Żołnierze, którzy wrócili z irackiego piekła, mają dosyć wojny Już ponad milion amerykańskich żołnierzy widziało iracką wojnę. Po powrocie do domu dawni bohaterowie przestali być potrzebni. Wielu nie potrafi dostosować się do życia w cywilu. Według studium opublikowanego przez fachowy magazyn „New England Journal of Medicine”, 15-17% uczestników operacji w Iraku cierpi na poważne zaburzenia psychiczne, przede wszystkim na posttraumatyczny stres (PTSD). Żadna z poprzednich wojen nie dokonała w umysłach żołnierzy Stanów Zjednoczonych takich spustoszeń. „Weterani z Iraku to prawdziwa bomba zegarowa, której wybuch zmieni ten kraj. Ci ludzie, którzy służyli ojczyźnie, teraz nie znajdują pracy, nie stać ich na wynajęcie mieszkań”, twierdzi Susan Sarandon, polityczna aktywistka i aktorka z Hollywood. Statystyki są nieubłagane. Weterani stanowią 9% amerykańskiego społeczeństwa. Wśród bezdomnych jest ich jednak aż 23%. Co czwarty niemający stałego miejsca pobytu mężczyzna w USA nosił kiedyś mundur. Szacuje się, że każdej nocy od 250 do 300 tys. byłych żołnierzy Stanów Zjednoczonych nie ma dachu nad głową. Spośród nich 3% stanowią kobiety, 56% zaś Afroamerykanie i Latynosi. 47% bezdomnych weteranów było w Wietnamie, jednak z każdym miesiącem dołączają do nich żołnierze z Iraku i Afganistanu. Armia nie chce ich z powrotem w swych szeregach, pracodawcy odprawiają byłych żołnierzy z kwitkiem. A wszystko z powodu syndromu PTSD. Sprawia on, że kombatantów w najbardziej nieoczekiwanych momentach ogarnia lęk, tak jak wtedy w irackim piekle, gdzie wybuchały przydrożne bomby, rebelianci zaś mogli czaić się w każdym palmowym gaju. Porucznik Julian Goodrum brał udział w dwóch wojnach w Zatoce Perskiej. Z pierwszej wrócił jako bohater, z drugiej jako zagrożony samobójstwem psychiczny wrak. „Moje nocne koszmary są tak intensywne, że pewnego razu zbudziłem się w chwili, gdy usiłowałem udusić swoją narzeczoną. Innym razem krzyczałem i kopałem podczas snu. Teraz śpię sam, na tapczanie, aby nie zrobić narzeczonej krzywdy”. Porucznikowi nawet zapach benzyny przypomina o Iraku. Otoczony tłumem wciąż musi patrzeć ludziom na ręce – tak jak kiedyś nad Tygrysem, gdzie każdy przechodzień mógł ukrywać pod ubraniem pistolet, granat czy też nóż. W zamkniętych pomieszczeniach ogarnia go panika, tak jak w walkach na ulicach desperacko bronionej przez irackich partyzantów Faludży. Podobne cierpienia przeżywa ciemnoskóry Herold Noel. „Nie mogę zasnąć, bo się boję, że już nigdy się nie obudzę. Za każdym razem, gdy zamykam oczy, widzę martwe dziecko”, opowiada weteran z Iraku. 26-letni Herold jest synem emigrantów z Haiti. Dorastał we Flatbush, „złej” dzielnicy Brooklynu. Tu młody chłopak może tylko handlować narkotykami, trafić do więzienia lub zginąć w gangsterskich porachunkach. Herold postanowił za wszelką cenę wyrwać się z zaklętego kręgu przemocy i nędzy. Jako 19-latek zgłosił się do biura werbunkowego US Army. Na ścianie zobaczył plakat przedstawiający szczęśliwą amerykańską rodzinę, przy grillu, w ogródku własnego domu – domu, na który weteran mógł sobie pozwolić dzięki pieniądzom, zarobionym w siłach zbrojnych. „Spojrzałem na ten plakat, potem przez okno na moją dzielnicę i od razu zapytałem, gdzie mam się podpisać”. Noel trafił do dywizji, która w 2003 r. tworzyła czołówkę amerykańskiej ofensywy na Bagdad i zdobyła lotnisko irackiej stolicy. „Daliśmy do wiwatu tym s…synom. Nie oglądaliśmy się za siebie. Nie braliśmy jeńców. Ci, którzy szli za nami, liczyli tylko zwłoki żołnierzy Saddama”, opowiada z zadowoleniem Noel. Miał wtedy nadzieję, że wkrótce po zwycięstwie wróci do domu. Oddział wysłany został jednak do Faludży. „To było prawdziwe piekło. Nawet kucharze i mechanicy zostali wysłani do boju”, wspomina weteran. On sam był kierowcą nieopancerzonej cysterny z paliwem dla czołgów i też musiał walczyć. Ze skutkami psychicznymi bitwy Herold mógłby sobie poradzić. Ale wciąż prześladuje go widok zmasakrowanych zwłok cywilów, ludzi, których musiał rozjechać swym wielkim pojazdem. Rozkazy były bowiem jednoznaczne – nie zatrzymywać się, zadanie musi zostać wykonane. I ogromna ciężarówka Noela miażdżyła irackie kobiety, a także dzieci, które żebrały na ulicach i nie zdążyły uskoczyć. Weteran z Nowego Jorku do dziś jeszcze czuje, we śnie i na jawie, zapach krwi i spalonych ciał. W sierpniu 2003 r. Herold wrócił do ojczystej Georgii, do żony, córeczek bliźniaczek i maleńkiego
Tagi:
Krzysztof Kęciek