Wracamy do atomu

Wracamy do atomu

Pod Darłowem lub Gryfinem ma być zlokalizowana elektrownia jądrowa Prof. Witold Łada, wiceprezes Państwowej Agencji Atomistyki, główny inspektor dozoru jądrowego – Podobno już wiecie w Państwowej Agencji Atomistyki, gdzie zostanie zbudowana pierwsza polska elektrownia atomowa? – Nie wiemy i nikt w Polsce jeszcze tego nie wie. – Jedna z gazet lokalnych napisała, że ta elektrownia atomowa ma być zbudowana w Darłowie i Gryfinie, gminach zachodniopomorskich. – To jest konsekwencja tego, co się działo w Polsce, jeżeli chodzi o energetykę jądrową, w latach 80., kiedy rozpoczęliśmy w Żarnowcu budowę pierwszej polskiej elektrowni. Motywacja była wtedy taka, że we wspomnianym rejonie nie starcza produkowanej tam energii elektrycznej, a wiadomo, że jeżeli są duże odległości, to się traci, na przykład na przesyłach i innych rzeczach. W związku z tym uznano, że na tym terenie powinna powstać pierwsza polska elektrownia jądrowa. I wybrano Żarnowiec, wybrano też inne rejony, między innymi okolice Poznania. I pewnie obecne władze, głównie Ministerstwo Gospodarki, również opierając się na tej wiedzy i potrzebach, ten właśnie zachodniopomorski rejon wymienia. Jak jest natomiast w rzeczywistości, trudno powiedzieć, bo żadnych dokumentów dotyczących tej sprawy nie widziałem. – To prawda, że jeszcze w tym roku wspomnianym dwóm gminom zachodniopomorskim zaproponuje się budowę elektrowni atomowej? – To nie jest wykluczone. Jak już powiedziałem – rzeczywiście ten teren wchodzi jako pierwszy w rachubę przy lokalizacji pierwszej elektrowni atomowej. Jeżeli taka opcja zostanie przez wszystkie szczeble decyzyjne zaakceptowana. W rejonie tym jest niedobór energii elektrycznej lokalnej produkcji. Jest tam tylko normalna elektrownia niedaleko Szczecina, natomiast jak zerkniemy na mapę, na całym tym terenie nie ma produkcji energii elektrycznej w ilości znaczącej. – Te gminy zgodzą się na taką inwestycję? – To inna sprawa. W Polsce jest nadmierny strach przed tak zwanym atomem. A strach ten jest nieuzasadniony, dlatego że jeżeli sięgniemy do historii ostatnich kilkudziesięciu lat, to ten jedyny przypadek poważnej awarii w Czarnobylu jakby wycisnął na nas piętno i przeciętny obywatel boi się energetyki jądrowej i w ogóle atomu. Dlatego opór społeczny jest bardzo duży. Jest tak, że część ludzi bardziej światłych, zgodnie z przeprowadzanymi od kilku lat sondażami, twierdzi, że energetyka jądrowa jest w Polsce rzeczywiście potrzebna, ale jak dochodzimy do konkretów, to społeczeństwo nie bardzo się zgadza na lokalizację w pobliżu swego miejsca zamieszkania. Mogą więc być kłopoty. – Pierwsza elektrownia atomowa ma być oddana w 2012 r.? – Nie, nie! To nierealne. Absolutnie nierealne na rok 2012, dlatego że uzyskanie zgody lokalnych społeczności, lokalnych władz, wybór typu reaktora, studiowanie różnych propozycji zabiera sporo czasu. W związku z tym w ciągu sześciu lat to nawet w krajach, które już mają energetykę jądrową, nie udało się skończyć elektrowni w ciągu tak krótkiego czasu. Myślę, że 2020 r. byłby realny, gdybyśmy teraz zaczęli. 15 lat w polskich warunkach to moim zdaniem realny termin. Jeżeli wszystkie czynniki bardzo poważnie w to się włączą. – Ile będzie nas kosztować ta elektrownia? – Różnie się szacuje, ale ogólnie rzecz biorąc, koszt jednego bloku, powiedzmy 1000-megawatowego… – Mówi się i pisze o 1500 megawatach. – Tak. Kiedyś bywało 1000 megawatów, w tych poradzieckich reaktorach, teraz moc jest zwiększona… – O tych poradzieckich reaktorach lepiej nie mówmy… – Oczywiście, lepiej o nich nie mówmy. Tak więc koszt to jest 1000-1200 dol. za jeden kilowat, czyli wychodzi za taką elektrownię kilka miliardów dolarów, około 2-3 mld. – Czytałem o 10 mld dol., ale chyba za trzy. Bo są plany wybudowania do 2030 r. trzech elektrowni atomowych w Polsce. – To się zgadza. Jedna elektrownia około 3 mld dol. Trzy – około 10 mld. – Kto za to zapłaci? – Skoro na razie minister gospodarki nie podjął dyskusji i nie wydał żadnych dokumentów na ten temat, trudno mówić, kto zapłaci. Natomiast ze wstępnej mojej wiedzy, z dyskusji na seminariach, z roboczych spotkań, nie zawsze formalnych, wynika, że rząd raczej chce, żeby udział państwa był minimalny. – Czyli prywatne pieniądze? – Prywatne pieniądze lub pożyczki z banków,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 35/2006

Kategorie: Wywiady