czytamy tam, że nitki materiału zaczepione

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2012, 2012

Kategorie: Wywiady