Wojny symetryczne i asymetryczne

Wielkie polowanie na broń masowego rażenia, które Stany Zjednoczone uczyniły głównym powodem uderzenia na Irak, spełzło na niczym. Porażka owych poszukiwań nie jest jeszcze stuprocentowa, ale trudno uwierzyć, ażeby takie masy bojowych środków chemicznych, ukrytych elementów broni nuklearnej oraz laboratoriów mogły ujść uwagi ekspertów, mających teraz nieograniczony dostęp do irackich arsenałów. Rzecz nie jest bynajmniej błaha, ponieważ właśnie istnienie tej broni było głównym przedmiotem sporu pomiędzy Ameryką a tak zwaną starą Europą. Nic dziwnego zatem, że nawet w prasie amerykańskiej pojawiły się zarzuty przeciwko tym instytucjom, które wsparły swoimi alarmującymi raportami administrację Busha w czasie walki o zgodę Rady Bezpieczeństwa na uderzenie w Saddama. Trudno powiedzieć, skąd się wzięły liczne, a jak przyznają teraz Amerykanie, chyba fikcyjne dowody istnienia zwłaszcza biologicznej broni. Przecież odnaleziono nawet pewną iracką uczoną, nazywaną niepozostawiającym wątpliwości imieniem Doktor Bakteria. Sprawa jest dwuznaczna, ponieważ Irak posiadał rzeczywiście środki chemiczne, które mogłyby stanowić surowce dla produkcji groźnego gazu bojowego, znanego pod nazwą sarin. Jest to jednak trochę tak, jak gdyby pod łóżkiem groźnego przestępcy wykryto siekierę, ponieważ mógł mieć równie dobrze zamiar roztrzaskania komuś głowy, jak i narąbania drzewa na opał. Amerykanie wdrażają teraz śledztwo, skierowane przeciwko własnym służbom szpiegowskim i mające wykryć, skąd właściwie wzięły się ich liczne podejrzenia, na których oparła się niemal cała skierowana ku wojnie z Irakiem, a demonstrowana w Narodach Zjednoczonych agresywna retoryka prezydenta USA. Zresztą agresywne tendencje, które znalazły wyraz w uderzeniu na Irak, wcale nie wygasły z upadkiem tyranii. Niejako wzmocniona ostatnimi bombowymi zamachami w Arabii Saudyjskiej, przypisywanymi Al Kaidzie, administracja Busha ogłosiła rozpoczęcie prac nad nową generacją broni nuklearnej. Jej destrukcyjna moc nie przewyższa pięciu kiloton – dlatego nazywanej „bronią małą”. Jest jednak tak skonstruowana, ażeby mogła, uderzając we właściwe cele, penetrować je głęboko i dzięki temu rozbijać schowane pod ziemią betonowe bunkry. Krok ten wzbudził naturalnie gwałtowny sprzeciw demokratów, lecz można uznać, że będą to próżne opory. Wydarzenia, które miały miejsce w ostatnich tygodniach, wykazały, że choć nie jest pewne, czy Osama bin Laden pozostaje przy życiu, to reorganizacja i regeneracja samej Al Kaidy nie ulega wątpliwości. Walka, a może raczej wojna z wrogiem tak rozproszonym jak terroryści stanowi fatalny do rozgryzienia orzech. Między innymi dlatego, że jest to precedens w tradycyjnym rozumieniu prawa międzynarodowego. Nie brak i takich, którzy uważają światowy terroryzm za gwóźdź do trumny ONZ. 28 maja 2003 r. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 23/2003

Kategorie: Felietony