Wszystkie nasze strachy

Wszystkie nasze strachy

Fot. Piotr Nykowski

Drugi tydzień 44. Warszawskich Spotkań Teatralnych okazał się katalogiem lęków, z którymi się zmagamy.

Spektakle z Łodzi, Kielc, Krakowa, Gdańska, Szczecina i Bydgoszczy jeden po drugim odsłaniały miejsca bolące, niezabliźnione, budzące lęk. Wielu z nas nie wie, jak reagować na „odmieńców”, jak pomóc chorym, umierającym w cierpieniach. Jak wybić się ponad przeciętność? Jak skutecznie obronić prawa kobiet? I wreszcie: jak uchronić się przed władzą niebezpiecznych tyranów? 

Zapewne nie są to nowe lęki, pytania nigdy niestawiane. Ważne jednak, że zadawane z odwagą, nawet jeśli nadzieja na odpowiedź, namysł, refleksję może być zawodna. Pewnie od tego (także) jest teatr.

Demaskacje i cierpienia.

Zaczęło się od „Dobrze ułożonego młodzieńca” Jolanty Janiczak (reż. Wiktor Rubin) z Teatru Nowego w Łodzi, kontynuującego teatr wrażliwości społecznej Kazimierza Dejmka. Od niepokojącego pytania o płeć i prawo do jej wyboru – problemu nieraz wyszydzanego przez czołowych polskich polityków. To bodaj najlepszy scenariusz cenionej autorki dramatycznej, która nie po raz pierwszy nawiązuje do autentycznej historii. Tym razem w centrum jej opowieści znajduje się osoba walcząca o uznanie swojej wewnętrznej płci. O bohaterze, Eugeniuszu Steinbarcie, pisano jako o „kobiecie wyglądającej dokładnie jak mężczyzna”. Dzięki fałszywym dokumentom miał za sobą nawet ślub kościelny, wychowywał z żoną dziecko, ale został „zdemaskowany” przez policję i uwięziony. Ten niełatwy temat poprowadzony został z taktem i znajomością drogi tranzycji. Zaowocował spektaklem, w którym widz solidaryzuje się z bohaterem. Niemały w tym sukcesie udział Edmunda Krempińskiego, wykonawcy, który tchnął autentyzm w tytułową rolę.

Temperaturę lęków podniósł następny spektakl, „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” Mateusza Pakuły i w jego reżyserii, koprodukcja nowohuckiej Łaźni Nowej i Teatru Żeromskiego w Kielcach. Sztuka piekielnie odważna i ważna – już na krakowskiej premierze (20 stycznia 2023 r.) przyjęta ze wzruszeniem burzą oklasków. Opowieść o umieraniu ojca na raka trzustki, o odchodzeniu pełnym fizycznego bólu, cierpień i bezradności najbliższych. Scenariusz opiera się na przejmującej powieści Mateusza Pakuły, ale różni się od niej nieoczekiwanym akcentem komediowym, niemal slapstickowym. Szymon Mysłakowski, występujący w epizodach kilkunastu pobocznych postaci obojga płci, niemal jak w paradach wywodzących się z komedii dell’arte wprowadza do przedstawienia, pełnego powagi w głównym nurcie – walki o godne umieranie – element swoistej dywersji. Osłabia to efekt przerażenia, może nawet wydawać się niestosowne takie połączenie radykalnie odmiennych stanów: obezwładniającego cierpienia i wesołości, ironii, złośliwej obserwacji. Jednak decyzja Mateusza Pakuły o tym niełatwym, ryzykownym związku tragedii i farsy okazuje się artystycznie i psychologicznie trafna.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2024, 25/2024

Kategorie: Kultura