Dyrekcja kopalni lekceważy ostrzeżenia naukowców W 1992 r. nikt nie ostrzegł górników z wielickiej kopalni, że w szybie”Mina” woda może nagle buchnąć z siłą 20 tys. litrów na minutę i pompy nie zdołają jej wypompować. Katastrofy nie przewidzieli pracownicy kopalni, państwowy nadzór ani naukowcy. Woda zalała część kopalni, na powierzchni pękały ściany domów, zagrożony był klasztor franciszkanów, zapadała się ziemia, wstrzymany został ruch pociągów. Niektórzy myśleli, że to już koniec kopalni, woda wypłucze sól, stworzą się pustki, zapadnie się część miasta i stanie się to, co w 1977 r. w Wapnie, gdzie kopalnię soli niespodziewanie zniszczyła wodna lawina. Po sześciu miesiącach heroicznej walki z żywiołem wielicką kopalnię udało się uratować. W poprzeczni”Mina” uszczelniono górotwór i wybudowano tamę pozwalającą na kontrolowane upuszczanie zasolonej wody poprzez zamontowane tu zawory. Od czasu tamtej katastrofy, przez kilkanaście lat od strony”Miny” do kopalni wpływało około 120 litrów na minutę, woda ta była potem transportowana pompami na powierzchnię i odsalana w warzelni. Trudno mówić, że ten wypływ to był strumyk, górnicy mówią, że tak sobie ciurkało. A więc to był taki sobie ciurek, których w wielickiej kopalni jest blisko 200. Problem ciurków polega na tym, że może ich być nawet tysiąc, ale wszystkie muszą być pod kontrolą. Kontrola wycieków i nieustanne pompowanie wody na powierzchnię oznacza oczywiście wielkie koszty. W grudniu 2006 r. kopalnia nosiła się z zamiarem zablokowania trzech takich ciurków i o opinię poprosiła prof. dr. Andrzeja Szczepańskiego, hydrogeologa z Katedry Hydrogeologii i Geologii Inżynierskiej Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, jednego z najlepszych w Polsce specjalistów od zagrożeń wodnych w kopalniach. – Powiedziałem kierownictwu kopalni, że wycieków nie można zamykać, muszą być stale pod kontrolą, szczególnie w kopalniach soli – mówi prof. Szczepański. – Jeżeli kiedykolwiek usłyszę, że kopalnia zablokuje dopływ wody, to natychmiast zawiadomię Ministerstwo Ochrony Środowiska i nadzór górniczy. Zatkana”Mina” W kwietniu br. jeden z dyplomantów prof. Szczepańskiego prowadził badania w Kopalni Soli w Wieliczce. Na pytanie profesora, ile obecnie wody wypływa z”Miny”, odpowiedział, że z kilku zaworów na tej tamie nic nie ciurka, bo wszystkie są zakręcone. – Nawet przez moment nie przypuszczałem, że pomimo moich ostrzeżeń kopalnia może to zrobić i nikogo o tym nie poinformować – opowiada prof. Szczepański. – Natychmiast sporządziłem krótką notatkę, w której napisałem, czym to grozi, i przesłałem ją do zarządu kopalni. Poinformowałem też Ministerstwo Ochrony Środowiska i głównego geologa kraju. Na te zarzuty dyrektor kopalni Zbigniew Zarębski odpisał, że zamknięcie”Miny” nie spowodowało żadnego niebezpieczeństwa niekontrolowanego wdarcia się wód do wyrobisk kopalni. Poza tym kontrolowane wycieki stanowią spory koszt dla kopalni, bo solankę trzeba wypompowywać na powierzchnię i ją utylizować. Zamknięcie”Miny” przyniesie wielkie oszczędności. Wyciek z tej tamy był ograniczany od dłuższego czasu aż do 20 litrów na minutę i nie zaobserwowano żadnych negatywnych skutków tego działania. Poza tym wraz z solanką płynęło coraz więcej gruntu, co oznacza, że woda wymywa ziemię spod Wieliczki. Zatrzymano więc wodę również dla bezpieczeństwa miasta. Wszystko jest w porządku, turystom nic nie zagraża, potopu nie będzie, a cały spór wokół”Miny” ma charakter polityczny i jest związany ze zbliżającym się konkursem na stanowisko prezesa kopalni, w którym będzie startował. Taki sposób tłumaczenia oburzył dr. Antoniego Łopatę, mechanika górnika z AGH, który na swojej stronie w internecie – Ponadpartyjne Forum Antykorupcyjne – bezpardonowo rozlicza wszystkie krakowskie afery. Zaalarmowany przez dr. Łopatę Okręgowy Urząd Górniczy nakazał kopalni powołanie niezależnej komisji eksperckiej, której zadaniem będzie sprawdzenie prawidłowości zastosowanych rozwiązań związanych z zamknięciem wycieku w poprzeczni”Mina”. 21 listopada 2008 r. eksperci z AGH przekazali zarządowi kopalni swoje stanowisko w tej sprawie. Stwierdzili, że wstrzymanie swobodnego przepływu wody w rejonie poprzeczni”Mina” może grozić spiętrzeniem wody w tym rejonie i następnie katastrofą. Poza tym decyzja o zamknięciu wycieku została podjęta z naruszeniem prawa geologicznego i górniczego oraz że zastosowana metoda nie była poparta wymaganą przepisami ekspertyzą hydrogeologiczną. Na tamie wodnej oraz w poprzeczni pojawiły się zawilgocenia, co może wskazywać na przenikanie wody przez konstrukcję i jej otoczenie. Konsekwencją spiętrzenia wody w rejonie”Miny” będzie teraz konieczność wykonania kosztownych odwiertów i prac zabezpieczających. Przysolić ekspertom
Tagi:
Leszek Konarski