Za chwilę mogą wyjść na ulicę nauczyciele, służba zdrowia… A Rada Dialogu Społecznego to tylko szyld Jan Guz – przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Na majowym kongresie OPZZ po raz kolejny został pan wybrany na przewodniczącego. Ile już lat kieruje pan związkiem? – Po raz pierwszy kongres wybrał mnie na tę funkcję w 2004 r. Świat się zmienia, a pan trwa. – Wszystko się zmienia, świat, związki zawodowe – także OPZZ. Ludzie mi zaufali, to duża odpowiedzialność, nie mogę ich zawieść. Trzeba nadążać za rzeczywistością. Gdy obradowaliśmy cztery lata temu, borykaliśmy się z innymi problemami niż dziś. Wówczas był kryzys ekonomiczny, były upadłości, zagrożenie likwidacją funduszy ubezpieczeniowych, dużo więcej śmieciówek, niestabilne zatrudnienie, obawy o utrzymanie rodzin. A dzisiaj? – Problemów nie brakuje. Stale pojawiają się nowe. Niektóre cele są niezmienne, czyli walka o lepsze wynagrodzenie, waloryzację, lepsze warunki pracy. Ale też obserwujemy przyszłość – chodzi o to, żebyśmy byli przygotowani na nowe formy kapitalizmu: sharing economy, gig economy… Poszukujemy na to odpowiedzi. Porozmawiajmy wpierw o tym, co tu i teraz. Hasłem OPZZ na kongresie było „Polska potrzebuje wyższych płac”. – Jeżeli będziemy więcej zarabiali, będzie większy popyt, większe zapotrzebowanie na produkty i usługi. Więcej pieniędzy na rynku, na czym skorzystają wszyscy, również firmy. Taki też był przekaz obecnego na naszym kongresie sekretarza generalnego Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych Luki Visentiniego. W wystąpieniu przywołał on moją osobę – że Guz ciągle przyjeżdża na spotkania europejskie i mówi, że w Polsce jest niskie wynagrodzenie, że jest niesprawiedliwość, że w innych krajach jest inaczej, że jego hasło to „równa praca – równa płaca”. Czyli pracujesz we Francji, zarabiasz po francusku… – Naszym marzeniem jest wyrównanie standardów między Europą Zachodnią a naszym regionem. Żebyśmy wszyscy w Unii mieli podobne pensje. Wiem, że od razu tego się nie wyrówna, że trzeba czasu. Ale czekamy już 30 lat, dlatego walczymy. Bo Platforma Obywatelska, gdy rządziła, tego nie chciała. Uważała, że lepiej, jeśli polscy pracownicy będą zarabiali mniej. Ale dzięki naszemu wstawiennictwu w strukturach europejskich udało się wywalczyć pieniądze dla polskich pracowników. Bądźmy sprawiedliwi – również wbrew rządowi Prawa i Sprawiedliwości. Chodzi głównie o tych Polaków, którzy pracują na terenie Unii, tzw. pracowników delegowanych? – Tak. Natomiast ta zasada nie dotyczy jeszcze kierowców. Przygotowywana jest w Europie dyrektywa w tej sprawie. Są różne dyskusje wokół niej. Drugim elementem, nad którym pracujemy w skali kontynentu, jest Europejski Filar Socjalny. Zapewnia on wzrost wynagrodzeń i bezpieczeństwo pracy. Ważne, żeby nie podzielił losów Karty praw podstawowych Unii Europejskiej. Co się stało ze związkami i z OPZZ przez ten czas, kiedy jesteśmy w Unii, w latach 2004-2018? Jaka dzisiaj jest sytuacja Polski od strony socjalnej, gdyby porównywać się z Unią? Bo dystans pozostaje… – …duży. W ostatnich czterech latach płaca minimalna wzrosła o 420 zł. Płaca przeciętna – o 500 zł. To nie stało się samo. Tam, gdzie są związki w zakładach pracy, prawa pracownicze są lepiej chronione. Inne kraje też nie zasypiają gruszek w popiele. Duży postęp zrobili Czesi, Słowacy. Procentowo większy niż u nas. A inne sprawy płacowe? – Gnębi Polaków fiskalizm. Kwota wolna od podatku dotyczy tych, którzy dorabiają i są na zasiłkach, bo nawet jak masz płacę minimalną, to już płacisz podatek PIT. Koszty uzyskania przychodu nie wzrosły. Nie były waloryzowane wynagrodzenia w sferze budżetowej ani fundusz socjalny. Wprowadzono tylko minimalną stawkę godzinową, ale to była nasza propozycja. Z naszej inicjatywy Trybunał Konstytucyjny, po czterech latach szarpania się z nami, przyjął wykładnię, że pracownicy na umowach niestandardowych, cywilnoprawnych, mogą wstępować do związków zawodowych. Walczymy dalej. OPZZ jako jedyny związek powiedział: płaca minimalna to 50% przeciętnej. Premier Morawiecki swego czasu krytykował politykę niskich płac. – Wyświetlał na ten temat slajdy. Niech je teraz obejrzy. Niech sobie przypomni, co mówił. Całe Prawo i Sprawiedliwość krytykowało politykę niskich płac poprzedniego rządu. A teraz? Dziś już nie wystarczy mowa o 500+, które zmniejszyło o ten 1-2% zatrudnienie. Dziś trzeba