Pakistańscy talibowie rosną w siłę. Czy uda się ich pokonać? Zapraszają bin Ladena i grożą atakiem na Waszyngton. Wysyłają terrorystów do wielkich miast. Toczą bitwy z wojskami rządowymi. Pakistańscy talibowie rosną w siłę. Prezydent USA Barack Obama nazwał pograniczne prowincje Pakistanu „najbardziej niebezpiecznym miejscem na świecie”. Zdaniem sekretarz stanu Hillary Clinton, ten ludny islamski kraj z bronią atomową oznacza „śmiertelne niebezpieczeństwo” w skali globalnej. Co się stanie, jeśli muzułmańscy ekstremiści zdobędą władzę w Islamabadzie i kontrolę nad nuklearnym arsenałem? Obama i jego doradcy dawno zrozumieli, że nie uda się pokonać talibów i dżihadystów w Afganistanie, jeśli nadal będą oni otrzymywać wsparcie od swych towarzyszy zza wschodniej granicy, jak również korzystać z baz i obozów szkoleniowych na terytorium Pakistanu. Dlatego politycy i wojskowi w Waszyngtonie mówią teraz o problemie lub operacji militarnej „Afpak”. Stany Zjednoczone zamierzają wzmocnić swe siły w Afganistanie do 68, potem do 78 tys. żołnierzy. Oddziały USA przejmą kontrolę nad prawie całą granicą pakistańsko-afgańską. Koncepcja rozprawienia się z afgańskimi czarnymi turbanami za pomocą miejscowej armii i sił bezpieczeństwa nie sprawdziła się. Zamiast „afganizacji”, następuje „amerykanizacja” wojny. Oficjalnie Stany Zjednoczone nie mogą prowadzić operacji militarnych na terenie Pakistanu. Za to urządzają polowania na pakistańskich talibów za pomocą automatycznych samolotów typu Predator, uzbrojonych w rakiety typu Hellfire. Według informacji pakistańskich służb specjalnych, tylko w pierwszych dwóch miesiącach bieżącego roku doszło do 80 takich ataków, w wyniku których zginęło co najmniej 375 ludzi. Wśród ofiar predatorów znalazł się Usama al-Kini, szef pakistańskiej Al Kaidy. Ale uderzenia z powietrza powodują także dotkliwe straty wśród ludności cywilnej, co podsyca antyamerykańskie nastroje, tak że talibom nie brakuje rekrutów. W ten sposób następuje powolna talibanizacja Pakistanu. Pewne jest, że predatory nie powstrzymają talibów. Konieczne są zdecydowane działania pakistańskich sił lądowych. Matecznikiem islamskich ekstremistów są graniczące z Afganistanem plemienne prowincje Północny i Południowy Waziristan, tradycyjnie pozostające poza kontrolą władzy centralnej. Na czele talibów w tym regionie stoi 35-letni Baitullah Mehsud, wcześniej nauczyciel gimnastyki w szkole koranicznej. W listopadzie 2001 r., kiedy Amerykanie zbrojnie usunęli reżim talibów w Afganistanie, Mehsud stał na czele nielicznej grupy bojowników. Obecnie dowodzi wieloma oddziałami partyzanckimi, złożonymi z afgańskich i pakistańskich talibów, wywodzących się przeważnie z zamieszkującego terytoria po obu stronach granicy ludu Pasztunów. Mehsud rządzi terrorem. Na terenach podległych jego władzy domniemani „szpiedzy” i „wrogowie islamu” skazywani są na ścięcie. To on zorganizował zamach, w wyniku którego w grudniu 2007 r. zginęła była premier i przywódczyni Pakistańskiej Partii Ludowej, Benazir Bhutto. USA wyznaczyły za głowę Mehsuda nagrodę w wysokości 5 mln dol. Ten odpowiedział hardo: „Nie boję się śmierci. Przeniesiemy bitwę do Waszyngtonu i dokonamy tam ataku, który wprawi cały świat w zdumienie”. Talibowie i islamscy radykałowie w Pakistanie są tym groźniejsi, ponieważ, uprzednio skłóceni, zjednoczyli siły. Dokonali tego na polecenie najwyższego przywódcy czarnych turbanów, jednookiego mułły Omara, który przed amerykańską inwazją stał na czele reżimu talibów w Afganistanie, a obecnie prawdopodobnie przebywa w pakistańskim mieście Quetta. Omar wezwał talibów i dżihadystów, aby porzucili waśnie i spełnili najważniejszy obowiązek muzułmanina, jakim jest walka z Amerykanami i innymi niewiernymi w Afganistanie. Ten apel został wysłuchany – w Pakistanie powstała Rada Zjednoczonych Bojowników Świętej Wojny, w skład której weszli talibowie oraz terroryści z Al Kaidy. Ci ostatni przejęli kierownictwo obozów szkoleniowych. Terytoria Plemienne, czyli Waziristan, zawsze rządziły się swoimi prawami. Ale talibowie podporządkowali sobie także malowniczą dolinę Swat, wcześniej ulubiony cel turystów. Tu znajdował się jedyny w Pakistanie wyciąg narciarski. Rebelia islamskich fanatyków w dolinie Swat rozpoczęła się w połowie 2007 r. Wzniecił ją mułła Fazalullah jako odpowiedź na szturm sił bezpieczeństwa na opanowany przez islamistów Czerwony Meczet w Islamabadzie. Walki w dolinie Swat trwały dwa lata. W ich wyniku śmierć poniosło ok. 850 osób, a co najmniej 100 tys. musiało uciekać z domów. Ekstremiści islamscy spalili lub zniszczyli ok. 200 szkół i skrócili o głowę dziesiątki funkcjonariuszy rządowych. Ludzie Fazalullaha występowali także
Tagi:
Krzysztof Kęciek