Wchodzimy do gry
Nam zależy na przekonaniu ludzi, że nowa inicjatywa to alternatywa wobec bałaganu na prawicy Rozmowa z Donaldem Tuskiem, wicemarszałkiem Senatu – Dlaczego porzucił pan Unię Wolności? – (chwila milczenia) To bardzo trudne pytanie… Nie była to decyzja o porzuceniu Unii. Moje odejście z UW było efektem czegoś innego… – Czego? – Chodziło o szansę, której zniweczenie byłoby ciężkim grzechem. Zaś Unia Wolności w ostatnich trzech tygodniach robiła wszystko, by ją zmarnować. Maciej Płażyński, Andrzej Olechowski i ja staramy się tę szansę wykorzystać, jak tylko się da. Najbardziej żałuję, że w tej inicjatywie nie uczestniczą obok mnie inni liderzy Unii Wolności… – Przed wyborami nowego przewodniczącego Unii Jan Król mówił, że “projekt Bronisława Geremka mieści w sobie projekt Donalda Tuska, zaś projekt Tuska nie mieści w sobie projektu Geremka”. – Nie lubię polemiki z przyjaciółmi, ale powiem, że ta wypowiedź to tylko medialna metafora, ale z biegunowym błędem. Jest odwrotnie. Mój projekt mieści projekt Geremka, a jego – nie mieści Tuska. – A czy decyzja o wystąpieniu z szeregów UW nie jest pokłosiem ostatniego kongresu UW i pańskiej przegranej z Bronisławem Geremkiem w wyborach o przewodnictwo w partii? – Między innymi tak. Ale nie chodzi o ilość głosów, jakie otrzymałem w wyborach, czy o propozycje objęcia ważnych stanowisk. Po kongresie okazało się, że moje zdolności przekonywania Unii Wolności do odważnej i poważnej rozmowy z Andrzejem Olechowskim i innymi potencjalnymi partnerami o budowaniu nowej szansy politycznej zakończyły się porażką. Podobnie jak próba zatrzymania złego pomysłu o finansowaniu partii politycznych z budżetu państwa. To jeden z najwyraźniejszych znaków, że aparaty partyjne różnych ugrupowań, w tym także Unii Wolności, dogadały się w sprawie swojego socjalnego zabezpieczenia. Nie udało mi się również przekonać Unii do propozycji bezpośredniego wyboru prezydenta, wójta i burmistrza, ograniczenia liczby radnych, ani likwidacji listy krajowej. – To są sprawy czysto techniczne, ale jakie są podstawowe różnice między waszą nową formacją a Unią? – To właśnie są podstawy. Nie może być tak, że tego samego dnia, kiedy mówi się, iż w państwie należy ograniczyć rady, wydatki i biurokrację, jednocześnie obsadza się wszystkie możliwe agendy i instytucje biurokratyczne i rozbudowuje je bez zahamowania. Niestety, Unia Wolności również w tym uczestniczy. Natomiast poglądy Andrzeja Olechowskiego, moje oraz Macieja Płażyńskiego są wyraziste, niekonwencjonalne i łatwe do odczytania. Potrzebowałem pięciu minut, by zdobyć ich akceptację dla tych oczywistości, podczas gdy w Unii nie starczyło na to pięciu lat. W polityce ważne są konkretne zobowiązania. Jeśli ma się ogólnie słuszny pogląd, to należy wyciągnąć z niego określone, choć czasami trudne konsekwencje – Jeśli o konsekwencjach mowa, to czy w związku z wystąpieniem z Unii Wolności zamierza pan zrezygnować z fotela wicemarszałka Senatu? – Nie podam się do dymisji, ale jeśli zostanę odwołany, nie będę płakał. Jeśli Unia Wolności uzna, że powinienem przestać być wicemarszałkiem Senatu, niech złoży taki wniosek. Wicemarszałkiem zostałem z poręczenia ówczesnego szefa UW, Leszka Balcerowicza. Jeśli nastąpią uzgodnienia AWS i UW o zmianie na tym stanowisku, to za tydzień nie będzie problemu Tuska. – Jak odbiera pan komentarze polityków UW i AWS po konferencji prasowej inicjującej nowe porozumienie polityczne? – One nie są miłe, ale rozumiem rozżalenie i niepokój. Wiem, że nasza decyzja jest kłopotliwa i może rodzić ból. Nawet jeśli niektórym puszczają nerwy, to należy złożyć to na karb emocji. – Jakie będzie pańskie zaplecze w nowym ugrupowaniu? Jeśli przełożyć poparcie dla pana na ostatnim kongresie UW, to blisko 40% Unii odejdzie wraz z panem… – Nie nastawiam się na podbieranie ludzi. To może być skutek. Nasza propozycja może być ofertą dla większości w Unii Wolności. Wiem, że nie zaakceptuje jej Bronisław Geremek czy Mirosław Czech, ale komputer w moim sekretariacie grzeje się od nadsyłanych pytań szeregowych członków UW, zainteresowanych naszym pomysłem. To nie pusta przechwałka, ale mam głębokie przekonanie, że za tą decyzją stoją intencje i oczekiwania bardzo wielu ludzi z Unii Wolności i raczej milionów niż tysięcy – tu nie przesadzam – ludzi w Polsce. – Kto pana popiera? – Nazwiskami? Bardzo proszę: Paweł Piskorski, który jest współautorem tej inicjatywy, także Jacek Merkel, Janusz Lewandowski, Iwona Śledzińska-Katarasińska, Piotr Lewandowski. Możemy też mówić o prezydentach miast,