Nasz wymiar sprawiedliwości przekazał sygnał dla osób, które pragną rzetelnie i uczciwie oceniać pismo „Wprost”. Oto Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, iż nie trzeba przepraszać za sformułowanie, że tygodnik ten „z kłamstwa oraz insynuacji zrobił biznes i narzędzie załatwiania różnych porachunków”. Niby to oczywiste, bo wszyscy, wiedzą, jaki jest tygodnik „Wprost”, ale dobrze, że wreszcie sąd swym autorytetem potwierdził powszechnie znaną prawdę. Teraz z kolei czekamy na wyjaśnienie przez sąd innej sprawy. Otóż lobbysta Marek Dochnal ujawnił, że dziennikarka „Wprost” Dorota Kania pożyczyła od jego teściowej, w dwóch ratach, 245 tys. zł i spisała umowę pożyczki na papierze. Podobno za te pieniądze miała mu pomagać. Kania tłumaczy się, że nie wiedziała, że pani, od której bierze pieniądze, to teściowa Dochnala. Więc wmawia nam, że weszła do przypadkowego biura obrotu nieruchomościami, a tam zaraz zaproponowano jej pożyczkę, bo takie w Polsce są zwyczaje. Szanowna pani redaktor, owszem, często jesteśmy łatwowierni, ale nie aż tak. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint