Wariactwo w każdej gminie

Wariactwo w każdej gminie

Dajmy łupnia tym, którzy nie lubią ani nie rozumieją samorządów Waldemar Pawlak, prezes PSL, do 23 sierpnia przewodniczący Sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego – O co chodzi w tej grze? Dlaczego koalicja PiS-Samoobrona-LPR za wszelką cenę zmienia ordynację samorządową? – To jest przedsięwzięcie, które, według ich kalkulacji, daje im korzyści. PiS, Samoobrona i LPR zadeklarowały utworzenie grupy. Przy liczeniu głosów metodą d\’Hondta taka grupa, która zbierze razem 45% głosów, może mieć nawet 60% mandatów. Bo ten system daje premię największemu. – Pod warunkiem że pozostałe partie się nie zgrupują. – Jeśli nastąpi grupowanie pozostałych partii, przynajmniej tych trzech opozycyjnych, to efekt tej ustawy będzie praktycznie zerowy. – A nastąpi? – W tej chwili trwa praca nad tym, żeby koalicja mogła się zgrupować, a opozycja nie. To jest takie polityczne rozgrywanie. – Mówił pan na konferencji, że nowa ordynacja jest zagrożeniem dla polskiej samorządności. – Widać wyraźnie, że ugrupowania, które tworzą koalicję, zamierzają doprowadzić do sytuacji, w której tylko i wyłącznie władze państwowe i władze polityczne będą rozstrzygały we wszystkich sprawach. Wprowadzono mechanizm, który przekreśla doświadczenia lokalnych społeczności i lokalnych komitetów wyborczych. – Na czym polega to zagrożenie lokalnych komitetów? – Mamy sytuację, że ugrupowania, które się zblokują, dostają nadzwyczajną, dodatkową premię, dzięki systemowi d\’Hondta. Mamy progi wyborcze – w powiatach 10%, w województwach – 15%. Lokalne komitety, niezwiązane z PiS, Samoobroną albo LPR, z natury rzeczy będą miały gorszą sytuację startową. I minimalne szanse na mandaty. Mam nadzieję, że wzburzenie wielu środowisk samorządowych doprowadzi do tego, że tym, którzy samorządowi fundują różnego rodzaju kagańce i państwowy zamordyzm, damy w tych wyborach łupnia. – Jeżeli ordynacja wejdzie w życie – to PSL będzie się blokowało? I z kim? – Poczekajmy, jeszcze za wcześnie o tym mówić. – Jakiego rozwoju sytuacji pan się spodziewa? – Rezygnacja z przesłuchania publicznego pokazuje intencje koalicji. Ta koalicja stchórzyła przed debatą publiczną, przed publicznym przedstawieniem argumentów. To pokazuje jej słabość, pokazuje tendencję do umacniania swojej pozycji tylko sztuczkami technicznymi, ustawowymi. Gdzie nie chodzi o rację, tylko o to, żeby różnego rodzaju kombinatoryką zapewnić sobie lepszą pozycję. – Ale to jest skuteczne! – Patrzę na to z perspektywy doświadczeń kilkunastu lat pracy w parlamencie. Wszyscy, którzy tak kuglowali, padali ofiarą własnego kuglarstwa. Gra w grupy – Załóżmy, że ordynacja zostanie przyjęta w takim kształcie, jaki chce PiS. Co będzie dalej? – PiS dość zręcznie ustawiło sytuację. Dziś już nikt nie uważa, że współpraca PiS z Samoobroną jest niestosowna, to już stało się normą. Natomiast PiS zręcznie wybrzydza, jeśli idzie o możliwość współpracy innych ugrupowań. Od razu zarzuca kolaborację… Tymczasem przy grupowaniu list nie ma deklaracji politycznych, tu można zastosować techniczne podejście. Że głosy się liczą razem i są potem proporcjonalnie rozdzielane. – Więc? – Więc warto spojrzeć na tę sprawę w ten sposób – jeżeli ma to być techniczna odpowiedź na decyzję PiS, Samoobrony i LPR, to spróbujmy uniknąć politycznego kontekstu. Bo obserwuję, że polityka trochę zaślepia racjonalne myślenie. Z jednej strony Platforma, z drugiej strony SLD próbują wyrastać na odrębny biegun polityczny. Radziłbym popatrzeć na realia chłodniej, bo to, co się działo wokół ordynacji, pokazuje, że nie ma mowy o dialogu, o konkurencji, o argumentacji, tylko jest ze strony ugrupowań koalicyjnych nastawienie takie: nie mają znaczenia żadne argumenty, skoro mamy większość, to możemy wszystko przegłosować, nawet największą głupotę, bo chodzi o to, żeby postawić na swoim. W tej sytuacji przypomina mi się stara anegdota Kobuszewskiego, że wariactwu trzeba się przeciwstawić siłą i godnością osobistą. – Będzie pan namawiał SLD, PO i PSL do zblokowania się? – Rozmawiamy na ten temat, ale trudno mówić o namawianiu. Mam wrażenie, że ideologiczne dystanse są tutaj tak duże, że pewnie będzie to nierealne. PSL będzie więc musiało dokonać jakiegoś wyboru. Takie są nasze realia – uprzedzenia sprzed lat, symbolika przeszkadzają w normalnej, czasami zupełnie technicznej kooperacji, która byłaby adekwatną odpowiedzią na to, co się w polskiej polityce wyrabia. – W każdym razie mechanizmu „wszyscy przeciwko PiS-owi” możemy w wyborach samorządowych się spodziewać.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 35/2006

Kategorie: Wywiady