Dofinansowanie z MEN na kolonie i obozy dostały głównie stowarzyszenia katolickie Tenisówki Asi wtapiają się w rozgrzany asfalt. Asia ma 12 lat, rude włosy i młodszą siostrę Ewelinę. Wczoraj przyszła do domu o 10 w nocy. Nie dostała lania, bo mama była w pracy. A tata pod sklepem. Pił piwo, ale go nie spisali. – Czasami jak się policji nudzi, to przyjeżdżają i spisują – mówi dziewczyna. Asia całe popołudnia spędza przed blokiem – murki, asfalt i odrapane ściany. Normalka. – Ale podwórko nie jest ogrodzone i przychodzą pijaki. A dzieci się uczą i też piją – mówi. Asi w tym roku powinęła się noga w szkole. Oblała z polskiego i angielskiego. Pani powiedziała, że nie da sobie rady w szóstej klasie, i ją zostawiła. Ale Asia na razie się tym nie martwi. Są wakacje. – Cały lipiec byłam w TPD – mówi. Gdzie chciałaby pojechać? W góry. Bo kiedyś była w Zakopanem. Też z TPD. W tym roku nie pojedzie, bo Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, które w całej Polsce opiekuje się 850 tys. dzieci z tzw. trudnych rodzin, na zorganizowanie kolonii nie dostało pieniędzy z Ministerstwa Edukacji. Tak zadecydował Roman Giertych. Od miesiąca Asia razem z siostrą przychodzą codziennie o 9.00 do Środowiskowego Ogniska Wychowawczego TPD przy ul. Grochowskiej w Warszawie. Brzmi strasznie, ale w środku jest przyjemnie. Kolorowe ściany, miniwieża, na której można puszczać płyty z muzyką, i fajne panie opiekunki. Robią dla dzieci na przykład konkursy: kto dłużej będzie kręcił na brzuchu pięć kółek hula hop. Albo zabierają dzieciaki na basen. Całą grupą ze świetlicy byli też w Pałacu Kultury i Nauki na wystawie „Eksperymentuj!”, gdzie ścigali się z ludzkim sercem i robili bańki mydlane w kształcie ostrosłupa. Innym razem odwiedzili Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa. Asia wcześniej chodziła do Klubu Arka. – Tam było gorzej, bo nie dawali kanapek – mówi. Dzisiaj w świetlicy na śniadanie są bułki z nutellą. Pycha. Siedmioletnia Liza w różowej sukience wcina już drugą. Z TPD nie wyjedziesz Na Grochowską 259a przychodzi też 11-letnia Magda. Ma długie blond włosy spięte w koczek, grzywka wpada jej do oczu. Magda też zawaliła szkołę. Będzie powtarzać przez matmę. Jak dorośnie, chciałaby zostać tancerką. Włącza muzykę i tańczy na środku sali. Układy. Takie jak Mandaryna. – Mandaryna dobrze tańczy, ale kłamie, że śpiewa – mówi dziewczyna. Magda kiedyś występowała w wielkiej hali sportowej w spódnicy z falbanami i pomponami w dłoniach. Była czirliderką. Ania o rok od niej starsza, woli zostać aktorką. Na razie ogląda seriale, np. „Na Wspólnej”. Jak zostaną w świetlicy do 15.00, to zjedzą obiad. Zazwyczaj zostają. – Te dzieci potrzebują odmiany – mówi Wiesław Kołak, prezes Zarządu TPD. Do towarzystwa trafiają dzieci z biednych domów, ale też z takich, gdzie od rana na stole w kuchni stoi flaszka wódki. – Nasi podopieczni z rodzin alkoholików mają zazwyczaj problemy z przejściem do kolejnej klasy. Trudno się dziwić, skoro w ich domach dzień w dzień piją i matka, i ojciec. Wyjazd na kolonie pozwala im się oderwać od tego i naładować akumulatory na nowy rok – tłumaczy. Obozy są także alternatywą dla tzw. dzieci ulicy. – Co można robić na ulicy, jeśli ma się na niej spędzić dwa bite miesiące? Kraść – mówi Kołak. W ubiegłym roku TPD zabrało na wakacje ponad 50 tys. dzieci z całego kraju. Na ten cel dostało m.in. dotację z Ministerstwa Edukacji. W tym roku dostaje zaś takie listy jak ten od Agnieszki: „Na wyjeździe do Podlesic bardzo mi się podobało. Mieliśmy dobre warunki pobytu, ale nasze TPD nie ma pieniędzy na wyjazd następny. Moim marzeniem jest wyjechać jeszcze raz, bardzo bym się z tego ucieszyła”. Decyzję MEN działacze towarzystwa przyjęli z niedowierzaniem. I zaraz napisali do resortu list: „Nigdy jeszcze Ministerstwo Edukacji nie uchyliło się od dotacji dla Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, które od 87 lat organizuje kolonie, obozy, lato w mieście, wczasy z pedagogiem i turnusy rehabilitacyjne. Zatroskani o dobro najbardziej potrzebujących, apelujemy do pana premiera o uruchomienie rezerwy”. Za kilkanaście dni Kołak miał na biurku odpowiedź ministerstwa. „Założeniem tegorocznej akcji wypoczynku
Tagi:
Magdalena Kaszulanis