Kolejne napięcia między Izraelem a zachodnimi partnerami ujawniają ułomność ładu międzynarodowego Pomimo przegłosowanej 25 marca przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucji wzywającej do natychmiastowego zawieszenia broni w Strefie Gazy na czas ramadanu intensywność walk ani trochę nie zmalała. Co więcej, ofiarami nadal są cywile, a także pracownicy humanitarni niosący pomoc mieszkańcom Gazy, którym według Światowego Programu Żywnościowego zagraża klęska głodu. Trudno jednak udzielać pomocy, jeśli konwoje humanitarne brane są na cel przez walczące strony, nawet gdy dzieje się to bez premedytacji. Dyskusja o bezpieczeństwie pracowników humanitarnych rozgorzała na początku kwietnia, po tym jak w Strefie Gazy zginęło siedmioro wolontariuszy World Central Kitchen, organizacji zajmującej się dostarczaniem posiłków osobom poszkodowanym w kryzysach, kataklizmach i konfliktach zbrojnych. W Dajr al-Balah, niemal stutysięcznym mieście w centralnej części Strefy Gazy, konwój złożony z trzech samochodów (w tym dwóch opancerzonych) wyładował 100 ton żywności w magazynie. Według doniesień WCK organizacja skoordynowała trasę, którą miał się poruszać konwój, z izraelską armią, a ponadto zdecydowano się operować na obszarze aktualnie nieobjętym działaniami wojskowymi. Co więcej, samochody były wyraźnie oznakowane, co umożliwiało ich zidentyfikowanie jako pojazdów należących do organizacji humanitarnej. Krótko po wyładowaniu żywności i opuszczeniu magazynu samochody zostały trafione pociskami, a siedmioro wolontariuszy z Australii, Polski, Wielkiej Brytanii, Kanady i Palestyny zginęło na miejscu. To wydarzenie poruszyło społeczność międzynarodową, zwłaszcza w krajach, z których pochodzą ofiary. Już 2 kwietnia minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zapewnił, że osobiście skontaktował się z izraelskim ambasadorem, domagając się od niego wyjaśnień, tym bardziej że w jednym z samochodów zginął Damian Soból, 36-latek z Przemyśla. Według słów Sikorskiego ambasador Jaakow Liwne obiecał, że Polska wkrótce otrzyma wyniki izraelskiego śledztwa, wyjaśniające okoliczności śmierci wolontariuszy. Jednak tego samego dnia dyplomata z oburzeniem reagował na krytyczne komentarze polskich polityków odnoszące się do izraelskich działań w Gazie. Jego oburzenie wywołały przede wszystkim słowa Krzysztofa Bosaka i Anny-Marii Żukowskiej. Prawicowy polityk zasugerował w mediach społecznościowych, że „celem izraelskiego dowództwa jest sterroryzowanie organizacji humanitarnych i narastanie klęski głodu wśród Palestyńczyków”, podczas gdy posłanka Lewicy, kojarzona ze wsparciem, jakiego udziela Izraelowi, napisała: „Izrael, zamordowaliście naszego obywatela, cywila. Ludzie za to odpowiedzialni mają stanąć przed sądem. Rodzina ma dostać od Państwa Izrael zadośćuczynienie”. Jaakow Liwne odpowiedział, że „antysemici zawsze pozostaną antysemitami”, a skrajna lewica i skrajna prawica atakują Izrael. Wypomniał także ubiegłoroczny antysemicki incydent – zgaszenie przez Grzegorza Brauna gaśnicą świec chanukowych w parlamencie. Komentarz nie spodobał się Sikorskiemu, który w mediach doradził ambasadorowi „więcej pokory”, przypominając, że armia izraelska „nie pierwszy raz nadużyła siły”, choćby kilka miesięcy temu, gdy zabiła własnych obywateli – zakładników, którzy machali białymi flagami i mówili do żołnierzy po hebrajsku. Minister zaznaczył też, że atak na konwój humanitarny i zabicie niosących pomoc cywilnych wolontariuszy nie może być uzasadnione podejrzeniem, że w konwoju ukrywa się terrorysta. Sikorski odniósł się tym samym do artykułów w izraelskich mediach. W raporcie dziennika „Ha-Arec” można przeczytać, że izraelski dron Hermes 450 wystrzelił pociski w kierunku konwoju z powodu podejrzenia, że znajdował się tam uzbrojony bojownik Hamasu. Jednak autor artykułu Yaniv Kubovich już w tytule zaznacza, że mężczyzny w konwoju nie było. Dr Mateusz Piątkowski z Uniwersytetu Łódzkiego podkreśla, że międzynarodowe prawo humanitarne obejmuje pracowników organizacji udzielających pomocy taką samą ochroną jak osoby cywilne znajdujące się w strefie działań zbrojnych. „Osoby zajmujące się dystrybucją pomocy przede wszystkim mają ochronę przynależną osobom cywilnym, czyli tak jak ludność cywilna nie mogą być obiektem ataku. Oczywiście prawo międzynarodowe zakłada, że w pewnych warunkach osoba cywilna może utracić swoją ochronę na czas bezpośredniego uczestnictwa w działaniach zbrojnych”. Piątkowski zauważa jednak, że zaklasyfikowanie ataku na konwój World Central Kitchen jako zbrodni wojennej może nie być proste: „Wszelkie sprawy dotyczące bombardowań czy ataków z powietrza to część prawa haskiego i tam jest problem z zamiarem. Ten zamiar (ataku na ludność cywilną – przyp. JK)