Wróg się zmienia, strach zostaje
Warszawa 22.09.2018 r. Daniel Ber-Tal - Uniwersytet Telawiw. fot.Krzysztof Zuczkowski
Ludzie stracili wiarę w system polityczny i ekonomiczny. Doszli do przekonania, że system jest niesprawiedliwy, skorumpowany Prof. Daniel Bar-Tal – psycholog społeczny, Uniwersytet Telawiwski Panie profesorze, świat nam się chwieje! Władzę, demokratycznie, przejmują politycy skrajnie prawicowi. Dlaczego akurat im ludzie ufają? – Psycholog zawsze powie, że trzeba zacząć od tego, że ludzie mają potrzeby. I bardzo ważną zasadą jest to, żeby te potrzeby zostały zaspokojone, żeby ludzie to czuli, byli o tym przekonani. Prawicowi politycy dzięki prostej retoryce dają poczucie, że te potrzeby mogą zaspokoić. A znaleźliśmy się w czasach ludzi niezadowolonych. – Tak jest. W ostatnich latach nastąpiły zmiany: ekonomiczne, polityczne i społeczne, które przyniosły konsekwencje psychologiczne. Te zmiany rozbiły ludziom dotychczasowy świat. Po pierwsze, zaczęło być groźnie. Pojawiły się wielkie fale imigracji do Europy i do USA. I nieważne nawet, czy to były fale prawdziwe, duże czy małe, czy w ogóle ich nie było. W Polsce np. nie ma ich, uchodźcy nie przyjechali. We Włoszech są, ich obecność i związane z tym problemy są realne. W Niemczech – również są. Problem imigrantów dotyczy także Stanów Zjednoczonych. Napłynęli ludzie obcy i pojawił się strach. Do tego trzeba dodać ataki terrorystyczne w Europie i w Stanach, które zabiły i raniły niewinne osoby. A strach jest jednym z najważniejszych społecznych odczuć, i osobistych, i kolektywnych. Ludzie zaczynają się bać… Że coś się stanie im, rodzinie i nawet narodowi. I nieważne, czy to realne, czy nie! Wszystko rozgrywa się w głowie Bo to się rozgrywa w głowie? – To, o czym człowiek myśli, że jest realne, jest dla niego rzeczywistością! Dlatego nie ma znaczenia, czy przyczyna lęku jest realna, czy nie. Ważne, jakie człowiek buduje myśli i emocje. Podczas sylwestra 2015 r. w Kolonii były atakowane kobiety. Nieważne, czy zaatakowano sto, czy pięć. Ludzie na to tak nie patrzyli. Oni odbierali komunikat: kobiety są atakowane! Były zamachy w Paryżu i w Londynie – ludzie poczuli się zagrożeni, że jest terror! I poczuli zagrożenie… – Strach jest niesłychanie ważnym elementem wpływającym na ludzi. Na ich postrzeganie świata i zachowania. Jest podstawową emocją, bardzo prymitywną. To jedna z tych emocji, które miała – mówię to moim studentom – jeszcze Lucy, ta z Etiopii, sprzed 2,5 mln lat. Ona, gdy czuła zagrożenie, nie miała czasu zastanawiać się, co się dzieje, musiała od razu – albo walczyć, albo uciekać. Dziś wiemy, że strach to jedna z emocji, które mają podłoże fizjologiczne. I wpływa na nasze działania o wiele szybciej niż myśli. W wielu przypadkach, gdyby człowiek się zastanowił, doszedłby do wniosku, że strach jest bezpodstawny. Ale reaguje szybciej, instynktownie. – W dodatku kogo się bać, uczą nas od małego. Rodzice, nauczyciele, duchowni, liderzy polityczni… Widzę to w Izraelu, gdy przemawia premier Netanjahu. Analizuję jego przemówienia – to brylant! Warto posłuchać, jak mówi o bezpieczeństwie Izraela. Trafia w dziesiątkę, Żydzi mają przecież wielkie poczucie zagrożenia, wciąż żywą historię Holokaustu. On to przypomina. Że Holokaust może być każdego dnia. Że nie zrobią tego Niemcy, ale mogą inni: Iran, Palestyńczycy… Wróg się zmienia, ale strach zostaje. A ludzie słuchają i wierzą. I nieważne, że Izrael ma jedną z najsilniejszych armii świata. Ważniejsze, co Żydzi czują, co się dzieje w ich głowach. Kolejnym impulsem rządzącym ludźmi jest poczucie tożsamości. To również bardzo ważna myśl – do kogo należę? Oczywiście należę do mojej grupy. Do rodziny, do plemienia… To zawsze było bardzo ważne, już w czasach prehistorycznych – moja grupa, my. Ja to ja, ty to ty A dziś? – Dziś to może być mój naród, moja religia, moja rasa. To mogą być biali w USA, rodowici Niemcy w Niemczech, Włosi we Włoszech. Nagle w tych grupach pojawia się strach, że przyjdą obcy, osiedlą się i zanieczyszczą czy zmienią naród albo rasę. A oni chcą, żeby ich wspólnota była czysta, bez obcych. Żeby była czystość rasowa? – To mówił Hitler. I nie było przypadkiem, że trafiał tymi słowami do Niemców. Trafiał w ich kluczową potrzebę, w duszę. Bo dotykał spraw najbardziej podstawowych. No i dziś w podobny sposób mówią inni, tak jak Trump czy Le Pen. Pojawiają się wezwania do zachowania czystości francuskiej,
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety