Prywatna spółka wycofała się z obsługi aplikacji do zgłaszania przelotów dronów. Może to zagrozić bezpieczeństwu na niebie Nad naszymi głowami lata dziś ponad 150 tys. dronów, wkrótce będzie ich 200 tys. Większość to niewielkie, ważące do 250 g urządzenia, których właściciele nie muszą przechodzić specjalnego szkolenia. Sterowane za pomocą aplikacji na smartfony, kupowane często jako prezenty komunijne i traktowane jak zabawki, służą do amatorskiego filmowania lub robienia zdjęć z powietrza. Drony profesjonalne, ważące nawet dziesiątki kilogramów, transportują niewielkie ładunki na terenie miast, stosowane są przez policję do kontroli ruchu drogowego, strzegą granic przed imigrantami, badają stan trakcji energetycznych, latem obserwują tereny leśne, szukając źródeł pożarów, monitorują poziom zanieczyszczenia środowiska, dostarczają sushi, piwo i lody… Niemalże każdego dnia wymyślane są dla nich nowe zastosowania. By pilotować takie urządzenia, należy zarejestrować się na stronie Urzędu Lotnictwa Cywilnego i w zależności od wagi drona i jego wyposażenia zapoznać się z przepisami lub ukończyć kurs w jednej z blisko stu działających w Polsce szkół operatorów dronów i zdać egzamin. Zgodnie z prawem każdy lot bezzałogowca powinien być wcześniej zgłoszony w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, która także sprawuje nadzór i kontrolę nad przestrzenią powietrzną w naszym kraju. Bez jej zgody wykorzystanie drona, zwłaszcza dużego, będzie złamaniem prawa. Tymczasem w sieci bez trudu znajdziemy filmy, na których widać unoszące się nad pasami startowymi lotnisk bezzałogowce. To bardzo poważne zagrożenie. Z kolei na początku października br. w mieście Zhengzhou w chińskiej prowincji Henan w trakcie pokazu świateł z wykorzystaniem małych dronów na głowy widzów zaczęły spadać setki tych aparatów. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Jak potem się okazało, zawiodło oprogramowanie. W 2018 r. w Hongkongu podczas podobnego pokazu z nieba spadło 46 dronów. Podejrzewano, że ktoś użył aparatury zakłócającej ich funkcjonowanie. Dotychczas w Polsce nie dochodziło do tak poważnych incydentów, choć teraz może to się zmienić. Unikatowa aplikacja Najnowszy problem związany jest właśnie z Polską Agencją Żeglugi Powietrznej. 23 października br. na swojej stronie internetowej warszawska spółka Droneradar poinformowała użytkowników, że wstrzymuje rozwój i utrzymanie aplikacji o tej samej nazwie, zintegrowanej z systemem PansaUTM, gdyż nie ma możliwości dalszego finansowania projektu. Komunikat podpisał prezes spółki Paweł Korzec. Było to dużym zaskoczeniem, gdyż Droneradar jest integralną częścią zarządzanego przez PAŻP systemu koordynacji lotów dronów o nazwie PansaUTM. To pierwsze i unikatowe w skali europejskiej certyfikowane rozwiązanie wykorzystywane przez służby ruchu lotniczego. Światu zaprezentowano je w 2019 r., a uruchomienie w pełni funkcjonalnej wersji nastąpiło na początku marca 2020 r. w strefach kontrolowanych lotnisk w Poznaniu, Bydgoszczy i Modlinie. PansaUTM to cyfrowa koordynacja lotów bezzałogowców połączona z zarządzaniem wnioskami oraz zgodami na loty w polskiej przestrzeni powietrznej. Tworzą ją rozwiązania opracowane przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej, wspomniana już aplikacja Droneradar oraz część systemowa współautorstwa firmy Hawk-e. Należy podkreślić, że międzynarodowa ocena stworzonego nad Wisłą systemu była, i nadal jest, bardzo wysoka. Dlatego nie bez podstaw pojawiły się opinie, że system PansaUTM może się stać towarem eksportowym. Amerykańska spółka Dedrone na swojej stronie internetowej, www.dedrone.com, prezentuje mapę naszego globu, na której zaznaczone są incydenty z udziałem bezzałogowców. W Europie najczęściej dochodzi do nich w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Na terenie Polski nie zaznaczono ani jednego takiego przypadku. W czym tkwi tajemnica? W aplikacji Droneradar. Pozwala ona m.in. na sprawdzenie wykonania lotu dronem zgodnie z przepisami w danym miejscu i czasie. Wizualizuje strefy geograficzne, pozwala na oznaczenie na mapie miejsca i czasu wykonania lotu, umożliwia dostęp do informacji o wszelkiej aktywności lotniczej w danym rejonie oraz informacji o aktualnym stanie pogody. Jest to ogromne ułatwienie dla osób, które nie mają w pełni profesjonalnej wiedzy lotniczej. I najważniejsze – Droneradar ułatwia komunikację ze służbami ruchu lotniczego. Za pośrednictwem aplikacji pilot drona może je poinformować o planowanym przelocie i uzyskać zgodę. W sytuacji awaryjnej zaś służby mogą mu nakazać natychmiastowe zakończenie lotu jego aparatem. Nie trzeba wyjaśniać, że ma to duże znaczenie zwłaszcza w pobliżu lotnisk. W naszym kraju jest 15 portów lotniczych i 14 regionalnych lotnisk, plus lotniska wojskowe. Ograniczenia lotów bezzałogowców dotyczą też
Tagi:
Bayraktar TB2, bezpieczeństwo, dlapilota.pl, Droneradar, drony, Egipt, Elbit, Flytronic, Hermes 450, Izrael, lotnictwo, lotnictwo wojskowe, Massachusetts Institute of Technology, Ministerstwo Infrastruktury, obronność, PansaUTM, Polska Agencja Żeglugi Powietrznej, Polski Fundusz Rozwoju, przemysł zbrojeniowy, Recep Tayyip Erdoğan, Selçuk Bayraktar, Sümeyye Erdoğan, Thales UK, Turcja, Urząd Lotnictwa Cywilnego, WK450 Watchkeeper, wojna izraelsko-egipska, wojsko, Żwirko i Wigura