Gigantyczna erupcja Toby na Sumatrze spowodowała katastrofę klimatyczną Jakieś 74 tys. lat temu historia człowieka niemal się skończyła. Być może globalną katastrofę przetrwało tylko tysiąc par w wieku rozrodczym. Od tych nielicznych pochodzą wszyscy współcześni ludzie. Powszechną zagładę spowodowała erupcja superwulkanu Toba na Sumatrze, najpotężniejsza eksplozja na planecie w ciągu ostatnich 2 mln lat. Gdyby obecnie wybuchł superwulkan o podobnej mocy, oznaczałoby to kres cywilizacji. Mimo rozwoju nauki i techniki człowiek nie ma żadnych możliwości obrony. Teoretycznie za pomocą rakiet z głowicami nuklearnymi można roztrzaskać lecącą w kierunku Ziemi asteroidę lub zmienić jej trajektorię. Nic jednak nie ocali ludzkości przed mocą superwulkanu. Tragedia zapisana w mitochondriach Naukowcy byli zdumieni, gdy analizowali historię homo sapiens zapisaną w mitochondriach, organellach komórkowych mających własny genom. Mitochondria, komórkowe siłownie, dziedziczone są w linii żeńskiej, część mitochondrialnego DNA nie ulega rearanżacji. Badania tego materiału genetycznego pozwalają odtworzyć historię hominidów. Analizy mitochondrialnego DNA wykazały, że ludzkość jest znacznie mniej zróżnicowana genetycznie, niż gdyby poszczególne populacje homo sapiens długo ewoluowały w odmiennych środowiskach różnych kontynentów. Eksperci wysunęli teorię wąskiego gardła genetycznego ludzkości (ang. bottleneck, szyjka butelki). Jednym z jej twórców był prof. Stanley Ambrose z University of Illinois, który przedstawił swoje poglądy w 1998 r. Eksperci uznali, że to właśnie erupcja Toby unicestwiła prawie wszystkich ludzi. Spowodowała też spustoszenia w świecie zwierzęcym. Świadczy o tym niewielkie zróżnicowanie genetyczne szympansów w Afryce Wschodniej, orangutanów na Borneo, makaków w Indiach oraz tygrysów bengalskich. Kaldera, czyli zapadlisko, po trzech erupcjach superwulkanu Toba ma ok. 100 km długości i 30 km szerokości, obecnie wypełnia ją wielkie jezioro. Naukowcy obliczyli, że wybuch sprzed mniej więcej 74 tys. lat wypluł 3 tys. km sześc. magmy i ponad 5 tys. km sześc. pyłów i popiołów. Dla porównania wulkan Mount St. Helens w amerykańskim stanie Waszyngton wyrzucił w 1980 r. kilometr sześcienny magmy. Wezuwiusz, gdy w 79 r. zniszczył Herkulanum i Pompeje – 5 km sześc., a Tambora w 1815 r. – 30 km sześc. Wybuch Tambory na indonezyjskiej wyspie Sumbawa, najpotężniejsza erupcja ostatniego tysiąclecia, spowodował „rok bez lata”. Wulkaniczne pyły w atmosferze odbijały światło słoneczne i na całym globie zapanowało niezwykłe zimno. We Francji, w Holandii i Szwajcarii doszło do zamieszek wywołanych głodem, tysiące ludzi zmarły z braku jedzenia i z powodu epidemii będących tego następstwem. Co musiało więc dziać się na planecie po wybuchu Toby? Z Krakatau w 1883 r. wypłynęło 15 km sześc. magmy, a wulkan zabił ok. 36 tys. ludzi. W 79 r. Wezuwiusz wyrzucał jakieś 100 tys. m sześc. magmy i sproszkowanych skał na sekundę – Toba aż 100 mln! Erupcja Toby miała zapewne niewyobrażalną siłę jednej gigatony TNT (trotylu). Wybuch Krakatau „tylko” 200 megaton. Najpotężniejszy wybuch spowodowany przez ludzi, eksplozja radzieckiej bomby wodorowej Car w 1961 r., osiągnął 57 megaton. Hiroszimę zniszczyła bomba o mocy ok. 15 kiloton. W porównaniu z wybuchem Toby erupcję Mount St. Helens można uznać za kichnięcie, jednak było ono 27 tys. razy silniejsze niż eksplozja bomby klasy Hiroszima. Wulkan Toba obudził się z niewyobrażalnym hukiem. Grzmot Tambory angielscy i holenderscy kolonizatorzy słyszeli w osadach odległych o 1560 km na zachód. Serię eksplozji Krakatau ludzie na oddalonej o 3647 km wyspie Diego Garcia wzięli za wystrzały armatnie. Zapewne więc ryk wulkanu na Sumatrze obiegł całą planetę. Wstrząsy wywołały gigantyczne tsunami, które zalało wyspy i wybrzeża. Wielkie fale po wybuchu Krakatau miejscami osiągały wysokość 40 m i zmiatały z powierzchni ziemi dziesiątki miast i wiosek. Czarna wulkaniczna zima Przeciętny wulkan wyrzuca gazy i pyły na wysokość kilkuset metrów, najwyżej kilku kilometrów. Ale popioły i gazy wulkaniczne Toby dotarły na wysokość 50 km, w górne warstwy stratosfery. Chmury piroklastyczne gazów i pyłów o temperaturze do 800 stopni Celsjusza mknęły z prędkością nawet 400 km na godzinę, wypalając wszystko na swojej drodze. W
Tagi:
Krzysztof Kęciek