Włoska recepta

Włoska recepta

Elastyczna polityka zatrudnienia i “bufory socjalne” wielokrotnie uratowały koncern Fiata Przedstawiciele Daewoo Motor, jak podał “Financial Times”, zamierzają zwrócić się do konsorcjum General Motors/Fiat o pomoc w zarządzaniu firmą, aby utrzymać jej działalność do chwili jej ewentualnego przejęcia przez te koncerny. W jakim kierunku pójdzie możliwa współpraca i doradztwo? Aby odpowiedzieć na pytanie, warto przyjrzeć się dotychczasowej strategii antykryzysowej, stosowanej w różnych sytuacjach przez Fiata. Największe prywatne imperium gospodarcze Włoch, Grupa Fiata, w roku złej koniunktury poprawiło z lekka swe zeszłoroczne wyniki, uzyskując w ciągu pierwszych 9 miesięcy o 6,5% wyższy przychód ze sprzedanej produkcji. Nowego prezesa Fiata, Paolo Fresco, który objął tę funkcję w 1998 r., wynik ten nie napełnia satysfakcją. Urodzony i wykształcony we Włoszech adwokat, który doszedł do stanowiska wiceprezesa w amerykańskim koncernie General Electric, zasłynął tam z bezwzględności: zredukował załogę GE z 400 tys. do 250 tys. pracowników. Stary Agnelli, który czuwa nad firmą ze stanowiska honorowego prezesa, uznał Fresco, menedżera ukształtowanego w USA, za człowieka, który “wprowadzi Fiata w erę globalizacji”. Momentem zwrotnym w tej operacji będzie niewątpliwie sojusz strategiczny, sfinalizowany ostatnio między Fiatem i amerykańskim koncernem General Motors, reprezentowanym w Europie przez Opla. Globalizacja, na którą postawił Fiat, ma być teraz podstawą jego strategii. Załamanie się sprzedaży na jednym rynku jest równoważone wzrostem – na innym: w Europie, Ameryce Łacińskiej lub Azji. Sojusz strategiczny z GM zwiększa jednak doraźnie perspektywy ekspansji w skali globalnej. We Włoszech pamiętają jednak wydarzenia z października 1980 r., które złamały wieloletni dyktat związków zawodowych w stosunkach z pracodawcami, stwarzając sytuację partnerstwa, a raczej chwiejnej równowagi, którą obecnie, w okresie globalizacji, wielkie koncerny i korporacje międzynarodowe starają się z kolei zmienić w dyktat wobec związków. W październiku 1980 r. przywódcy trzech największych włoskich centrali związkowych – komunistycznej CGIL, socjalistycznej UIL i chadeckiej CISL – w czasie rokowań z dyrekcją Fiata solidarnie odrzucali warunki czasowego zawieszenia 23 tys. pracowników koncernu. Rynek samochodowy przeżywał załamanie. Fiat, aby zachować swą dominującą pozycję w kraju i sprostać konkurencji w Europie, musiał potężnie zainwestować w nowe modele i technologie. Zaprojektowanie i przygotowanie do produkcji nowego modelu samochodu kosztuje tyle co roczny budżet niejednego średniego państwa Trzeciego Świata. Prezes Fiata, Giovanni Agnelli, postanowił odesłać na 20 miesięcy do domu ponad 10% pracowników wszystkich włoskich fabryk koncernu, a zaoszczędzone środki przeznaczyć na inwestycje. Jednocześnie Fiat gwarantował centralom związkowym, iż pracownicy odesłani do domów zostaną ponownie zatrudnieni od 30 czerwca 1983 r. Związki stawiały warunek, od którego nie zamierzały odstąpić, grożąc strajkiem generalnym; domagały się, aby “zawieszeni” pracownicy co pół roku, na zmianę, mogli powracać do pracy na 6 miesięcy. Jeśli ten strategiczny manewr, który miał uratować Fiata, nie wywołując groźnej fali niepokojów społecznych z powodu czasowego odesłania do domu 23 tys. pracowników, był w ogóle możliwy, stanowiło to zasługę włoskiego ustawodawstwa pracy, a konkretnie, ustawy o cassa integrazione – kasach integracyjnych. Ustawa stworzyła pracodawcom możliwość elastycznego manewrowania cennym kapitałem, jakim są dla przedsiębiorstwa wyszkoleni w nim pracownicy. W przypadku Fiata, który korzystał z niej wiele razy, w sytuacjach gdy dziesiątki tysięcy nie sprzedanych samochodów pokrywał kurz na fabrycznych parkingach, cassa integrazione umożliwiała czasowe przenoszenie na wypłacany przez półtora roku ze środków skarbu państwa zasiłek, w wysokości 80% podstawowej płacy, chwilowo zbędnych pracowników bez utraty cennego kapitału, jakim jest wysoko wykwalifikowany pracownik włoskiego przemysłu samochodowego. W chwili, gdy rozmowy centrali związkowych z dyrekcją Fiata znalazły się w impasie i strajk generalny Włoch wydawał się nieunikniony, z Turynu zaczęły napływać zdumiewające wiadomości. Centrum miasta zapełniło się uczestnikami demonstracji, ale nie byli to robotnicy. Tzw. średnia kadra koncernu, technicy, majstrowie, urzędnicy zorganizowali pochód. Wzięło w nim udział 40 tys. osób. Domagali się, aby związki, których członkami byli w większości również ci demonstranci, przyjęły dla ratowania Fiata warunki porozumienia proponowane przez Agnellego. Centrale związkowe ustąpiły. Jednak bez “bufora socjalnego” w postaci ustawy o kasach integracyjnych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 46/2000

Kategorie: Świat