Jakie szanse ma turystyka kosmiczna? Po raz pierwszy o turystyce kosmicznej, czyli lotach w przestrzeni okołoziemskiej odbywanych za prywatne pieniądze dla przyjemności, wspomniał Barron Hilton, amerykański magnat finansowy i spadkobierca fortuny pioniera hotelarstwa Conrada Hiltona. Był rok 1967 i trwał w najlepsze wyścig zbrojeń obejmujący także technologie kosmiczne. Konkretniej przymierzono się do tematu 20 lat później na międzynarodowym kongresie astronautycznym. Pierwszą turystką miała zostać amerykańska nauczycielka Christa McAuliffe, która zginęła wraz z siedmioma członkami załogi w katastrofie promu Challenger w 1986 r. (eksplodował 73 sekundy po starcie). Christa nie była typową turystką, która opłaca wyprawę z własnych środków – została wybrana w wyniku eliminacji spośród 11 tys. nauczycieli, aby upowszechniać wiedzę kosmiczną. Po tym incydencie rząd USA przyjął ustawę zabraniającą lotów w celach nieprofesjonalnych w przestrzeń kosmiczną. Sojuz górą W tej sytuacji pałeczkę w konkurencji turystyka kosmiczna przejęli Rosjanie. Korzystając z ich możliwości technicznych, najpierw na orbitę polecieli w początkach lat 90. Japończyk i Brytyjka za pieniądze agencji Tokyo Broadcasting System (TBS) oraz konsorcjum firm brytyjskich, a 10 lat później pierwszy turysta, prawdziwy milioner Dennis Tito, który wydał na lot 20 mln dol. Wszystko to były kilkudniowe wyprawy w pojazdach Sojuz do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), która powstała z połączenia rosyjskiej stacji Mir-2, amerykańskiej Freedom oraz europejskiej Columbus. Po Ticie poleciało jeszcze sześciu chętnych, w tym dwukrotnie Charles Simonyi, amerykański milioner węgierskiego pochodzenia. Organizacją przedsięwzięć zajmowała się rosyjska agencja Roskosmos oraz współpracująca z nią od 2001 r. amerykańska Space Adventures. Turystów przygotowywano do lotów w gwiezdnym miasteczku niedaleko Moskwy, tam również wprowadzano ich na krótko w stan nieważkości w kabinach niewielkich samolotów. Warto dodać, że pierwszą turystką kosmiczną została w 2006 r. Anousheh Ansari, Amerykanka irańskiego pochodzenia, która wcześniej odbyła szkolenie zarówno w Rosji, jak i w Houston, w siedzibie NASA. Ansari obecnie zajmuje się propagowaniem lotów kosmicznych, choć sama siebie turystką nie nazywa. Uważa bowiem, że po przeszkoleniu może już uchodzić za niezależnego badacza albo „prywatnego zdobywcę Kosmosu”. Problemami do rozwiązania są środki techniczne i oczywiście obniżenie kosztów. Po pierwszych lotach klientów prywatnych koszt orbitalnej wycieczki zamiast spadać, zaczął rosnąć. Od 2007 r. cena podróży skoczyła z 20 mln dol. do 30-40 mln. Dodatkowo spacer w przestrzeni kosmicznej wyceniono na 3 mln dol. Tymczasem lista kandydatów znacznie się wydłużyła. Według danych ze stycznia 2014 r. jest na niej 680 osób. Wydaje się jednak, że poważniejszym progiem niż pieniądze są kwestie techniczne. Anousheh Ansari ufundowała wraz z rodziną 10 mln dol. nagrody (Ansari X Prize) za zbudowanie pojazdu do lotów komercjalnych. Laureatem został statek SpaceShipOne (pierwszy lot testowy odbył się 21 czerwca 2004 r.). Po nim skonstruowano bardziej zaawansowany SpaceShipTwo. Sama fundatorka, wykształcona w dziedzinie elektroniki i informatyki, studiuje astronomię i jest ekspertką oraz entuzjastką lotów kosmicznych. Inny ważny fundator, firma Bigelow Aerospace, ogłosił, że przyzna America’s Space Prize w wysokości 50 mln dol. pierwszej firmie amerykańskiej, która wyprodukuje statek kosmiczny wielokrotnego użytku zdatny do transportu pasażerów między Ziemią a Nautilusem. Nautilus to rodzaj orbitalnego hotelu, który na podstawie niewykorzystanych planów NASA zaadaptowałby Robert Bigelow, właściciel amerykańskiej sieci hoteli Budget Suites of America i założyciel firmy kosmicznej. Kapsuła dla turystów o objętości 330 m sześc. (cena 100 mln dol.) mogłaby łączyć się modułowo z innymi Nautilusami i nadawałaby się do przycumowania pojazdu lecącego z Ziemi. Duża konkurencja Wiele firm zainteresowało się turystyką kosmiczną, ponieważ według wyliczeń jest to bardzo opłacalna dziedzina. Najbliżej zrealizowania prywatnego lotu jest przedsiębiorstwo Virgin Galactic, w którego ofercie znajdą się loty suborbitalne na statkach SpaceShipTwo zbudowanych przez firmę Scaled Composites. Taka wycieczka kosztowałaby ok. 250 tys. dol. Każdy lot trwałby dwie i pół godziny, podczas których sześciu pasażerów mogłoby odczuć stan nieważkości i zobaczyć Ziemię z jej krzywizną oraz gwiazdy bez migotania. Ograniczenie kosztów wynika z tego, że SpaceShipTwo nie wymaga specjalnej osłony chroniącej