Władza sadomasochistów

Władza sadomasochistów

W czasie świąt Polacy stają się narodem wędrownym. Przyjeżdżają nawet z odległych zakątków świata, by choć przez parę dni pobyć wśród swoich. Wiele się zmieniło w naszych obyczajach, ale tradycja wspólnego świętowania przetrwała. Ostały się też świąteczne rozmowy przy stołach. To swoista giełda wymiany informacji. Czuły barometr nastrojów. Przecież często razem świętuje parę pokoleń rodzinnych. Spotykają się ludzie z różnych stron kraju, o odmiennych profesjach i, co oczywiste, także poglądach. Ciekaw jestem, co z tych wielkanocnych spotkań, dyskusji i sporów wyniknie? Czy przybędzie aktywnych oponentów prowadzonej polityki? A może wręcz odwrotnie, pogłębi się zniechęcenie do wszelkiej aktywności publicznej? Obstawiam wariant pierwszy. Nie ja jeden. Tuż przed świętami bardzo uaktywnił się Aleksander Kwaśniewski. A że czego jak czego, ale wyczucia nastrojów społecznych mu nie brakuje, widać wyraźnie, że ma ochotę stanąć na czele niezadowolonych. Zbierze w ten sposób premię pierwszeństwa. Czekano przecież na kogoś, kto powie twardo – nie. Wpisując się w oczekiwania społeczne i wchodząc w buty lidera opozycji, Kwaśniewski będzie mógł wpływać na jej kształt programowy i personalny. Dowodów na to, że jest przeciw czemu protestować, dostarcza nam ekipa rządząca. Codziennie nowych. Rzecz jednak nie w setkach głupich decyzji, niekompetencji i partyjnym kumoterstwie. Sprawą zasadniczą, wręcz fundamentalną dla przyszłości Polski jest ocena tego, co PiS robi z państwem i jego instytucjami. Co robi z sądownictwem i prokuraturą? Czy i jak wyzwala naturalną energię, którą ma w sobie każde społeczeństwo? Czy PiS potrafi tak zintegrować większość obywateli, by z determinacją realizowali cele najważniejsze dla rozwoju kraju? Jaki jest bilans minionych 19 miesięcy? Co zbudowano? Kogo pozyskano do współpracy? Jakich sojuszników przybyło nam za granicą? Nie ma co mnożyć pytań. Odpowiedź nie jest przecież tajemnicą państwową. Bo tylko wówczas nie dałoby się powiedzieć, że po prostu król jest nagi. Dalsze trwanie tej władzy jest katastrofą dla Polski. To kres marzeń milionów Polaków, którzy chcą ojczyzny szybko rozwijającej się. Wykorzystującej niebywały handicap, jaki daje nam wejście do Unii Europejskiej. Zamiast rozwoju dostajemy zaściankowe bójki i potyczki. Prymitywne, zakompleksione tyrady i niekończące się pouczenia. Państwem rządzą ludzie, którzy z masochistyczno-sadystycznym zacięciem niszczą, upokarzają i lżą całe grupy zawodowe. To nie jest utyskiwanie sfrustrowanego opozycjonisty. To także opinia wielu naszych czytelników. Skarżących się na zachowanie się sędziów, którzy przestają być często niezawiśli. Na prokuratorów, których politycy traktują coraz bardziej instrumentalnie. Na bezczelność i arogancję nominatów PiS, Samoobrony i LPR w zdobytych przez nich urzędach. Cel tych działań jest oczywisty. PiS chodzi o to, by wszystko i wszystkich podporządkować obowiązującej doktrynie. Używane są więc wszelkie możliwe metody, by niepokornych spacyfikować. Żyjemy dziś w kraju gromkich oskarżeń i narastającego strachu. I będziemy w nim żyli tak długo, póki sami sobie losu nie odmienimy. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2007, 2007

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański