Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami za propagatorów satanizmu uznał Sex Pistols, The Doors, Led Zeppelin, The Police, a także Trubadurów, Myslovitz i Jana Borysewicza Właśnie: „Więcej szatana!”. Okrzyk ten w latach 90. krążył jak legenda wśród polskiej publiczności koncertów muzyki alternatywnej, która w ten sposób zagrzewała wykonawców do ostrzejszego grania. Taki środowiskowy żart, greps, wywołujące śmiech hasło klucz, skandowane w przerwach utworów – nikt nie kojarzył tego z budzącym grozę słowem „satanizm”. Minęły lata, dawne koncerty odeszły w niepamięć, ale mityczny szatan przetrwał: nie tylko na ustach premiera Kaczyńskiego, który szuka go wśród strajkujących pielęgniarek, ale także w obsesjach Ryszarda Nowaka, politycznego dziwaka i szefa Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami. W lipcu ma się ukazać, sygnowany właśnie przez tę organizację krzak, indeks rodzimych i zagranicznych zespołów muzycznych, które „propagują satanizm”. Po co? By – jak twierdzi Nowak – odpowiednie władze nie zezwalały więcej na ich koncerty w Polsce. Jak trafić na indeks Na pierwszy rzut oka sprawa wygląda humorystycznie. Wiele wskazuje bowiem na to, że Nowak – facet, którego prawie nikt nie traktuje poważnie, przewodnik górski, hotelarz, w latach 1993-1997 poseł Unii Pracy, później związany z Samoobroną, od połowy lat 90. nawiedzony, jak mówią ci, którzy się z nim zetknęli osobiście, przeciwnik sekt i nowych ruchów religijnych, obśmiany w wielu publikacjach prasowych, a od roku otoczony swoistą anatemą przez siedem profesjonalnych ośrodków informacji o sektach, które uznały, że nie ma on żadnych kwalifikacji, by zajmować się tak skomplikowaną tematyką – wyczuł obecną koniunkturę polityczną i pragnie wpisać się w nurt pełzającej cenzury, przy okazji dając upust osobistym strachom. Na drugi rzut oka sprawa się jednak gmatwa: na liście Nowaka, która ma być tajna i trafić tylko do wybranych ministerstw, sądów, policji, parlamentarzystów i nauczycieli, mają się znaleźć nie tylko ci artyści, którzy tradycyjnie budują swój image na symbolice horroru, ale także tacy, których o jakiekolwiek związki z diabłem trudno posądzić, jak choćby nieistniejące już grupy Sex Pistols, The Doors, Led Zeppelin czy reaktywowana niedawno przez Stinga The Police, ale też – tak, tak! – polscy Trubadurzy, Myslovitz, a nawet Jan Borysewicz, satanista jak się patrzy! Nowak bowiem mówi tak: do dziś polska rzeczywistość kulturalna żyła w niewiedzy, kto zaraża społeczeństwo diabelskimi treściami, ale ja ją oświecę. I oświeca: że sprawę bada od kilku lat; że namierzył przynajmniej 80 zachodnich i polskich zespołów satanicznych; że to „ideologia śmierci”; że dawniej kult szatana był mikry, ale teraz jest powszechny i działa „pod płaszczykiem”… Jeśli dodamy do tego, że Nowak swego czasu nazwał modelowym satanistą Jurka Owsiaka, a w czasie organizowanej przez tego tropiciela demonów akcji „Lato bez sekt” zaatakowano kijami, łańcuchami i kamieniami grupę ekologów – jasne staje się, z jakim typem mamy do czynienia. Satanistyczne obsesje Nowaka niewiele mają wspólnego z rzeczywistością, mogą jednak sporo namieszać, ideolodzy IV Rzeczypospolitej bowiem, zaplątani w katolicko-narodowe pęta, chętnie wykorzystają tajny raport „badacza” sekt do zwalczania zjawisk dawno zidentyfikowanych w kulturze popularnej. Na indeks Nowaka czekają m.in. białostocki ratusz, prezydent Siedlec, a także resorty sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych i administracji, które nie ukrywają, że potraktują go z pełną powagą: bo przecież musimy wiedzieć, czego mamy zakazywać. Ktoś zaśpiewa o złu panoszącym się po świecie – satanista! Ktoś odegra na scenie znany przynajmniej od lat 70. spektakl z użyciem pseudosatanistycznych atrybutów – pachołek diabła! Ktoś inny wreszcie zagra zbyt ostro, zaśpiewa o wolności i do tego skrytykuje Kościół katolicki – przeor czarnej mszy! Przypominają się lata słusznie minione… Do dziś wśród dawnych uczestników festiwalu w Jarocinie krąży wyniesione z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego nagranie wideo, w którym funkcjonariusze usiłowali zgłębić tajniki polskich subkultur młodzieżowych, obserwując jarocińską imprezę. Można się przy tym bawić jak przy niezłym kabarecie. Komentujący zabawę młodzieży milicjant lektor przechodzi samego siebie, mówiąc, że fani muzyki metalowej to sataniści, którzy w swoich obrzędach używają dwóch krzyży: „mały, symbolizujący Kościół, który to w końcowej części obrzędu bywa spalony na znak ginącej potęgi wiary
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety