Pisarka Maria Nurowska nie żyje, znaliśmy się od bardzo wielu lat. Są ludzie, w których śmierć łatwo uwierzyć, są tacy, w których zniknięcie uwierzyć trudno, Maria należy do tych drugich. Zostawiła nie tylko swoich znajomych i swoje książki, ale też oszałamiający widok na Tatry z jej pięknego drewnianego pensjonatu na wysokiej Bukowinie. Odwiedziliśmy ją tam trzy lata temu. Zbudowała go za pieniądze, które dostała z Chin, wydano jej tam książkę w wielkim jak ten kraj nakładzie. Umierając, zostawiamy, co piękne, ale też co szpetne, śmierć ma więc również wielkie zalety. Maria była zabawna, wyraźna, ujawniała chętnie swoje najbardziej intymne tajemnice, było w niej wiele narzekania i rozpaczy, ale to miało wdzięk. Okazuje się, że tego samego dnia co Maria zmarł Jarosław Marek Rymkiewicz, zdolny pisarz, gorący zwolennik PiS; mam jego książki z serdecznymi dla mnie dedykacjami, kiedyś był normalny. Potem udawał, że mnie nie zna. Prawica wypłukana z wybitności bardzo go hołubiła, ale on zrobił jej świństwo, prawie w ogóle nie udzielał się publicznie, więc nie było jak wykorzystać go propagandowo. Jaki ból. Maria nienawidziła PiS, uczuciem gorącym – byłaby bardzo nieszczęśliwa z powodu tej ostatecznej równoległości. Nasze podziały, emocje, niechęci są tak głębokie, że śmierć ich nie niweluje. Umarło dwóch moich dawnych przyjaciół, ta przyjaźń co prawda stopniała przez lata, ale wielki sentyment został. Obaj zachorowali na religię smoleńską. I nie mogę im wybaczyć, nawet po śmierci nie potrafię. W Teatrze Dramatycznym „Rewizor” w reżyserii Rosjanina Jurija Murawickiego. Na początku żałowałem, że to nie jest zrobione po bożemu, jak by chciał Gogol, ale potem przekonał mnie ten spektakl w stylistyce kantorowski. I świetnie grany. Ludzie jak kukiełki, manekiny, groteskowa sztuka Gogola doprowadzona na skraj groteski. Tak, podobał mi się ten dobrze zagrany spektakl. No i genialny tekst Gogola. Ciekawe, że gdy pokraczni bohaterowie pomstują na liberalizm jako źródło wszelkiego zła, brzmi to aktualnie i widownia reaguje. Tak się porobiło. Pegasus – paranoicy, spiskowo myślący, autorytarni, dostali genialne narzędzie do podsłuchiwania, to jasne, że nie mogli się powstrzymać. Podsłuchiwali, kogo się dało na prawo i na lewo. Wrogów, przyjaciół, by mieć haki na ludzi, a pewnie też z ciekawości. Ja także jestem podglądaczem jako pisarz, więc rozumiem, że jak się ma takie cudo, to trudno się powstrzymać. Nie zdziwiłbym się, gdyby ci zazdrośni z tajnych służb podsłuchiwali swoje żony. Już widać, że żaden sąd w to się nie mieszał. Ciekawe, że podobna afera jest w Izraelu, w ojczyźnie Pegasusa. Ale tam pewnie zadziałają instytucje kontrolne. Ktoś zamieszcza na Facebooku zdjęcie ekranu telewizyjnego z programem TVP Info. Paski na dole mówią: „Dzięki polityce rządu PiS mamy kolejny rekord Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Przez osiem lat rządów PO i PSL Polacy nie okazywali takiej ofiarności i współczucia”. Jakże trafny mem, bo na co ich stać w podłym kłamstwie? Na wszystko. Dlatego nie zgadzam się z Bogdanem Borusewiczem, który jest pewien, że Jarosław Kaczyński z moralnych powodów nie sfałszuje wyborów. Dawny Kaczyński pewnie miałby skrupuły, nowy dla dobra ojczyzny się poświęci, zrobi wszystko, nawet największą podłość. Z dziećmi do Muzeum Etnograficznego, wystawa obrazów Nikifora. Mamy jeden jego obrazek w domu. Dzieci oczywiście grymaszą, jakby to była dla nich kara, ale poszliśmy potem do McDonalda, tam odzyskały humor. Nikifor malował naiwnie jak dziecko, jednak coś różni jego rysunki od tych dziecięcych, przecież też często bardzo pięknych. To coś jest tajemnicą. Potem nieco się rozpogodziło, przestał padać mokry śnieg, więc na prośbę dzieci do Pałacu Kultury, na taras widokowy. W dole miasto mokre i zmrożone, w kolorze zimnej stali. Ludzie się mrowią. Na placu Defilad trwają prace przy budowie Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Już się cieszę na jego otwarcie. Będzie tam wiele obrazów bliskich i znajomych. W kawiarni na 30. piętrze czas się zatrzymał, gdzieś na latach 70. I podoba mi się to. Od razu czuję się młodszy. Znowu wszystko to „wina Tuska”. Ta propaganda wydała się już wyczerpana, tak rozmnożyli winy Tuska, że jest nawet odpowiedzialny za złą pogodę. A oni uparcie używają tej formuły. Tusk jawi się jako wszechpotężne źródło zła. Jak w propagandzie hitlerowskiej