Utrwalanie łez
Na każdym zdjęciu są ludzie, których nie dostrzeżesz w pierwszej chwili Nagły upał. Ulica była rozżarzona. Szła coraz szybciej, żeby dotrzeć do bramy Powązek. Na schodach kościoła stała zakonnica, poprawiała ciężki bukiet róż. Żołnierze czekali na sygnał. Za chwilę miała się rozpocząć msza, potem wmurowanie tablicy – co miała upamiętniać, tego Maryla nie pamiętała. Dzisiaj dyżur miał Marcin, ona nie musiała robić zdjęć do gazety. Wreszcie mogła zająć się konkursem. Zakonnica spojrzała na nią z wyrzutem. Nigdy nie mogła zrozumieć kobiet, które omijały kościół. Maryla odruchowo kupiła znicz, taki, który spodobałby się dziadkowi. Dopiero, kiedy zapłaciła, przypomniała sobie, że na tym cmentarzu nie ma nikogo bliskiego. Trudno, postawi światło Tumskiemu. W końcu przyszła tu, żeby sfotografować jego grób. Termin konkursu upływał w poniedziałek. Ciekawe, czy ktoś jeszcze miota się w tym niedzielnym upale, żeby znaleźć jakiś ciekawy temat. Maryla raz jeszcze obejrzała kartkę. Postanowiła sfotografować wszystkie miejsca w Warszawie, w których mieszkał, bywał Tumski, zanim nie dostał Nobla i nie wyniósł się do Paryża. Może nie był to pomysł zbyt oryginalny, ale w ostatniej chwili tylko to wymyśliła. Dwóch mężczyzn szło Aleją Zasłużonych. Pochylali się nad grobami. Jednemu dodali zasług, drugiemu ujęli. Maryla pracowała w milczeniu. Zdjęcie za zdjęciem. Lista miejsc, które musiała odwiedzić, była długa, a upał stawał się coraz gęstszy. – A ten to zdrajca – mężczyzna popukał laską w kolejny pozieleniały od mchu nagrobek. – Mówi pan? – jego towarzysz nie był przekonany. Maryla rozejrzała się. W alejce obok jakiś mężczyzna siedział pochylony nad grobem. Wyłączony z szumu spacerowiczów. Parę razy podchodził do krzyża, poprawiał kwiaty, jakby ciągle nie pasowały do zmarłej. Maryla odsunęła się. Jeszcze jedno zdjęcie i znika. Aha, jeszcze zapali znicz. – Przepraszam, to jest pani zawód? – mężczyzna oderwał się od grobu i pytając, wskazywał na aparat. Miał błękitne, żywe oczy, śmiejące się wśród zmarszczek. Ale usta pozostały w grymasie. – Bo ja tak sobie pomyślałem, że pani mogłaby mi pomóc. – Pomóc? – powtórzyła niepewnie. – Mam jakiś stary aparat fotograficzny, jeszcze po żonie – odruchowo machnął w stronę grobu. – Chciałem zdjęcie zrobić, ale zawsze wychodzi prześwietlone. Pomyślałem, że może ona nie chce, żebym fotografował, ale chyba nie ma w tym nic tajemniczego. Po prostu nie potrafię. Proszę, niech mi pani pomoże. Maryla nigdy nie odmawiała. Nie dlatego, żeby była osobą szczególnie życzliwą. Jeszcze w dzieciństwie odkryła, że najlepiej powiedzieć “tak”, wtedy się od ciebie odczepią. Następnie, gdy proszący przestawał wisieć nad nią, Maryla nie wywiązywała się ze swoich przyrzeczeń. W ten sposób przyrzekała, że będzie się uczyć, że zda egzamin, że będzie go kochać, wreszcie, że zrobi zamówione zdjęcia. Coraz mniej osób w mieście wierzyło jeszcze w jej promienne “tak”. Mężczyzna na cmentarzu należał do tej topniejącej grupy. – Moja żona zmarła pięć lat temu. Już nie mogę się doczekać spotkania – prowadził ją w stronę grobu zaaferowany i ożywiony. Maryla pomyślała, że spróbuje go nie zawieść. Grzeczna fryzura, prosta bluzka – tak, robiła dobre wrażenie. Solidne. Nagle mężczyzna przystanął, szarpnął Marylę. Patrzył gdzieś poza nią, więc odwróciła się, ale aleją maszerowało tylko tych dwóch mężczyzn, którzy wystawiali cenzurki zmarłym. – Przepraszam – powiedział mężczyzna – czasem mi się zdaje, że widzę duchy. W czasie wojny wiele przeszedłem. I to wraca. Maryla nie podtrzymywała rozmowy. Zrobiła parę ujęć, wzięła karteczkę z danymi mężczyzny, zrewanżowała się wizytówką i szybko wyszła z cmentarza. Na przystanku mignęli jej mężczyźni. Zażarcie kłócili się o kolaborację jakiegoś pisarza. Wybór pościeli – Naprawdę fotografowałaś grób? – Marcin, który wyszedł z uroczystości odsłonięcia tablicy (choć zrobił zdjęcia, to jednak nadal nie wiedział, o co chodziło), dogonił ją na przystanku. – To chyba nie jest zbyt oryginalne. – Odczep się – burknęła. – I jeszcze jakiś dziadek prosił mnie, żebym sfotografowała grób jego żony. – Proste zadanie, chyba sobie poradziłaś. A ten grób chociaż ładny? Zastanowiła się. – Skromny, ale w porządku – oceniła. W poniedziałek