Wróć, córeczko

Wróć, córeczko

Ucieczka ma być początkiem życia. Czasem staje się końcem Co byś zrobiła, gdybym uciekła? – pytanie 14-letniej Anety brzmiało tak żartobliwie (nie było żadnej kłótni, zakazu, tak sobie gadały na kanapie), że matka odpowiedziała z uśmiechem: – Nie wygłupiaj się. I tak bym cię wszędzie złapała. Dwa lata temu, 16 lutego 2002 r., mama Anety, Ewa S., obudziła się przed siódmą. Późno, bo były ferie. I ona, nauczycielka, i córka, uczennica (w tej samej szkole, więc pod jej opieką), miały jeszcze wolne. W ostatnią sobotę ferii cała rodzina chciała pojechać w góry. Smuga światła. Zaskrzypiał śnieg, a może jej się wydawało. Ale na pewno furtka była uchylona. Pobiegła do pokoju dziewczynki. Nie ma rzeczy, dziecka, jego dokumentów. Krzyczała. Już po zaginięciu pewne zachowania z przeszłości stają się zapowiedzią złego. Z tych puzzli daje się ułożyć tylko przerażający obraz. Ale wtedy, przed tą sobotą, kiedy Aneta tak się spieszyła, że nawet nie przymknęła furtki, że nawet się nie obejrzała, wtedy te zachowania tylko martwiły. Nie ostrzegały. Miesiące przed ostatnią sobotą. Aneta jest bardzo dokładna. Kocha zwierzęta. Sto razy rysuje konia, zanim uzna, że na papierze biegnie tak jak w rzeczywistości. Ale w pewnym momencie rysunki zwierząt się kończą. Obsesyjnie tworzy stroje. Będzie projektantką. Mówi, że musi mieć pieniądze, duże pieniądze, że to, co osiągnęła matka, jest niczym, umacnia się w tym, szczególnie gdy patrzy na samochód i kupowane jej ciuchy. Nie chce tych podróbek za 30 zł. Każe zabrać książki ze swojego pokoju. Ona, która piątki zawdzięczała stosom lektur. Zaplątane w ciuchach papierosy i zwierzenie, że piwo wcale nie jest takie dobre, jak opowiadają. Kupuje luksusowe magazyny, ustawia je tam, gdzie stały książki Musierowicz. Nowej przyjaciółce wiele się nie podoba w codzienności Anety. Perfekcyjna dziewczynka stara się zmienić jak najwięcej. Na pierwszy semestr ma dwie trójki. Ona, szóstkowa uczennica. Mówi, że życie nie ma sensu, bo jeśli umieramy, to, co przeżyliśmy, traci znaczenie. Obserwuje śmierć. W sąsiedztwie powiesił się chłopak. Aneta (znowu perfekcyjna) opowiada, że to idealne rozwiązanie. Już na nic się nie czeka. Ale potem ktoś jej mówi, że samobójca nigdy nie zazna spokoju. Ciągle się kręci w momencie, gdy targnął się na życie. Aneta nie chce być pomiędzy. Chce być w świecie, który sobie wyrysowała. Zapewnia, że nie zada sobie śmierci. Puzzle się rozsypują. Dziś jest to zły obraz. A przecież wtedy nie wydarzyło się nic złego. Jeszcze. Teraz matka Anety rzadko rozmawia z mężem. On pyta: – Może coś ukrywasz? Wiesz więcej? Ale ona tylko nie może patrzeć, jak on siada nad kartką i od początku spisuje wszystkie możliwości. Każda wersja ma kilka podpunktów. Tabelki, wykresy, wszystko ma ułatwić precyzyjne myślenie. Dać odpowiedź na pytanie, co przeoczyli. Pomoc przez Internet W Polsce co roku ginie 3-6 tys. nastolatków. Statystyka skacze, bo często rodzice zniechęceni kolejnym „gigantem” w końcu przestają zawiadamiać policję. Uciekają coraz młodsi. Koniec maja to cisza przed burzą. Niepowodzenia szkolne i tęsknota za wakacyjną miłością (taką jak w serialu) już niedługo wywołają falę zniknięć. – To mit, że uciekają tylko dzieci z rodzin patologicznych. Oczywiście – bieda, bicie, wykorzystywanie seksualne doprowadzają do dramatów, ale coraz więcej jest ucieczek z tzw. dobrych domów – mówi psycholog Michał Czyżewski z Fundacji Itaka. Powszechne jest przekonanie, że przeżycie tego, co się ogląda w filmie drogi, jest cool i trendy. A przy okazji można ukarać starych. Wiecznym problemem, przed którym ostrzega każde pismo kobiece, jest brak komunikacji w domu. Dziecko boi się mówić, bo rodzice albo powtarzają „tak, tak” w nieodpowiednich momentach, albo wrzeszczą o stopniach. Rodzice nie chcą słuchać, bo są zmęczeni, a przecież nic złego się nie dzieje. Ale poradę w piśmie można przejrzeć, żeby się upewnić, że „moje dziecko nigdy by mi tego nie zrobiło”. O wiele gorzej byłoby na warsztatach (może chcieliby rozmawiać, coś by skrytykowali), które Itaka organizuje w szkołach. To znaczy – próbowała. Bo na spotkania o tym, jak przeciwdziałać ucieczkom, regularnie przychodziły trzy osoby. Teraz Itaka ograniczyła się do warsztatów z nauczycielami. – To oni rejestrują zwiastuny: marniejsze stopnie, osowiałą minę, klasowe prześladowanie czy porażkę na dyskotece szkolnej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 22/2004

Kategorie: Kraj