Który departament w MSZ jest najważniejszy? Różnie to w różnych latach bywało. Z założenia najważniejszy powinien być departament od planowania i strategii, ale w polskich warunkach znaczenia on nie ma. Chyba że za znaczenie uważa ktoś pisanie przemówień ministrowi… Gdy aspirowaliśmy do NATO, ważne były departamenty bezpieczeństwa i Ameryki. Plus ambasada w Waszyngtonie z Jerzym Koźmińskim. Wiadomo. Z kolei w sprawach europejskich przewodził Urząd Komitetu Integracji Europejskiej, a liderem był negocjator, więc rola MSZ była inna. A jak jest dziś? Dziś najważniejszym departamentem jest archiwum. Tak, to archiwum, urzędujące poza gmachem MSZ, daleko od centrum. Przez całe lata była to MSZ-owska Syberia, wysyłano tam na zsyłkę niewygodnych dyplomatów, grono wybitnych ambasadorów dożywało tam emerytury, zamiast służyć wiedzą i radą. Porządkowało różne zapiski. I teraz to miejsce zajaśniało! Otóż w archiwum urzęduje już od paru miesięcy Sławomir Cenckiewicz, pisowska gwiazda w grzebaniu i oskarżaniu. Wnuczek swojego dziadka. Firmuje to sam minister Rau. Co Cenckiewicza sprowadziło do archiwum MSZ? Otóż, jak mówią ludzie patrzący mu na ręce, a niekoniecznie mu sprzyjający, bardzo interesuje się on materiałami na temat stosunków Polska-Rosja oraz tymi napływającymi z ambasady w Moskwie. Tu kwerenda jest dokładna. Dotyczy ona zwłaszcza Tomasza Turowskiego z czasów jego pracy w Moskwie. Co przesyłał? Z kim w Rosji się kontaktował? Zdaniem tych, co się znają, akurat jeśli chodzi o Turowskiego, szanse na jakieś wystrzałowe materiały są niewielkie. Nie to archiwum… Ale, proszę bardzo, niech Cenckiewicz szuka. Drugą osobą, na którą zbierane są kwity, jest Radosław Sikorski. Był ministrem, kształtował politykę, więc sprawdza się, czy był pod rosyjskimi wpływami. Jak reagował na informacje, jakie posyłał instrukcje… Co na to wszystko doświadczeni MSZ-owcy? To bardzo ciekawe, bo są w tej sprawie podzieleni. Otóż najprostsza interpretacja jest taka, że Cenckiewicz szuka paliwa dla sejmowej komisji mającej badać rosyjskie wpływy. Ma ona ruszyć niebawem i oto Cenckiewicz przyjdzie z dokumentami, więc Turowski z Sikorskim będą musieli się tłumaczyć. Turowski ma być rzucony na początek, jako zło absolutne, ma to ustawić w odpowiednim świetle wszystkich kolejnych, którzy przed komisję będą wzywani. Ta interpretacja ma też wątek poboczny – że Cenckiewiczowi chodzi o katastrofę smoleńską, jak działała ambasada w Moskwie i jak działało MSZ. I to jest jego priorytet. Ale jest i inny punkt widzenia. Jego zwolennicy tłumaczą to w ten sposób: otóż kwerenda materiałów MSZ na temat Rosji ma inny cel. Analizując je, można w łatwy sposób zidentyfikować, kto jest kim w polskiej polityce wschodniej. Kto ma jakie źródła informacji, kto co może, kto co wie. Tak jak raporty komisji Macierewicza rozwaliły polski wywiad wojskowy, tak komisja do spraw wpływów może rozwalić polską politykę wschodnią (czy raczej jej resztki). Zatem wyciągnięcie tych dokumentów na zewnątrz miałoby inny cel niż tylko ściganie wrogów PiS. Jak jest naprawdę? My kompromisowo obstawiamy, że chodzi zarówno o jedno, jak i o drugie. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint