Polska polityka konsularna utrudnia chińskim biznesmenom inwestowanie w naszym kraju. MSZ twierdzi, że to nieprawda Kiedy dotarły do mnie informacje, że główny menedżer potężnej firmy (trzecia pozycja w świecie w branży high tech), który miał jechać do Europy, nie może się doczekać na polską wizę, osobiście interweniowałem w polskim konsulacie w Pekinie – mówi Mirosław Mikietyński prezydent Koszalina, który patronuje największemu chińskiemu parkowi przemysłowemu w naszym kraju. – Z powodu różnicy czasu wyczekiwałem do godz. 1 w nocy przy telefonie w domu. W końcu się zdenerwowałem i zrobiłem awanturę konsulowi. Poskutkowało na tyle, że teraz już ma być podobno lepiej. Ale ów biznesmen do Koszalina nie dojechał i naszej specjalnej Koszalińskiej Strefy Ekonomicznej nie obejrzał. Miał tylko wizę hiszpańską, więc wylądował daleko od Polski. Wiem też, że inny przedsiębiorca, który szukał miejsca na dużą hurtownię butów, z podobnych powodów założył ją w Berlinie i teraz Warszawa też jest zaopatrywana w chińskie obuwie ze stolicy Niemiec. – To wszystko wygląda idiotycznie – kontynuuje prezydent Koszalina. – Wysyłam zaproszenia do kontrahentów, potencjalnych inwestorów, i zapewniam, że wszystkim się zajmę i dopilnuję, obiecuję wsparcie na każdym etapie inwestycji. A potem się okazuje, że nie mogę nawet wiz załatwić. Nie wiadomo, o co chodzi. Czyżby nasze władze się obawiały, że chiński menedżer zostanie w Polsce nielegalnie? Skąd się bierze postawa naszych konsulatów, nieufna, podejrzliwa, przeciągająca procedury? Do tej pory w Koszalinie przebywało okresowo tylko ośmiu chińskich obywateli. To jeszcze daleko do ponad miliarda Chińczyków, którzy żyją na świecie… I tobie też odmówimy Chińczycy mieszkający od dawna w Polsce potwierdzają opinię prezydenta Mikietyńskiego. Han Baohua, dyrektor generalny GD Poland Distrubution Centre, wielkiego centrum chińskiego w Wólce Kosowskiej pod Warszawą, postawionego przed 11 laty za 3 mln dol., ocenia, że do niedawna odmowy otrzymywało nawet 70-75% starających się o przyjazd do Polski. Ostatnio jest trochę lepiej, ale i tak połowa wniosków spotyka się z odmową. Firma GD też wysyła zaproszenia w celu przyciągnięcia przedsiębiorców i nigdy nie ma gwarancji, że uzasadnienie wniosku o wizę przekona urzędników w ambasadzie polskiej lub konsulacie. Chińczycy analizują przypadki odmowy, ale konsulat nie ma obowiązku podawania powodu negatywnej decyzji. – Ostatnio staramy się wysyłać zaproszenia bardziej ostrożnie – mówi chiński przedsiębiorca. – Zastanawiamy się nad dobrym uzasadnieniem celowości każdego nowego wniosku, bo nie chcemy sprawiać potencjalnym inwestorom zawodu, zwłaszcza że coraz lepsze warunki dla gospodarowania są w samych Chinach. Chen Gang, będący konsultantem firmy Bestway Traveling&Consulting i dużych chińskich inwestorów, zwraca uwagę, że niekorzystne decyzje wizowe mogą zaważyć na utracie przez Polskę nowych inwestycji sięgających nawet wielu milionów dolarów. Ci, którzy wydeptywali chodniki w polskich placówkach dyplomatycznych, pamiętają np. polskiego konsula w Szanghaju, Jerzego Bajera, który, ich zdaniem, zapisał się wieloma niekorzystnymi decyzjami. Dwie prawdy o wizach Statystyki podawane przez polskie MSZ mówią o znikomym procencie decyzji odmownych. W roku 2003 wyniósł on 9,6% ogółem wydanych wiz, w roku 2004 już tylko 3%. Piotr Starzyński, radca w wydziale konsularnym ambasady polskiej w Pekinie, uważa jednak, że problem Chińczyków uderzających do polskich bram jest poważny. Liczba wniosków wizowych wzrosła ostatnio o 100%, tymczasem w polskich mediach powstał cząstkowy, a zatem fałszywy obraz polityki wizowej. Wzrost zainteresowania Polską jako celem wyjazdu dla Chińczyków jest, zdaniem radcy Starzyńskiego, nasze członkostwo w UE. Inny dyplomata mówi jednak, że oficjalne statystyki podają obraz zafałszowany. Niby przyjmuje się wnioski wizowe, ale potem długotrwała procedura sprawia, że wnioskodawcy sami je wycofują. Skąd się biorą decyzje odmowne, które utrudniają rozwój polsko-chińskich kontaktów gospodarczych? Wydział Ruchu Osobowego w Departamencie Konsularnym i Polonii MSZ tłumaczy, iż najczęściej są to nieprawidłowości w dokumentacji starających się o polskie wizy, a nawet podrobione dokumenty lub dokumenty potwierdzające inny cel podróży niż deklarowany. Chińczycy przedstawiają paszporty z terminem ważności krótszym niż 90 dni ponad planowaną datę graniczną ważności wizy, nie zawsze mają też właściwe zaproszenie od biznesowego partnera w Polsce wraz z dokumentami poświadczającymi jego działalność. Na odmowę może wpłynąć też brak ubezpieczeń zdrowotnych,
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz