Nie ma zgody na budowę fermy trzody chlewnej szkodliwej dla środowiska naturalnego O inwestycję na skraju wsi Pańska Wola w gminie Wydminy zabiegała spółka Agrofarm SA należąca do żony Wiktora Gryki, jednego z najbogatszych ludzi w północno-wschodniej Polsce. Jak o tym pisaliśmy („Z pańskiej woli”, PRZEGLĄD nr 28), planowano tam hodować 15 tys. świń. Aż 70% gnojowicy z chlewni miało być wylewane na okoliczne pola. Pozytywne stanowisko w sprawie planowanej inwestycji wydała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie, ale ostateczną decyzję miał podjąć wójt. Początkowo zapowiadało się, że jest skłonny zdecydować po myśli inwestora. Przeciw tym planom zaprotestowali mieszkańcy Pańskiej Woli i okolicznych wsi, którzy ostrzegali, że gnojowica z pól może przedostać się do jeziora Orzysz, połączonego z jeziorem Śniardwy poprzez system rzek i jezior. Mało kto dawał im szansę w konfrontacji z tak wpływowym przedsiębiorcą, zaangażowali więc prawników, w tym kancelarię radców prawnych i adwokatów Lecha Obary z Olsztyna. Na jej zlecenie dr Kamil Solarski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego wykonał ekspertyzę, z której wynikało, że inwestor ma za mało terenu, aby wylewać gnojowicę bez uszczerbku dla środowiska. Spółka Agrofarm wykazywała posiadanie 620 ha, a na tak dużą ilość odpadów hodowlanych potrzeba prawie dwa razy więcej. Mieszkańcy bez większej nadziei walczyli o zablokowanie budowy fermy, choć po cichu liczyli, że wójt w końcu weźmie ich stronę. „Bo gdyby lekceważył ich zdanie, to w czyim imieniu rządziłby gminą?”, zakończyliśmy tekst z 11 lipca. I wójt Radosław Król zaskoczył mieszkańców, wydając 2 sierpnia decyzję środowiskową zgodnie z ich wolą. W treści uzasadnienia nie podzielił stanowiska RDOŚ i jednoznacznie stwierdził, że tego typu inwestycja negatywnie odbije się na środowisku naturalnym. Podzielił opinię z ekspertyzy dr. Solarskiego, że inwestor nie posiada gruntów w takiej ilości, aby potem wykorzystywać gnojowicę zgodnie z przepisami prawa. Zwrócił przy tym uwagę na kwestie dotyczące uciążliwości związanych w wytwarzaniem gnojowicy. Radości z takiej decyzji wójta nie kryją Marta Rutkowska, Wojciech Butkiewicz i inni mieszkańcy Pańskiej Woli. Nie spodziewali się, że już na tym etapie usłyszą ze strony samorządu stanowcze „nie”. – Społeczność lokalna bardzo dużo wniosła w to postępowanie, przede wszystkim dzięki niespotykanej wręcz integracji i mobilizacji. Teraz inwestor może odwołać się od decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, ale jesteśmy przygotowani na dalszą walkę – komentuje Olga Malinowska z Kancelarii Radców Prawnych Lech Obara i Wspólnicy. Z tego wypływa i taki wniosek, że protesty społeczne warto czasami wesprzeć poradą fachowców. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Marek Książek