Przed kilku dniami Fundację Polsko-Niemieckie Pojednanie dotknęła kolejna czystka personalna. Minister skarbu państwa, przy poparciu nowego zarządu fundacji, odwołał aż dwie trzecie składu rady fundacji. Wilcze bilety dostała niemal cała czołówka działaczy stowarzyszeń ofiar III Rzeszy, w tym przewodniczący rady, jego dwaj zastępcy i sekretarz generalny. Największym zaskoczeniem było odwołanie Adama Deca, przed laty szefa Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, który przez 10 lat z powodzeniem przewodniczył radzie – zarówno pod rządami lewicy, jak i AWS. Teraz jednak został uznany za niepokornego i niesłusznego, co dziwi tym bardziej, że Dec był działaczem ZChN, a jego prawicowe sympatie nie są tajemnicą. Czystka dotknęła także Tomasza Miedzińskiego, który reprezentował środowisko ofiar Holokaustu i przewodniczy Stowarzyszeniu Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II Wojnie Światowej. Miejsce w radzie stracił także przedstawiciel Romów polskich, Stankiewicz, i Marian Nawrocki, prezes największego (prawie 300 tys. członków) Stowarzyszenia Polaków Poszkodowanych przez III Rzeszę. Na czarnej liście znalazł się August Kowalczyk, przewodniczący Rady Krajowej Polskiej Unii Ofiar Nazizmu, senior środowiska więźniów obozów koncentracyjnych. Jeszcze w grudniu ub.r. minister skarbu państwa wyprowadził z rady fundacji przedstawicieli lewicy – prof. Tadeusza Iwińskiego i prof. Darię Nałęcz. Akcja odwołań została przeprowadzona w typowym dla PiS trybie przez telefon bez słowa wyjaśnienia. To nowa forma zapłaty za lata społecznej pracy. Kierownictwo Ministerstwa Skarbu i nowy zarząd fundacji obawiając się ze strony starej rady trudnych pytań, wolały zmienić radę. W poprzednim składzie większość mieli zwolennicy pojednania z Niemcami. Dzięki temu doszło do w miarę szybkiego zakończenia wypłaty świadczeń niemieckich, a jednocześnie fundacja została przekształcona w instrument świadczeń pomocy humanitarno-socjalnej ofiarom nazizmu w Polsce – także po 2006 r., tj. po formalnym zakończeniu wypłat dla byłych robotników niewolniczych i przymusowych. Rada fundacji popierała prof. Sułka, byłego prezesa zarządu, w dążeniu do ułożenia harmonijnej współpracy z partnerami zagranicznymi, głównie z Niemcami i Austrią. Ten pragmatyczny kurs przynosił konkretne korzyści ofiarom III Rzeszy w Polsce. Umożliwił przyspieszenie procesu wypłat (aż 3,9 mld zł w latach 2001-2005 z 4,6 mld zł wypłaconych od początku istnienia FPNP., tj. od 1991r.). Centralne miejsce w walce rządu ze środowiskiem ofiar nazizmu zajmuje kwestia pomocy humanitarno-socjalnej dla poszkodowanych przez III Rzeszę. Stary zarząd jeszcze w połowie 2004 r. przestawił fundację na tę formę działalności i wprowadził program oparty na prostej zasadzie, iż każdy żyjący beneficjent fundacji – ofiara III Rzeszy może dostać raz w roku świadczenie humanitarno-socjalne o wartości do 1 tys. zł. Na ten cel stary zarząd pozyskał też znaczne środki z zagranicy. Od kwietnia 2004 r. do grudnia 2005 r. fundacja przyznała pomoc humanitarno-socjalną ze środków własnych o wartości ponad 33 mln zł, ze środków austriackich – 26 mln zł, a z niemieckich – 5 mln zł. W sumie ze świadczeń humanitarno-socjalnych skorzystało w latach 2004-2005 prawie 100 tys. osób! Ten stan rzeczy obecnie zmienia się. Od 15 lutego nowy zarząd fundacji wprowadził nowe wymogi korzystania ze świadczeń humanitarno-socjalnych: skasowana została zasada pomocy raz w roku, a na jej miejsce weszło pierwszeństwo dla tych, którzy jeszcze z pomocy nie korzystali. Poczekamy na efekty tej zmiany, ale zasadnie można się obawiać, że w efekcie zmniejszy się zarówno liczba korzystających z pomocy, jak i wielkość środków wydanych na ten cel. Kolejną ofiarą takiej polityki stanie się już wkrótce Polska Unia Ofiar Nazizmu. Jeśli zostanie pozbawiona wsparcia z fundacji, będzie musiała zawiesić działalność. Ale prawdziwymi ofiarami tej polityki staną się przede wszystkim sami poszkodowani przez III Rzeszę. Kto się upomni o ich potrzeby i interesy, jeśli nie uczyni tego ani nowy zarząd, ani nowa rada fundacji, wykazując ślepe posłuszeństwo wobec koalicji rządzącej? W czyim interesie leży bliska perspektywa likwidacji (czy przekształcenia) FPNP i PUON? Kto zyska, a kto straci, jeśli ich już nie będzie? Kto weźmie w obronę poszkodowanych przez III Rzeszę? Politycy z lewicy czy prawicy, którzy jeszcze w niedawnej przeszłości należeli do tradycyjnych rzeczników tego środowiska,
Tagi:
Stefan Malicki