Dr Mirosław Filiciak kulturoznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, badacz kultury współczesnej i mediów cyfrowych Pamiętnik pisany w tajemnicy przed innymi był przestrzenią wolności jednostki, internetowy „pamiętnik 2.0” wystawiany na widok i osąd publiczny jest społeczną przestrzenią wolności. Należy ją chronić, a nie ograniczać – Kilka tysięcy lat temu ludzie utrwalali swoje życie, pozostawiając rysunki na ścianach jaskiń. Potem z pomocą przyszło im pismo. W XX w. – wraz z likwidacją analfabetyzmu i obowiązkiem szkolnym – pisanie o sobie zawitało pod strzechy i do hal fabrycznych. U schyłku ubiegłego stulecia utrwalaniu życia sprzyjały coraz bardziej dostępne aparaty fotograficzne i kamery. Obecnie skala tego zjawiska jest tak wielka, że nikt go nie ogarnia. Piszemy, nagrywamy swoje wypowiedzi, fotografujemy się, filmujemy. To dobrze? – Z punktu widzenia demokratyzacji kultury – z całą pewnością tak. Przez stulecia słyszeliśmy głównie osoby z najwyższych szczebli drabiny społecznej, dzisiaj głos mogą zabrać niemal wszyscy. Komputer z dostępem do internetu stoi w ponad połowie polskich domów. Bez nowoczesnych narzędzi miliony tzw. zwykłych ludzi nie mogłyby opowiedzieć światu o swoim życiu. Ograniczaliby się oni jak dawniej do rozmów z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi. „Pamiętnik 2.0” rejestruje codzienne sprawy, które – jak się wydawało do niedawna – nie są w ogóle warte utrwalania. To kopalnia wiedzy o ludziach i ich życiu. Takiego materiału na swój temat nie dostarczyło jeszcze żadne z poprzednich pokoleń w dziejach ludzkości. – Czy jednak akurat życie obecnego młodego pokolenia jest najbardziej godne utrwalenia? – Mogłoby się wydawać, że nie, bo przecież młodzi – to ich głównie dotyczy „pamiętnik 2.0” – wiodą stosunkowo spokojne życie, mają zupełnie inne doświadczenia niż ich przodkowie: rodzice, dziadkowie itd. Nie przeżyli wojen, powstań, buntów społecznych, zaborów, zmian ustrojów. Ale z kolei żadne wcześniejsze pokolenie nie doświadczyło na sobie tak potężnej rewolucji technologicznej. Przyniosła ona m.in. nowe narzędzia, które pozwalają na równoczesne rejestrowanie i upublicznianie naszego życia. Myślę o SMS-ach i MMS-ach, listach mejlingowych, Facebooku, Naszej Klasie i innych portalach społecznościowych, niezliczonych forach internetowych, komunikatorach, Skypie, Twitterze, Blipie, blogach, Flakerze, YouTube… Można nas stale czytać, słyszeć i widzieć. Pozostawiamy niesłychanie bogaty materiał badawczy dla historyków, socjologów, psychologów, antropologów, językoznawców i przedstawicieli innych dyscyplin. Ile szczerości, ile autokreacji – Ten nasz przekaz, podobnie jak w tradycyjnym pamiętniku, nie zawsze jest szczery: utrwalamy nasze życie, myśląc o odbiorcach. Na Naszej Klasie dość powszechna jest tendencja do autokreacji, dopasowania wizerunku do obowiązujących standardów: jestem piękny, młody, bogaty, szczęśliwy. – Nie chcę dokonywać podobnych uogólnień, bo mówimy o ogromnej zbiorowości. Dostrzegam, podobnie jak w tradycyjnym pamiętniku, elementy wizerunkowe, choć „pamiętnik 2.0” zmienił także nasze relacje z czasem i pamięcią. Bywa, że idąc na koncert, nie myślimy o chwili teraźniejszej, lecz o przyszłym wspominaniu. Wyciągamy aparaty, telefony komórkowe, robimy zdjęcia i filmy, które – jak sądzimy – zainteresują innych. Czasem może chodzić o pokazanie się, ale to także chęć uwspólniania swych przeżyć. – Jeśli wybieram się na wakacje, to myślę o miejscu, które może przyciągnąć uwagę do mojego travel blogu… – To nieświeży przykład. Niedawno Facebook wprowadził w USA usługę lokacyjną – ludzie pojawiają się specjalnie w jakimś miejscu, aby ci, którzy odwiedzają ich profil, wiedzieli, że oni tam są. Ten wirtualny zapis ma potwierdzić, że coś zrobiliśmy. To efekt często złudnego przekonania, że nasze życie jest przedmiotem zainteresowania innych. – Tradycyjny pamiętnik był wyraźnie oddzielony od świata zewnętrznego. „Pamiętnik 2.0” nieustannie konfrontuje się z tym światem. – Tradycyjny pamiętnik jest zamkniętą narracją, autor przekazuje nam swoją wersję widzenia świata. Możemy ją przyjąć bądź odrzucić, ale nie możemy jej zmienić. „Pamiętnikowi 2.0” towarzyszą komentarze, dyskusje, które stają się jego elementem i które wpływają na autora. On rzeczywiście konfrontuje się ze światem: przegląda się w świecie, a świat przegląda się w nim. „Pamiętnik 2.0” to dzieło nie jednostkowe, lecz grupowe – nie tyle gotowy obiekt, co raczej proces.
Tagi:
Krzysztof Pilawski