Zdaniem byłego ministra edukacji Bálinta Magyara Orbán zbudował „państwo mafijne” Skupionego na idei reunifikacji narodu Viktora Orbána niepokoi pewna poważna tendencja dotycząca kraju: spadek liczby ludności. Owszem, nie jest to zjawisko nowe, ale potwierdza się, odkąd Orbán powrócił do władzy w 2010 r., i krzyżuje jego plany i liczne inicjatywy z zakresu polityki rodzinnej. Węgrów coraz mniej Zagrożenie załamaniem demograficznym pojawiło się już podczas jego pierwszej kadencji jako premiera. „Młodzi boją się mieć więcej dzieci, a rząd koalicyjny nie może tego zaakceptować – mówił w lutym 1999 r. – Mam nadzieję, że rodziny czują, iż ten rząd jest ich szczerym sojusznikiem i że zrobimy wszystko, aby młodzi pomyśleli o powiększeniu rodziny”. Szef rządu zapowiada uruchomienie zasiłku rodzinnego, większy nacisk na urlop macierzyński i korzystniejszy system podatkowy dla rodzin. Podczas drugiej kadencji Orbána na czele rządu ta obawa staje się jednym z priorytetów jego polityki. (…) Rzeczywiście, cechą sytuacji demograficznej na Węgrzech jest stały spadek ludności od 1980 r. Według szacunków węgierskiego Narodowego Urzędu Statystycznego 1 stycznia 2018 r. kraj liczył 9,7 mln mieszkańców, podczas gdy w roku 1980 było ich 10,7 mln i od tego czasu nie zanotowano wzrostu liczby ludności. Wiąże się to z trzema zjawiskami: niewielką rozrodczością, emigracją i brakiem imigracji. (…) Współczynnik dzietności spadł poniżej poziomu niezbędnego dla odnowy pokolenia, wynoszącego 2,1 dziecka na kobietę od końca lat 70. Po rekordowo niskim roku 2011 (1,23 dziecka na kobietę) od 2016 r. w kraju nastąpiła pewna stabilizacja wokół średniej 1,49 dziecka na kobietę – co plasuje Węgry na końcu peletonu w Europie, razem z Polską i z krajami Europy południowej (Grecja, Hiszpania, Portugalia, Włochy). Węgry nie miały w dodatku nigdy napływu cudzoziemców. Na odwrót: od 30 lat ma miejsce spora emigracja. (…) Męskie rządy Rząd Orbána próbował jednak temu zaradzić. Aby zmierzyć się z ucieczką młodych absolwentów, w 2013 r. proponuje zmuszenie posiadaczy stypendiów do pracy dla kraju przez przynajmniej pięć lat. Równocześnie mając na względzie reprodukcję ludu magyar, ówczesny minister zasobów ludzkich, pastor Zoltán Balog, proponuje zwolnienie z tego wymogu kobiet z dyplomem wyższych studiów, które urodziłyby „troje dzieci lub więcej”. Podczas swej trzeciej kadencji Orbán występuje z nową inicjatywą: pary, które zobowiążą się do posiadania trójki dzieci, otrzymają pomoc w zakupie mieszkania. Z początkiem czwartej kadencji szeroko zakrojona kampania, której towarzyszy „konsultacja narodowa”, promuje tradycyjny model rodziny. Widać tu pewną zbieżność poczynań: w 2017 r. rząd węgierski jest w Budapeszcie gospodarzem World Congress of Families – amerykańskiej organizacji skupiającej działaczy pro-life i homofobów z całego świata. Podczas gdy za czasów komunizmu nastąpił znaczny postęp w zakresie praw kobiet, koncepcje Orbána potwierdzają ich odwrót. W jego świecie kobiety są sprowadzone do roli reproduktorek. (…) Ta archaiczna wizja ról męskich i kobiecych umacnia się z czasem: jesienią 2018 r. władza decyduje o pójściu na wojnę przeciwko studiom gender i wycofuje ten przedmiot z węgierskich uniwersytetów. Rządy Orbána są niemal wyłącznie męskie, podobnie jak grupa parlamentarna Fideszu. W rządzie sformowanym w czerwcu 2018 r. pojawiła się na początku tylko jedna kobieta: Andrea Bártfai-Mager (bez teki). Drugą można odnaleźć w poszerzonym gabinecie: Katalin Novák, sekretarz stanu do spraw rodziny, młodzieży i spraw zagranicznych, a w czerwcu 2019 r. Judit Varga została ministrą sprawiedliwości. Poprzednie rządy (2010-2014 i 2014-2018) nie miały w składzie żadnej kobiety. W parlamencie wybranym w kwietniu 2018 r. jest 10 kobiet na 107 mężczyzn z listy Fideszu. Nikogo nie potrzebujemy Promowanie tradycyjnego modelu rodziny i towarzyszące temu posunięcia na razie nie przyniosły skutków. Węgierska demografia pozostaje w zapaści, a pragnienie wyjazdu u młodych Węgrów nie słabnie. W czerwcu 2017 r. badanie przeprowadzone przez Irén Gödri, pracownicę Instytutu Badań Demograficznych, potwierdziło, że w przedziale wieku 18-40 lat jedna osoba na trzy, a więc łącznie 680 tys., rozważało przeniesienie się za granicę. Tylko napływ imigrantów pozwoliłby na zbilansowanie tej niekorzystnej tendencji demograficznej – ale tę opcję Viktor Orbán zdecydowanie odrzuca.