Trener Raul Lozano zmienia nie tylko styl gry polskich siatkarzy, lecz także ich psychikę Takiego sezonu w polskiej reprezentacji siatkówki jeszcze nie było. Najpierw nowy trener z odległej Argentyny. Postać nie tyle egzotyczna, ile kontrowersyjna. Gotowy wyrzucić z zespołu czołowych graczy, jeżeli tylko ktoś złamie ostry regulamin. Potem zawodnicy zostali zdziesiątkowani przez kontuzje. Mimo to na koniec sezonu specjaliści byli zgodni, że nasza reprezentacja nie grała jeszcze tak dobrze. A potem, gdy wydawało się, że może być już tylko lepiej, gdy trener Lozano podsumowywał sezon reprezentacji, zdarzyła się tragedia. W wypadku samochodowym w Austrii zginął jeden z najlepszych, najsympatyczniejszych i najmłodszych graczy, Arkadiusz Gołaś. – Jego życie układało się bajecznie – mówili chwilę po otrzymaniu tej informacji jego koledzy. – Kilkadziesiąt razy zagrał w reprezentacji Polski, na początku czerwca podpisał trzyletni kontrakt z Lube Banca Marche Macerata, jednym z najsłynniejszych włoskich klubów. W lipcu wziął ślub. Tego dnia trener Lozano miał wyjechać na urlop do Argentyny. Przed odlotem rozmawiał jeszcze z dziennikarzami. Gdy dotarła do niego informacja o śmierci jednego z ulubionych zawodników, uciekł od kamer i obiektywów. Niektórzy mówili, że nie potrafił ukryć łez. Wszyscy chcą wygrywać – Nigdy nie podjąłem pracy dla pieniędzy i mój związek z waszą siatkówką to również małżeństwo z miłości, nie z rozsądku – przypomina za każdym razem trener Raul Lozano, Argentyńczyk, który obchodził niedawno 49. urodziny. Na początku roku podpisał czteroletni kontrakt na prowadzenie reprezentacji Polski. I nie był to przypadek. On sam uczył się w końcu siatkówki na meczach naszej reprezentacji, oglądając na ośmiomilimetrowych taśmach relacje z mistrzostw świata w Meksyku z 1974 r. Wtedy Polska zdobywała złoto. Jednak od tamtej pory siatkarze nie powtórzyli ani razu takiego sukcesu, choć ciągle są w światowej czołówce. Czy zagranicznemu trenerowi uda się to, czego nie potrafili osiągnąć krajowi szkoleniowcy? – Dobrnęliśmy do końca sezonu reprezentacji. Po raz pierwszy w historii reprezentacja weszła do półfinału ligi światowej. W pierwszym podejściu zakwalifikowaliśmy się też do mistrzostw świata. A potem powtórzyliśmy piąte miejsce na mistrzostwach Europy – mówi Lozano. I wylicza, że w statystykach z mistrzostw Europy zagrywaliśmy najlepiej i najmniej psuliśmy serwów. Co się tyczy ataku, jesteśmy na tym samym poziomie, co najlepsze, światowe drużyny. Gorzej prezentujemy się w bloku, szczególnie w porównaniu z Włochami czy Brazylią. Trzeba też poprawić obronę i przyjęcie. Ale piąte miejsce na mistrzostwach Europy to już nieco za mało, żeby zaspokoić apetyty wszystkich kibiców. I nawet najlepsze statystyki nie przemawiają tak, jak wygrane mecze. Powoli też przestają się sprawdzać argumenty w stylu, że najpierw trzeba zbudować drużynę, że jesteśmy najmłodsi. – W tym roku przegraliśmy najpierw półfinał Ligi Światowej z Serbią, mecz o trzecie miejsce w tym turnieju, następnie finał rzeszowskich eliminacji do mistrzostw świata i na koniec grę o pierwsze miejsce w memoriale Wagnera. Porażki w starciach z Rosją i Włochami tylko dopełniają obrazu. Jak nie mieliśmy drużyny, która wygrywa ważne spotkania, tak nie mamy – krytykował niedawno znany siatkarski trener, Zbigniew Zarzycki. – Nigdy nie mówiłem, że zajęcie piątego miejsca to sukces. Chodzi raczej o postawę całego zespołu. Tylko jedno spotkanie reprezentacja przegrała do zera. I było to z Włochami, wicemistrzami olimpijskimi i aktualnymi mistrzami Europy. Wszyscy chcemy wygrywać. Nie tylko ja i zawodnicy. Ale też kibice, związek i sponsorzy. Jest tylko mały szkopuł, że tak samo wygrywać chcą Rosjanie i Włosi – broni się Lozano. – Wiem, że praca trenera jest oceniana przez pryzmat rezultatów. Ten, kto wygrywa, jest bohaterem. A ten, kto przegrywa nawet tylko dwoma punktami, musi się potem z tego gęsto tłumaczyć. Jak Hubert Wagner Jednak nie ma wątpliwości, że Lozano to prawdziwy fachowiec. Trenował czterech z siedmiu najlepszych zawodników ostatnich mistrzostw Europy w Rzymie. W tym największą gwiazdę włoskiej ligi, Alberta Cisollę. Raul Lozano fachu uczył się od samego Julia Velasca. Swojego rodaka, z czasem przyjaciela, który reprezentację Włoch doprowadził do trzech tytułów mistrza świata. Poza nim za największych trenerów w historii siatkówki uważa jeszcze Wiaczesława Płatonowa, Douga Beala i Polaka, Huberta Wagnera. Od końca lat 80. pracował z przerwami w najbogatszej i najsilniejszej lidze świata
Tagi:
Paulina Nowosielska