Jak wojewoda Czubak zdekomunizował niekomunistę

Jak wojewoda Czubak  zdekomunizował niekomunistę

Dzialacze Zwiazku Polakow w Niemczech, od lewej: Antoni Patola, Jan Rychel, (dziennikarka), Jozef Bialas. fot. ze zbiorow corki Marii Kocemby

Jan Rychel, legendarny działacz narodowy walczący o powrót Śląska do macierzy, więzień Buchenwaldu, padł ofiarą pisowskiego urzędnika Wojewoda opolski Adrian Czubak w ramach ustawy dekomunizacyjnej, bez konsultacji z mieszkańcami oraz wymaganej opinii Instytutu Pamięci Narodowej, nakazał usunięcie nazwy ulicy Jana Rychla w Strzelcach Opolskich. Radni miejscy zlekceważyli to polecenie, uznając je za absurdalną pomyłkę, bo Jan Rychel (1902-1974) nigdy nie był komunistą ani przedstawicielem ustroju totalitarnego, należał natomiast do grona działaczy narodowych na Śląsku Opolskim walczących o powrót tej ziemi do macierzy, do Polski, za co był prześladowany i aresztowany, a w końcu trafił do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie. W hołdzie Kowalczykom Wiedział o tym Adrian Czubak, urodzony 45 lat temu w mieście zaliczanym przez Niemców do tzw. twierdz polskości. W Strzelcach Opolskich nie tylko się urodził i chodził do szkoły, lecz także przewodniczył miejscowym strukturom Prawa i Sprawiedliwości, zanim nieoczekiwanie po wyborach w 2015 r. wyciągnięto go z pisowskiego kapelusza kadrowego i ku sporemu zdumieniu mianowano wojewodą. Zaskoczenie było tym większe, że kiedy ubiegał się o fotel burmistrza miasta jako kandydat PiS, uzyskał zaledwie 560 głosów i zajął ostatnie miejsce na liście. Może więc dlatego, chcąc się odwdzięczyć swym mocodawcom, po awansie na wojewodę z impetem przystąpił do poprawiania najnowszej historii Śląska Opolskiego. Zaczął od nazwania reprezentacyjnej Złotej Sali w urzędzie wojewódzkim imieniem braci Jerzego i Ryszarda Kowalczyków, którzy w nocy z 5 na 6 października 1971 r. wysadzili aulę Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Wybuch uszkodził też część uczelnianej biblioteki i archiwum WSP. Następnego dnia w auli miała się odbyć milicyjna akademia, w czasie której podobno (czego nie potwierdzają historycy) zaplanowane było wręczanie odznaczeń za krwawe stłumienie strajków robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. Władza uznała wysadzenie auli za akt terroru, natomiast środowiska opozycyjne – za kontynuację walki o niepodległą Polskę. Zanim Kowalczykowie zostali aresztowani, służba bezpieczeństwa przesłuchała ok. 80 Ślązaków, głównie tych, którzy mieli rodziny w Niemczech. Nie były to przyjemne rozmowy, skoro po kolejnym przesłuchaniu szef teatru studenckiego, który opuścił budynek WSP niespełna godzinę przed wybuchem, się powiesił, a jego dziewczyna niemal zwariowała. W końcu 29 lutego 1972 r. aresztowano właściwych sprawców, braci Kowalczyków, pracowników uczelni. Ryszarda, świeżo upieczonego doktora fizyki, i Jerzego, jego młodszego brata, pracownika technicznego, ślusarza. Sprawca wybuchu, Jerzy (ponoć znany SB ze swoich pirotechnicznych ciągotek), został skazany na karę śmierci. Ryszard, który znał zamiar brata i mu nie przeszkodził, na 25 lat więzienia. Wobec braku ofiar w ludziach środowiska opozycyjne uznały wymierzone kary za zbyt wysokie i w rezultacie zdołały wpłynąć na złagodzenie wyroku Jerzego Kowalczyka. Obydwaj bracia w latach 80. zostali zwolnieni z więzienia. Ryszardowi decyzją prezydenta Lecha Wałęsy zatarto karę i mógł powrócić do pracy na uczelni. W 2008 r. Opolskie Stowarzyszenie Pamięci Narodowej postanowiło uczcić braci Kowalczyków tablicą, która miała zawisnąć na ścianie odbudowanej auli, na co jednak nie wyraziły zgody władze Uniwersytetu Opolskiego. Nie do zaakceptowania dla nich była treść proponowanych napisów połączonych z symbolem Polski Walczącej. Upamiętnienie „bohaterskich braci” musiało więc poczekać do wyborów w 2015 r. i nadejścia polityki historycznej PiS z jej bezkrytycznym wykonawcą wojewodą Adrianem Czubakiem, który mógł już bez żadnych trudności przemianować reprezentacyjną salę w urzędzie wojewódzkim, uzyskać dla braci od prezydenta Andrzeja Dudy w 45. rocznicę wysadzenia auli wysokie odznaczenia państwowe i zapowiedzieć ogłoszenie konkursu na postawienie ich pomnika przed urzędem wojewódzkim. Kilkadziesiąt metrów dalej, po drugiej stronie kanału Odry, stoi pomnik Karola Musioła, słynnego burmistrza, wybranego w 2017 r. opolaninem 800-lecia. Może to więc być ciekawe zderzenie: pomnik burzycieli w sąsiedztwie pomnika legendarnego Ślązaka, budowniczego miasta, któremu historycy IPN zarzucają współpracę z komuną. Nauczyciel, bankowiec, krzewiciel polskości Jan Rychel urodził się 27 października 1902 r. w Dziećmarowach w powiecie głubczyckim, w rodzinie chłopskiej, która mimo szykan trwała w polskości. Po szkole podstawowej władając językiem polskim i niemieckim Janek chciał zostać nauczycielem, więc rodzice zapisali go do seminarium nauczycielskiego w Głubczycach, którego absolwenci mogli pracować w polskich szkołach mniejszościowych na Śląsku Opolskim. Jednak dla niego taka praca się nie znalazła. W tym czasie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2018, 2018

Kategorie: Kraj